Broniłem honoru kompaktowych sedanów, jeżdżąc nowym Audi S3 Limousine
Kompaktowy sedan? Brzmi jak wymarzony samochód działkowca, ale nie wtedy, gdy ma 310 KM i osiąga 100 km/h w 4,8 s. Tak jak w przypadku nowego Audi S3 Limousine.
„Sedan? Tej wielkości? Nie kupiłbym, bo kojarzy mi się z autem dla emeryta!”. To wcale nie są moje słowa z czasów „działkowego” testu Hyundaia Elantry (no dobrze, może trochę…). Tak powiedział ostatnio mój kolega, gdy zapytałem go, co sądzi o Audi S3 Limousine. Gdyby S3 potrafiło mówić, odparłoby „sam jesteś stary!”. A gdyby potrafiło kopać, kolega pewnie stałby zgięty w pół, mamrocząc jakieś wymuszone przeprosiny.
Po pierwsze, Audi S3 Limousine wcale nie jest tak znowu kompaktowe
Zaczniemy od małej zagadki. Jak myślicie, co jest dłuższe – leciwe, ale należące do klasy średniej Audi S4 B5 czy może jednak Audi S3 o dumnej nazwie Limousine, sugerującej szofera w śmiesznej czapce za kierownicą? Pewnie się domyślacie, jaka jest prawda, skoro zadałem to pytanie, ale rozwiejmy wątpliwości. Długość wyżej pozycjonowanego modelu z lat 90. to 4478 mm, a nowe S3 mierzy 4504 mm. No i kto tu jest kompaktem?!
Po drugie, ten sedan doskonale wygląda
Kiepska opinia o sedanach mniejszych niż ogromne bierze się głównie od „przepięknych”, niezwykle proporcjonalnych nadwozi wozów segmentu B w rodzaju Renault Thalii czy Fiata Sieny. Wyglądały, jakby do hatchbacka ktoś na siłę przyczepił ogromny plecak.
Tymczasem S3 (i A3 zresztą też) zarówno poprzedniej, jak i tej generacji, prezentuje się świetnie. Proporcje są genialne, a delikatne poszerzenie tylnej części nadwozia sprawia, że wóz zyskuje nieco charakteru, ale nie jest jeszcze przerysowany. Sedan wygląda o wiele ciekawiej od hatchbacka. W testowanym egzemplarzu pomagał też udany kolor. Podobają mi się chromowane lusterka i brak pakietu „Czerń”, który jest już oklepany. Wolę odrobinę błyszczenia. Ile można udawać gangstera?!
Po trzecie, Audi S3 Limousine na pewno nie jeździ jak auto dla emeryta
No dobrze, są różni emeryci. Dziadek mojego kolegi ma ponad 80 lat i na co dzień jeździ Mercedesem A 45 AMG. Ale większość z nich raczej ceni sobie takie cechy jak „prostota konstrukcji” i „niskie spalanie”.
Tak naprawdę, żadne A3 obecnej generacji nie ma w sobie nic emeryckiego, nawet gdy mówimy o wersji z motorem 1.0 TSI. S3 jest jednak „nieemeryckie” do kwadratu. Dwa litry turbo, 310 KM, 400 Nm, 4,8 sekundy od zera do setki (to oczywiście szybciej niż we wspomnianym, starym S4), napęd na cztery koła… takimi danymi nie zrobi się wrażenia na bywalcach zlotów miłośników krzyżówek, bo oni raczej szukają spokojnych, wolnossących 1.6. Ale na mnie już owszem.
Audi S3 Limousine to bardzo dobry samochód na trasę
W czasie testu pojechałem Audi na Podlasie. Nadal nie mogę uwierzyć, jak doskonała jest droga z Warszawy do Białegostoku, zwłaszcza na tle tego, jak jechało się tam kiedyś. Audi S3 Limousine czuło się tam jak podlaski żubr w puszczy, czyli jak w swoim naturalnym środowisku.
Humoru nie popsuły mi nawet namiętnie wyprzedzające się ciężarówki, bo S3 nie tylko dobrze hamuje, ale i przede wszystkim rewelacyjnie szybko odzyskuje prędkość. Robi to bez zająknięcia, a im wyższa liczba widnieje na liczniku, tym kierowca ma wrażenie, że auto zyskuje większą lekkość przyspieszania. Można powiedzieć, że poza miastem S3 naprawdę nabiera wiatru w żagle, rozpościera skrzydła… no nie wiem, nie przychodzi mi do głowy już żadne porównanie w tym stylu.
Bardzo spodobało mi się też wyciszenie. To kolejna rzecz, która jest zapewne lepsza w Audi S3 Limousine niż w hatchbacku, bo sedany są zazwyczaj cichsze ze względu na odizolowanie kół od przedziału pasażerskiego. Po drugie, ta kwestia odróżnia S3 od większości kompaktów, bo wyciszenie jest tu raczej takie, jak w modelach o oczko większych. Może niekoniecznie droższych (do cen wrócimy), ale większych.
Jeśli chodzi o ścieżkę dźwiękową, świetnie, że S3 nie próbuje udawać zbyt rasowych odgłosów. Wydech nie ryczy i nie strzela – pewnie dlatego, że nie może, ze względu na nowe przepisy. Mieszkam niedaleko sporej ulicy i bardzo je doceniam. Na szczęście Audi nie usiłuje niczego nadrabiać przy pomocy głośników. Owszem, w trybie sportowym do uszu kierowcy dociera jakiś sztuczny pomruk, ale nie jest natarczywy. Przykładowo, w Cuprze Formentor tego typu dźwięk jest strasznie głośny i przeszkadza. Tutaj nie.
Nie przeszkadza też obsługa wnętrza
Kokpit może się na pewno komuś nie spodobać. Nawiewy doczepione do daszku nad „zegarami” są kontrowersyjne. Ale całość broni się dobrym wykończeniem, a testowy egzemplarz ma do tego przyjemną, szarą kolorystykę foteli i boczków drzwiowych.
Co z ergonomią? Jest nieźle, bo klimatyzacja ma swoje fizyczne przełączniki, a obsługa ekranu za kierownicą i głównego od multimediów, jest prosta. Brakuje mi tylko pokrętła głośności na kokpicie. Jest na kierownicy, no i da się przesuwać palec dookoła po przycisku obok lewarka zmiany biegów, ale klasyczne, wystające pokrętło byłoby wygodniejsze. No i sam lewarek jest trochę za krótki. Oho, narzekam jak jakiś emeryt!
W kwestii bagażnika: remis między sedanem a hatchbackiem
325 litrów: tyle mają kufry obydwu wersji. Audi robi więc wszystko, by dylemat „sedan czy hatchback” rozstrzygał się głównie na poziomie wyglądu czy wizerunku. Pod względem miejsca z tyłu obydwie wersje wypadają podobnie, czyli wystarczająco przestronnie na tle konkurentów.
Spalanie pewnie też wypada tak samo. W mieście to ok. 11-12 litrów, a na autostradzie przy 140 km/h 8,5-9 litrów na sto kilometrów.
Niestety, Audi S3 Limousine (i Sportback też) mają pewien problem
Kto czytał kilka moich ostatnich testów Audi, pewnie już wie, o co chodzi. Oczywiście: o powolne reakcję skrzyni biegów. Wyżej napisałem, że Audi S3 Limousine świetnie nadaje się na trasy, zwłaszcza na autostradę. Tam szybka reakcja na gaz nie jest tak ważna, jak w mieście. W mieście niebieski sedan radził sobie gorzej.
Szybka zmiana pasa, wyprzedzanie, a także żwawa jazda po zakrętach – w takich sytuacjach S3 ze swoją siedmiobiegową przekładnią wydaje się ospałe i trochę leniwe. Mimo 310 KM i świetnych osiągów dostępnych przy wciskaniu gazu do podłogi, „zwyczajna”, dynamiczna – ale nie na sto procent – jazda nie jest tutaj taka prosta. Trudno powiedzieć, by reakcje auta były nieakceptowalnie powolne, ale są po prostu rozczarowujące.
Na tę samą „chorobę” cierpi też Audi RS Q3 z pięciocylindrowym, 400-konnym motorem, co każe podejrzewać, że nadchodzące RS3 też nie będzie mistrzem szybkiego refleksu.
Szkoda. Choć da się do tego przywyknąć
Ustawianie trybu Dynamic albo skrzyni w pozycję „S” jest rozwiązaniem, choć raczej nie warto stosować go przez cały czas, a tylko wtedy, kiedy naprawdę się spieszymy. Po jakimś czasie da się do tego wszystkiego przyzwyczaić i po prostu odpowiednio planować manewry. Pytanie brzmi, czy po to kupuje się 310-konne auto?
Wiadomo, że nie. Mimo wszystko, nie skreślałbym Audi S3 Limousine. Jest dobrze wykonane, świetnie sprawdza się w trasie, stabilnie zachowuje się na zakrętach, ma doskonałą trakcję, a oprócz tego zapewnia całkiem przyzwoity komfort jazdy, więc spokojna jazda też jest przyjemna.
Poza tym, S3 zaskakująco przyzwoicie kosztuje
W przypadku Audi ceny potrafią powodować śmiech przez łzy, ale akurat S3 da się „rozsądnie” skonfigurować za ok. 220 tysięcy złotych. Nie poszalejemy wtedy z kolorami czy pakietami pełnymi skóry, alcantary i kosmicznych materiałów, ale takie auto będzie już miało wszystko, co mieć powinno (nawigacja, kamera cofania, lepsze audio, LED-y itd.). Modne ostatnio słowa, czyli „rabat” albo „finansowanie” prawdopodobnie sprawiają, że ten wóz gra mniej więcej w tej samej lidze cenowej, co inne mocne kompakty, niekoniecznie z tak prestiżowym znaczkiem (np. Hyundai i30 N bez napędu AWD albo VW Golf R, który cennikowo jest nawet droższy). Niektóre z nich pewnie mają lepszą reakcję na gaz… ale nie są tak proporcjonalnie narysowanymi sedanami.
„Save the sedans!”, czyli „ratujmy sedany!” – taka naklejka pasowałaby do S3. Póki co, na samochodach widuje tylko czasami „Save the manuals”. Właściwie, ręczna skrzynia biegów mogłaby tu sporo poprawić. Niestety, nie jest dostępna. Działkowcy są na pewno niepocieszeni.
Fot. Chris Girard