Tych marek już nie chcecie. Europejczycy odwracają się tyłem od najpopularniejszych aut
Stowarzyszenie ACEA opublikowało wyniki sprzedaży nowych samochodów w Europie w pierwszych ośmiu miesiącach bieżącego roku. Spadki niektórych marek są szokujące, ale w tym rankingu prowadzi najpopularniejsza do tej pory marka aut elektrycznych.

Sprzedaż nowych samochodów w Europie utrzymuje się na stałym poziomie, jedynie gracze się zmieniają. W pierwszych ośmiu miesiącach roku 2025 sprzedano 1,972 mln pojazdów, a w tym samym okresie roku 2024 – 1,895 mln. Zaskakujące są za to zmiany preferencji europejskich nabywców, w szczególności zaś to, na jak pstrym koniu łaska pańska jeździ. Niektóre marki były modne przez 2-3 lata, a teraz zaliczają gigantyczne spadki. Tak, oczywiście mówię o Tesli – nikt inny nie stracił tyle wobec zeszłego roku.
Tesla to najpopularniejsza marka aut elektrycznych w Europie i na świecie
Tyle że ta pozycja z dnia na dzień topnieje, ponieważ w 2025 r. sprzedano aż o 42 proc. mniej aut niż w 2024 (styczeń-sierpień). Rok temu było to 150 tys. sztuk, w tym – 85 tysięcy. Urok wyparował, efekt inności i nowoczesności został szybko przejęty przez innych producentów, gama modelowa się zestarzała, a o politycznych wybrykach pewnego Południowoafrykańczyka nawet nie wspomnę. Moim zdaniem nie miało by to wielkiego znaczenia, gdyby Tesla przygotowała trochę nowych modeli, zwłaszcza takich mniejszych, dostosowanych bardziej do odbiorców z Europy. Tymczasem inni wytwórcy zalewają już nasz rynek kompaktowymi autami elektrycznymi w niezłych cenach, więc asocjacja „chcę kupić auto elektryczne --> kupuję Teslę, bo reszta nie ma nic do zaoferowania” przestała być aktualna.

Jakich marek Europejczycy już nie chcą?
Wygląda na to, że problem mają Japończycy.
- Suzuki – spadek ze 121 tys. na 102 tys. (-15,6 proc.)
- Mazda - spadek z 93 na 75 tys. (-19,5 proc.)
- Toyota - spadek niby tylko o 7,5 proc., ale to oznacza o 45 tys. samochodów mniej, czyli łączny spadek w liczbach bezwzględnych jest większy niż dla Mazdy i Suzuki razem wziętych
Przypadek Toyoty trochę mnie dziwi, ale Suzuki i Mazda – niespecjalnie. Obie te marki mocno okroiły swoje gamy, oferują dość generyczne SUV-y i crossovery w umiarkowanie atrakcyjnych cenach. Mazda ostatnio poszła jednak na wojnę z konkurencją, sprzedając nowego SUV-a CX-5 za 139 900 zł, więc zobaczymy jak sytuacja będzie kształtować się na koniec roku. Ogólnie marki japońskie, niegdyś mocne w Europie, dziś ciągną się w ogonie sprzedaży. Nissan ledwo dyszy, Honda chyba się poddała, a Subaru nie jest już nawet ujmowane w zestawieniu ACEA. Pewnie sprzedają 3 auta na rok, albo coś.
Fatalne wyniki ma Porsche
Jak to, przecież wydawałoby się że Porsche to marka, której żadne kryzysy niestraszne – a tu proszę, spadek o 14 proc. rok do roku (z 54 na 46 tys. aut). Wycofano spalinowego Macana, a wstrętni Europejczycy nie chcą w jego miejsce kupować elektrycznego. Tak być nie powinno, ktoś powinien im to nakazać. Katastrofalny jest też wynik Seata, ale nie to szokuje najbardziej. W ciągu jednego roku Seat zamienił się miejscami z Cuprą w grupie Volkswagena. W 2024 r. Seat sprzedał 160 tys. aut, a Cupra 120 tys. W tym roku Seat po 8 miesiącach ma rezultat na poziomie 128 tys., Cupra – 167 tysięcy. Był to więc raczej zaplanowany ruch marketingowy, w którym poświęcono nudnego już trochę Seata na rzecz świeżej Cupry. Nie ma czego żałować, to wewnętrzne sprawy korporacji.
Stellantis szlocha, nie jest dobrze u molocha
Fiat, DS, Opel, a nawet Citroen – wszyscy zaliczyli tu ogromne spadki. Fiat wprawdzie ostatnio rośnie za sprawą Grande Pandy, ale jeszcze za wcześnie, by to wyszło w statystykach. DS zszedł do poziomu poniżej 20 tys. aut, a lokomotywą całości i tak jest Peugeot – bez niego Stellantis mógłby na przykład zająć się hodowlą jedwabników. Co akurat trochę mnie martwi, bo chciałbym żeby Fiat czy Citroen miały się dobrze, te marki zawsze wywołują we mnie przyjemne skojarzenia.

No i jeszcze Volvo. Też mają powody do zmartwień
Minus 17,4 proc., czyli spadek ze 191 na 158 tys. aut. Dlaczego? Stara gama, za dużo elektryczności, a może Europejczycy niespecjalnie marzą o wspieraniu koncernu Geely, znanego z dużych inwestycji w Białorusi? W to ostatnie chciałbym wierzyć, ale to pewnie nieprawda. Ostatecznie największym zwycięzcą w Europie 2025 r. jest BYD, którego sprzedaż wzrosła rok do roku o 244 proc. Tyle że udział rynkowy BYD-a to nadal poniżej 1 procenta, a jak powiedziała prezeska Stella Li na konferencji prasowej w odpowiedzi na pytanie jaki udział chcieliby uzyskać w Europie – sto procent. I to raczej nie był żart.
Na tym tle Polska wypada nietypowo
U nas liczy się tylko grupa Toyota-Lexus, VW-Audi i pochodne oraz Hyundai-Kia. Te trzy koncerny trzymają 60 proc. polskiego rynku, a reszta bije się o resztki.