REKLAMA

Wyprzedzałem ciężarówką inne ciężarówki na S7. Kierowcy aut osobowych byli bardzo wyrozumiali

Niby ten manewr jest zakazany, ale w sumie to nie jest, bo wystarczy żeby prędkość pojazdu wyprzedzanego była znacząco mniejsza niż wyprzedzającego. Mam pewne spostrzeżenie po przejechaniu ciężarówką z Krakowa do Warszawy.

Wyprzedzałem ciężarówką inne ciężarówki na S7. Kierowcy aut osobowych byli bardzo wyrozumiali
REKLAMA

Nie przepadam jeździć drogami ekspresowymi, bo tam wszyscy strasznie się ścigają. Nawet wyprzedzając autem osobowym samochody ciężarowe z prędkością wyższą niż dopuszczalna okazuję się być zawalidrogą, którego najlepiej byłoby anihilować. Z drugiej strony, te same osoby, które skowyczą o „ruchu prawostronnym”, same jadą właściwie przez cały czas lewym. Wielokrotnie jadąc prawym pasem widziałem samochody, które wyprzedzały mnie, a potem kontynuowały lewym, mimo że na prawym nic nie jechało. To jak jest z tym ruchem prawostronnym?

REKLAMA

Wczoraj jednak jechałem po S7 autem ciężarowym

To była moja pierwsza trasa w ciężarówce. Kraków-Warszawa da się bez problemu pokonać z jedną 45-minutową przerwą, którą niestety źle wykorzystałem na jedzenie. W jedną stronę musiałem jednak dojechać samochodem osobowym, powrót planowałem samochodem ciężarowym. Wtedy właśnie to do mnie dotarło: to kierowcy aut osobowych są wrogami, tych od ciężarówek nikt się nie czepia.

W jedną stronę jechałem naprawdę z maksymalną dopuszczalną prędkością. Cały czas, gdy było to możliwe, miałem na tempomacie 121-122 km/h. Jechałem prawym pasem, gdy tylko było to możliwe, ale oczywiście wielokrotnie podejmowałem wyprzedzanie aut ciężarowych. Co najmniej trzy razy zdarzyło się, że w trakcie tego wyprzedzania ktoś podjeżdżał mi pod zderzak. Chciałbym zrozumieć dlaczego, przecież wskutek tego nie przyspieszę, a przepisy o zachowaniu odstępu na drogach ekspresowych mówią wyraźnie – trzeba utrzymywać odstęp równy połowie prędkości, czyli przy 120 km/h powinno to być 60 metrów. Jest to nierealne, bo gdyby utrzymywać taką przerwę, to natychmiast ktoś by w nią wjechał, ale jechanie 2-3 metry za mną uważam za formę agresji drogowej. Podkreślam: nie robiłem absolutnie nic nielegalnego, jedynie przeszkadzałem innym łamać prawo, co powinno być raczej chwalone niż ganione.

W drugą stronę było ciekawiej

Idealnie się jedzie ciężarówką po drodze ekspresowej. Zapinam tempomat na 90 km/h (jest ogranicznik) i już w tym momencie łamię prawo, bo przecież maksymalna dopuszczalna prędkość dla pojazdu ciężarowego na ekspresówce to 80 km/h. Nikomu to oczywiście nie przeszkadza i nikt nie reaguje, wszyscy uznają ten stan za normalny. Ponadto nie wolno wyprzedzać ciężarówką innej ciężarówki, jest to od paru lat zabronione – ale nie tak do końca, bo ten manewr pozostaje dozwolony, jeśli różnica prędkości między pojazdami jest znaczna. Jeśli jedziesz 90 km/h, a ciężarówka przed tobą ciśnie 81-82, to moim zdaniem spełnia to już wymogi znacznej różnicy, ponieważ wyprzedzanie trwa wtedy ok. 15-20 sekund. Trudno więc uznać, żebym zajmował lewy pas na nieakceptowalnie długi czas. Zazwyczaj da się zmieścić między kolejnymi nadjeżdżającymi autami osobowymi.

Kilka razy jednak zdarzyło się, że podczas wyprzedzania ciężarówką w lusterku zauważyłem zbliżające się auto osobowe. Spodziewałem się jeszcze większego ataku agresji, ale nic takiego nie nastąpiło, wręcz przeciwnie. Za każdym razem wszyscy kulturalnie czekali, aż skończę wyprzedzać i zjadę na prawo. A przecież w teorii łamałem prawo i jeszcze bardziej blokowałem lewy pas niż autem osobowym.

Mój wniosek jest taki

Najgorzej jest jeździć małym samochodem. Mały samochód to plebs, śmieć, drogowa zakała. Małym samochodem jeździ biedak, który nie powinien w ogóle wyjeżdżać na drogę ekspresową. Mam znajomego, który jeździ Cayenne GTS i twierdzi, że nikt go nie pogania, nawet jak jedzie całkiem przepisowo. Występuje więc społeczne przyzwolenie do agresji drogowej wobec kierowców małych aut, ale nie ma tego samego przyzwolenia wobec kierowców ciężarówek, nawet jeżdżących na granicy przepisów. Większość poganiaczy nie chce widzieć przed sobą Suzuki Swift, bo sami jeżdżą większym autem, więc w swoim mniemaniu są bogatsi, silniejsi, wyżej sytuowani społecznie. Ale nie przeszkadza im, że jadą 91 km/h za MAN-em TGL, bo uznają że zapewne kierowca MAN-a nie jedzie bez powodu i ostatnią rzeczą o jakiej marzą, jest konfrontacja z nim. To nie znaczy, że nie zdarzają się przypadki shamowania ciężarówki jako kary za wyprzedzanie, ale zdarza się to naprawdę rzadko i zazwyczaj dokonuje tego agresor, który nie cofa się już przed niczym.

REKLAMA

Uznaję to za ciekawe spostrzeżenie społeczne

Jeśli chcesz jeździć w trasy, bierz duże auto. Najlepiej ciężarowe, oczywiście. Inaczej może się zdarzyć, że z drogi zepchnie cię jakiś polityk.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-26T17:01:35+02:00
Aktualizacja: 2025-06-26T15:52:27+02:00
Aktualizacja: 2025-06-26T11:00:48+02:00
Aktualizacja: 2025-06-25T17:09:37+02:00
Aktualizacja: 2025-06-25T16:26:47+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA