REKLAMA

Reklama Toyoty Yaris zbanowana, bo promuje niebezpieczną jazdę przez jakieś 0,8 sekundy

Reklama Toyoty Yaris została zakazana w Australii, bo promuje niebezpieczne zachowania. Poszło o wbiegnięcie do samochodu i ruszenie z kopyta. W Australii wszystko stanęło na głowie.

Reklama Toyoty Yaris została zakazana, bo promuje niebezpieczną jazdę
REKLAMA
REKLAMA

Reklamy samochodowe to temat-rzeka. Potrafią budzić emocje, potrafią rozbawić, a czasem skłonić do myślenia. Jednak w reklamach nie mogą pojawiać się dowolne treści. Nad wszystkim uważnie czuwają krajowe organy, które zajmują się ocenianiem, czy reklama spełnia standardy, czy nie promuje niepożądanych zachowań. W razie uchybień wzywają twórców do poprawienia reklamy poprzez usunięcie kontrowersyjnych kwestii. Ostateczną karą jest zakaz emisji reklamy. Taki los spotykał wiele reklam samochodowych. W końcu w takich reklamach bardzo łatwo jest promować niepożądane zachowania, wystarczy mocniej przyspieszyć, czy też pokazać zachowanie, którego nie powinno się powtarzać. Nie bez przyczyn większość z takich reklam ma adnotację, że została nakręcona na zamkniętym odcinku drogi, samochód prowadził kierowca testowy, a twórcy reklamy apelują, żeby nie odtwarzać sytuacji z reklamy w prawdziwym życiu. Niektóre zakazy są jednak śmieszne. Tak jak zakaz emisji tej reklamy.

Reklama Toyoty Yaris została zakazana, bo zachęca do nieodpowiedzialnej jazdy

Do australijskiego organu zajmującego się etyką reklam wpłynęła skarga, w której zarzucono reklamie Toyoty Yaris złamanie zasad kodeksu tworzenia reklam dla producentów samochodowych. To swoją droga jest wspaniały dowód na to, że urzędy są w stanie wymyślić wszystko, byleby tylko mieć co robić. Nieważne, czy ma to sens. Jest kodeks, to należy zatrudnić kilka osób do jego ciągłego aktualizowania i przestrzegania. Takie urzędnicze perpetuum mobile. Wracając do meritum: Toyocie zarzucono, że jej reklama narusza dwie zasady, tj. promuje niebezpieczną jazdę i zachęca do przekraczania dozwolonej prędkości. Oto rzeczona reklama.

Reklama promuje 3 odmiany Yarisa, tj. zwykłą, Yaris Cross oraz obłędną Yaris GR. Trójka rodzeństwa ma się udać do rodziców, żeby złożyć im niespodziankę z okazji trzydziestej rocznicy ślubu. Tutaj tak swoją drogą aż kipi od stereotypu, którego nie dopatrzyła się komisja ds. reklamy. Mężczyzna przedstawiony jest jako ten zapominalski, ten który nie pamięta o tak istotnych datach. Jego siostry naśmiewają się z niego, że do tego na pewno zapomniał o torcie. Rzeczywiście zapomniał. Halo, Australia? Proszę zbanować reklamę Toyoty za szowinizm. To niedopuszczalne w XXI wieku. Chyba, że to ten słynny pozytywny szowinizm, taki który idzie w parze z pozytywną dyskryminacją.

Nieważne. Wracając do reklamy. Kobiety dojeżdżają do domu rodziców, a tam już czeka na nich zapominalski brat, który jeszcze zdążył odebrać tort dla rodziców. Reklama kończy się miło i sympatycznie. Idźcie kupić takiego Yarisa, jaki wam pasuje, drodzy Australijczycy.

zakazana reklama toyoty yaris
Rodzeństwo z piekła rodem

Zakazana reklama Toyoty Yaris na pierwszy rzut oka nie budzi żadnych kontrowersji

Gdybym nie wczytał się w treść skargi, to bym na nie zgadł, co było w niej niebezpiecznego. Poszło o moment kiedy Jack, grzebiący akurat pod maską Toyoty Celiki wybiega z garażu, wsiada do Yarisa GR i rusza nim tak gwałtownie, że chwilowo traci przyczepność, a piasek spod kół wystrzelił w górę. Drugim podniesionym zarzutem było to, że żeby zdążyć odebrać tort i wyrobić się w czasie Jack na pewno przekroczył dozwoloną prędkość. Australijski organ pochylił się nad skargą i poprosił o wyjaśnienie sytuacji przez Toyotę. Ta odpowiedziała, że nie widzi w reklamie nic złego, przy jej kręceniu nie złamano żadnego przepisu, a całość nie promuje niebezpiecznej jazdy. Komisja ds. reklamy miała jednak inne zdanie. Orzekła, ze owszem nie widać w materiale filmowym przekraczania prędkości, ale moment ruszenia spod garażu to niebezpieczna jazda. Komisja nakazała usunąć te treści, a dopóki Toyota tego nie zrobi nie będzie mogła emitować reklamy w TV.

Prowadzi to do smutnego wniosku: zakażmy reklam samochodów

Po co reklamować niebezpieczne maszyny, które mogą ruszać z uślizgiem kół, są w stanie w ciągu chwili przekroczyć dozwoloną prędkość, z rury wydobywają się zabójcze gazy, a do tego z łatwością mogą stać się narzędziem siejącym śmierć i zniszczenie. Nie ma to żadnego sensu. Reklamy powinny być krótkie. Czarna plansza, biały napis: Toyota Yaris. Kup ją. Koniec reklamy. Prosta, nie urażająca uczuć i kodeksów stworzonych przez ludzi, którzy chcą pokazać swoją przydatność. To nie pierwszy raz, gdy Toyota ma problemy ze swoimi reklamami. Niedawno wywołała oburzenie zabawną reklamą Corolli, która dzielnie wyprzedza motoryzacyjnych konkurentów. Innym razem dopatrzono się niebezpiecznych zachowań w śpiewaniu podczas jazdy. Ludzie oglądający reklamy są bardzo delikatni. Łatwo ich urazić. Co więcej, są niesłychanie podatni na treści w nich prezentowane.

Wyśmienicie z australijskiego kodeksu zadrwili sobie twórcy reklamy Volkswagena Amaroka

REKLAMA

Wolę takie reklamy niż tłumaczenie mi przez człowieka, który pamięta powstanie piramid, że hybryda to jest król napędów, tak jak lew jest królem dżungli. W dobrej reklamie emocje są niezbędne.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA