BMW M240i może być fioletowe jak niegdyś E36. Odważne kolory odważnie wracają do motoryzacji
Żółte, pomarańczowe czy nawet limonkowe lakiery już nikogo nie zaskakują. Fioletowe wciąż budzą kontrowersje – a BMW M240i w kolorze Thundernight kojarzy mi się z E36.
Można sobie żartować z BMW E36. Sam lubię to robić, choć już coraz rzadziej, bo dowcipy porównujące ten model do śmietnika są czerstwe jak zeszłotygodniowa bułka. Ale trzeba docenić, że to było po prostu świetne auto. Jasne, cierpiało (i jeszcze cierpi do dziś) z powodu swoich kolejnych właścicieli, ale ci, którzy mieli szczęście, by kupić nowy lub w miarę młody i zadbany egzemplarz, cieszyli się dynamicznym, zwartym, rewelacyjnie wyważonym i genialnie jeżdżącym wozem. W dodatku takim, który nieźle wygląda.
Zwłaszcza w kolorze Technoviolet
Gama lakierów E36 była dość szeroka i właściwie w każdym z nich kanciaste kształty tego modelu mogły się podobać. Ale jeden kolor wyróżniał się szczególnie. Nazywał się Technoviolet. Fiolet był dyskretny, nie bił po oczach, dobrze podkreślał to, co miał podkreślić, ale był jednocześnie ciekawszy od oklepanego granatowego czy szarego. Był jeszcze lakier o nazwie Daytonaviolet – też udany.
Ale popularność fioletowych lakierów w motoryzacji (oprócz BMW podobne stosowali m.in. Nissan czy… Lamborghini) szybko się skończyła. Miłośnicy fioletu musieli na lata albo przekonać się do innych barw, albo zdać się na ekskluzywne usługi dobierania lakierów na życzenie. Mogli też kupić – tak jak ja – Forda Fiestę ST. Jego granatowy lakier czasami wpadł w fiolet.
Teraz fioletowy wraca. Na przykład w BMW M240i
Gdy zobaczyłem egzemplarz testowy BMW M240i, który specjalnie dla mnie wyjechał z garażu siedziby BMW Polska, uśmiechnąłem się szeroko. Nie byłem dotąd przekonany do kształtów nowej generacji serii 2. Wydawała mi się przekombinowana, mało proporcjonalna i za mało agresywna. Teraz wszystko się zgadzało. Lakier idealnie podkreślił poszerzone tylne błotniki i dodał autu charakteru. Pięknie mienił się w słońcu. Nazywa się Thundernight, kosztuje tylko 3600 zł i prawdopodobnie będzie tym najczęściej wybieranym do nowej serii 2. Choć słyszałem też opinie o tym, że jest okropny. I dobrze - gdyby nie to, byłoby nudno. Samochód, zwłaszcza nieprzesadnie rozsądny, powinien budzić trochę kontrowersji.
Lubię czasami pogadać o kolorach
Nie tak dawno temu pisałem, że najlepszy lakier, jaki można zamówić do nowego samochodu, to Papaya Orange z Porsche. Oglądałem go na Macanie i nie mogłem wyjść z podziwu.
Czy Thundernight z BMW M240i jest lepszy? Chyba nie. Ale przez chwilę miał u mnie zaszczytne drugie miejsce. Do czasu, kiedy nie spojrzałem trochę w lewo i nie zobaczyłem BMW M4 Cabrio w jeszcze ciekawszym lakierze. Nie, nie jest taki sam – nazywa się Purple Pearl, pochodzi z droższej palety Individual i ma w sobie trochę więcej różu. Czasami w życiu warto spojrzeć na coś przez różowe okulary, a jeszcze lepiej robi się wtedy, gdy okulary wcale nie są potrzebne.
Powrót fioletu i delikatne nawiązanie do E36 bardzo mnie cieszy. Jeszcze bardziej cieszy mnie to, że do motoryzacji w ogóle wracają kolory. Auta nie są już szare i nudne. Ale czy BMW M240i – mimo wyjątkowo udanego i ciekawego lakieru - nie jest nudne? O tym opowiem w osobnym tekście.