Jedyne takie Ferrari trafi na aukcje. Wystarczy, że każdy da 6,50 zł
Gdyby każdy Polak dał po 6,50 zł, może udałoby się kupić rzadkie Ferrari 250 GTO, które wkrótce trafi na aukcję.

Skoro zobaczenie Ferrari na ulicy jest jak znalezienie igły w stogu siana, spotkanie 250 GTO musi być jak wygrana na loterii. Ale chyba nie ma żadnego porównania opisującego te szanse w przypadku jedynego egzemplarza tego modelu polakierowanego na biało. 250 GTO Bianco Speciale trafi na aukcję za mniej niż miesiąc, a według ekspertów, jego cena może wynieść nawet 250 mln zł. Wkrótce może być wasz, a raczej nasz – jeśli wszyscy się na niego złożymy.









Ferrari 250 GTO Bianco Speciale trafi na aukcję
W 1962 roku we włoskiej Modenie narodziło się dzieło zwane Ferrari 250 GTO. Dwudrzwiowy samochód sportowy produkowano zaledwie przez dwa lata, a fabrykę opuściło tylko 36 egzemplarzy. Jednym z ich był właśnie samochód należący do właściciela brytyjskiego zespołu wyścigowego, Johna Coombsa, który dodał w nim kratki nawiewu, wloty w błotniku i wąż doprowadzający świeże powietrze do kabiny.
Jego Ferrari 250 GTO o numerze podwozia 3729GT było wyjątkowe od samego początku, ponieważ to jedyny wyprodukowany egzemplarz w kolorze Bianco. To właśnie z tej okazji jego nazwę uzupełnia dopisek Bianco Speciale. Przez kolejne lata historię białego 250 GTO barwiło wiele wyścigowych osiągnięć – w 1962 i 1963 roku Bianco Speciale zajęło drugie miejsce w wyścigu RAC Tourist Trophy Race w Goodwood, oficjalnej rundzie mistrzostw FIA. Stanęło też na pierwszy miejscu podium klasy GT podczas Guards Trophy Race w Brands Hatch, a za jego kierownicą zasiadał wtedy sam Jack Sears, który w latach 1970–1999 był jego właścicielem.
Co ciekawe, w 1962 roku Ferrari 250 GTO Bianco Speciale trafiło nawet na testy do Jaguara, który przeprowadził na tym egzemplarzu kilka prób aerodynamicznych i wydajnościowych. Brytyjczycy mieli z czego czerpać, bo włoska konstrukcja korzystała z trzylitrowego V12 o mocy 300 KM z pięciobiegową manualną skrzynią i napędem na tył. Samochód ważył mniej więcej 1000 kg i potrafi rozpędzić się do 265 km/h. Mieścił nawet 133 litrów paliwa, ale nic dziwnego, bo silnik miał duży apetyt.











Jeden scenariusz gorszy od drugiego
Entuzjaści klasycznej motoryzacji wiedzą najlepiej, z jak wyjątkowym samochodem mamy do czynienia, a fakt, że tylko osiem egzemplarzy ma kierownicę po prawej stronie to kolejna wyjątkowa cecha przemawiająca za rzadkością Ferrari 250 GTO Bianco Speciale. Aukcja samochodu odbędzie się 17 stycznia podczas Kissimmee 2026 na Florydzie. Według ekspertów cena tego egzemplarza może przebić 70 mln dolarów, czyli 250 mln zł.
Nietrudno domyślić się, że raczej mało osób może pozwolić sobie na samodzielne wygospodarowanie takiej sumy pieniędzy. Gdyby przeprowadzić zrzutkę, byłoby trochę łatwiej. Przy luźnym założeniu, że w Polsce mieszka mniej więcej 38 mln osób wystarczyłoby już 6,50 zł zebrane od każdego. Problem stanowiłoby jednak dzielenie się Ferrari 250 GTO Bianco Speciale. Jeśli każdy miałby pojeździć białym krukiem chociaż przez godzinę, całość zajęłaby 4339 lat. Oczywiście obecnie wiele tańszych samochodów potrafi zapewnić zdecydowanie lepsze osiągi niż włoska piękność, ale nic zapewni takich odczuć, jak analogowy kawał wyścigowej historii…
Dowiedz się więcej o Ferrari:







































