REKLAMA

Oto agresja drogowa w wersji full contact. Jesteśmy bezradni wobec takiego szaleństwa

W głowie się nie mieści, jak on demolował to Volvo C30. Widzimy tu agresję drogową w wersji absolutne szaleństwo, wobec którego wszyscy są bezradni.

agresja drogowa
REKLAMA
REKLAMA

Co się dzieje na tym filmie, to ja nawet nie. Absolutny odpał, wybuch niekontrolowanej agresji. Nie polecam, nie wiem, co radzić. Można tylko liczyć, że nigdy nie spotka się takiego wariata na drodze.

Agresja drogowa - level MAX, poziom 11/10

Wysoki mężczyzna demoluje komuś samochód, to widzimy na filmie. To zapewne zdarza się w piątkowe i sobotnie noce, ale tu sytuacja jest inna. Wszystko dzieje się ruchu ulicznym, a kierująca autem przebywa w środku. Mężczyzna, któremu z zapału zsunęły się nieelegancko spodnie, uderza rękami i nogami w cudze auto. Nie zważa na możliwość zranienia pasażerów i usiłuje wybić kolejne szyby i to dłońmi. Jedna pękła już pod jego naporem, a zbicie samochodowej szyby dłonią nie jest łatwe i przyjemne dla dłoni. Napastnik jest najprawdopodobniej pod wpływem narkotyków, stąd taka agresja i niewrażliwość na ból.

Nagrywający odjeżdża, wydaje się, że na sekundę cofa rękę z telefonem. Zapewne nie chciał dalej prowokować agresora, któremu mógłby nie spodobać się fakt nagrywania. Zdarzenie obserwuje jeszcze co najmniej kilku kierowców innych samochodów. Nie reagują, nie próbują powstrzymać tego szaleńca. Czy słusznie?

Jak zachować się obliczu takiej agresji?

Zapewne prawidłowa odpowiedź brzmi: nie opuszczać auta, dopóki mężczyzna skupia się na demolowaniu samochodu, a nie na kierującej. Problem w tym, co zrobić, jeśli on demoluje to Volvo, żeby się do niej dostać? Co wtedy?

REKLAMA

Można snuć teorie, że kobieta powinna wydostać się z tego mini korka i odjechać, nawet uszkadzając samochód. Albo wzywać wszystkich obserwujących do stanięcia w jej obronie. W teorii wszyscy jesteśmy mocni. W praktyce wobec takiej agresji jesteśmy bezradni. Przeciętny człowiek, który jest nienawykły do stosowania i przyjmowania przemocy, jest w gorszej pozycji niż ten, który się w niej wychował i dodatkowo jeszcze ją chemicznie wspomagał.

Nie znamy też początku tej sytuacji, nie wiemy, co sprowokowało szaleńca. Nie ma to jednak większego znaczenia, bo nie da się wysnuć ogólnej porady typu: nie róbmy tak, nie prowokujmy na drodze. Jest to oczywiście mądra rada, by nie prowokować, ale spotkanie takiego typka jest jak cegła spadająca na głowę. Ktoś czasami ma w życiu tak strasznego pecha, że ta cegła spada akurat na niego. Tym razem w roli cegły wystąpił człowiek w opadających gaciach.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA