Dania chce zakazu sprzedaży aut z silnikami spalinowymi w całej UE. Zostało nam 20 lat
Co gorsza, patrząc na sprzedaż elektryków w Chinach, to jedyny sposób na zachęcenie ludzi do przesiadki.
Duńczycy już rok temu zapowiadali wprowadzenie zakazu sprzedaży samochodów z silnikami spalinowymi już w 2030 r. Jednak byłoby to sprzeczne z unijnymi przepisami gwarantującymi swobodę przepływu towarów i usług więc temat upadł. Ale nie na długo. Wspierani przez 10 innych krajów członkowskich Unii Europejskiej wrócili z nowym projektem - chcą doprowadzić do zakazu sprzedaży samochodów z silnikami spalinowymi w całej UE. Zakaz miałby zacząć obowiązywać w roku 2040. Według Danii to konieczne, by zrealizować unijny plan zatrzymania globalnego ocieplenia do 2050 r.
I wygląda na to, że bez takiego zakazu nie przesiądziemy się do aut elektrycznych.
O dziwo ludzie sami z siebie na elektryki przesiadać się nie zamierzają. Tzn. przesiadają się chętnie, o ile im się to opłaca. Póki są dopłaty i ulgi podatkowe - chętnych nie brakuje. Ale gdy ich nie ma - elektryki sprzedają się w śladowych ilościach. Dzieje się tak nawet w Chinach - największym rynku samochodów elektrycznych na świecie, z milionem stacji ładowania. Ograniczenie korzyści podatkowych sprawiło, że ludzie ograniczyli zainteresowanie samochodami ładowanymi z gniazdek elektrycznych.
Rząd chiński wycofał wsparcie dla samochodów, które na energii elektrycznej potrafią przejechać mniej niż 250 km, a tym, które potrafią przejechać więcej, obciął korzyści o połowę.
W efekcie w sierpniu tego roku sprzedaż hybryd plug-in spadła o 51 proc. w stosunku do sierpnia 2018 r. Nic dziwnego - żadna nie jest w stanie skorzystać z dopłat. Za to ten zakaz sprawił, że sprzedaż elektryków wzrosła o 4 proc. Skoro kupowanie hybryd przestało się opłacać, sprytni Chińczycy przesiadają się na elektryki póki to się jeszcze opłaca. I najchętniej kupują najtańsze - w sierpniu rynkowym liderem był Baojun serii E.
Stwierdzenie Chińczycy przesiadają się na elektryki to jednak hiperbola.
Nie jest tak, że każdy szanujący się Chińczyk kombinuje skąd wziąć pieniądze na elektryka, bo to przyszłość i ekologia. Rynkowy udział samochodów ładowanych z gniazdka, czyli w pełni elektrycznych plus hybryd plug-in wyniósł w sierpniu 4,1 proc., czyli 95,9 proc. kupujących nowe auta wciąż wybiera auta z silnikami spalinowymi. Wspomnianemu Baojunowi do pierwszego miejsca w rankingu wystarczyła sprzedaż na poziomie 8,7 tys. sztuk.
Co gorsza, w Chinach nikt nie chce używanych aut elektrycznych.
EV-y tracą na wartości o wiele szybciej niż auta z silnikami spalinowymi. O ile Teslę po roku użytkowania można sprzedać za 74-76 proc. wartości, rodzime produkty lecą na łeb na szyję. BYD E6 po roku jest warty 42 proc. ceny salonowej, a Changan Benben - 27 proc. Dla porównania, samochody z silnikami spalinowymi po trzech latach można sprzedać za ok 60-75 proc. ceny z salonu.
Brak zainteresowania używanymi elektrykami wynika z niedojrzałości rynku.
Dwu- i trzyletnie samochody trafiające do sprzedaży zwykle nie są objęte gwarancjami producenta, a wydajność ich akumulatorów określa się na średnio 2/3 wydajności wyjściowej. Do tego Chińczycy obawiają się kosztów serwisowania takich pojazdów i chętniej wydają pieniądze na auta z silnikami spalinowymi. Modna i zagraniczna Tesla jest tylko wyjątkiem potwierdzającym tę regułę
Zmiany zachodzące na chińskim rynku, który wciąż w skali świata można uznawać za jeden z najbardziej dojrzałych rynków samochodów elektrycznych, podpowiadają czego spodziewać się u nas. W Europie ludzie również będą kupować elektryki wtedy gdy będzie im się to opłacało. Wtedy, gdy będą mogli nimi wszędzie wjechać (miasta mogą wprowadzać ograniczenia dla silników z autami spalinowymi) i gdy ktoś dorzuci się do zakupu. W przeciwnym wypadku zakup elektryka przestaje być atrakcyjny.
Trzeba zrobić tak jak Tymon proponował już dawno temu: jak najszybciej zakazać sprzedaży aut z silnikami spalinowymi. Wówczas nie mając alternatywy, będziemy skazani na zakup samochodów elektrycznych. A to, że dzisiaj transport drogowy odpowiada za 15 proc. globalnej emisji CO2 i jest wielu większych trucicieli, z którymi należałoby walczyć z jeszcze większą werwą - to nieistotny drobiazg.