Byłem na targach w Monachium. Żebyście się nie łudzili, to od razu wyjaśniam, że były to targi mobilności, a nie motoryzacyjne. Dobrze jest popatrzeć na pojazdy, w które producenci chcą nas wsadzić i odpowiednio wcześnie zareagować głośnym "nie".
Pojazdów, które przenoszą człowieka z jednego miejsca do drugiego, było na targach całkiem sporo, ale obawiam się, że przeciętny polski klient mógłby nie odczuć ekscytacji na widok każdego z nich. Samochody oczywiście też tam były, nawet wszystko w zasadzie kręciło się wokół samochodów. Praktycznie każda prezentowana tam koncepcja właśnie ich dotyczyła. Co teoretycznie pozwala wielu osobom spać spokojnie i uważać, że czas samochodów wcale się nie kończy.
Tylko że nie ma tu już wygaru, następuje powolna śmierć tej koncepcji, żeby pokazywać na targach jakieś nowe samochody. Przypadkiem byłem zaproszony na premierę Renault Scenic i to w zasadzie była jedna z mocniejszych premier, gdzie producent faktycznie pokazał nowy samochód i przytrzymał go aż do targów. Producentów aut* było niewielu i raczej nie skrzywdzę ich opinią, że nie wiązali tej imprezy z wielkimi wydarzeniami w ich gamie modelowej. Ta gwiazdka wyżej jest bardzo ważna, dałem ją, bo producentów aut było niewielu, ale tych nam znanych, chińskich producentów samochodów nie brakowało. Zupełnie jakby wierzyli w koncepcję pokazywania się na targach, a nie byli tam z przymusu, albo bo tak wypada. A może po prostu korzystają z każdej okazji, by zaistnieć, a było ich tam podobno ze 40 proc. wszystkich wystawców. Oto monachijskie multikulti, czyli rzeczy, które tam widziałem i jakkolwiek zapadły mi w pamięć.
Monachijskie multikulti, czyli przewaga Chin na IAA
Zacznijmy czymś europejskim, ale krótko. BMW pokazało swoje coś nazywane "nową klasą". Przyznaję, że wygląda to nieźle. Jak to ma wyznaczać kierunek w ich designie, to może nie być źle.
Jeśli mowa o rysowaniu, to pozostaję zafascynowany tym, jak często można spotkać pojazdy z napisem Pininfarina.
BMW miało całkiem pokaźne stoisko, tak raczej wypadało zrobić w Monachium. Nie wiem, czy nie większe miał BYD, czyli gigant z Chin. I nie wiem też, dlaczego w każdym samochodzie na ekranie centralnym mieli ustawione karaoke. Trochę te ich wnętrza były wszystkie bardzo podobne do siebie.
Ten pojazd urzekł mnie najmocniej u BYD-a. Bydzie żarł?
I nie było to jedyny chiński pojazd, który ma zadanie odśnieżać zasypane miasta.
VinFast też wyglądał trochę, jak wyjęty z szuflady z losowymi projektami chińskich samochodów, choć jest wietnamski. Pomyślcie, że oni agresywnie atakują USA. Pomyśleliście? I co? Tak, jak też nie wiem, co z tego, że atakują, ale podobno w Europie mają problem z homologacją i dlatego nie przyjechali na targi. To skąd tam ich auto? Tak tam właśnie jest, z innej okazji ktoś je postawił, jakąś usługę pewnie wymyślił.
MG jest już bardziej znane Europejczykom. Pokazali dość ciekawego Cyberstera, czyli sportowe, elektryczne auto z podnoszonymi do góry drzwiami. To się podobno rozpędza w 3,2 s do setki i krążą plotki, że nie ma być drogie.
Trochę było też pojazdów, na widok których Europejczycy uciekają w popłochu i zamykają się w swoich SUV-ach. Ja bym tym frydrygał, ale wiecie, jacy wy jesteście. Zaraz się boicie, że zginiecie, czy coś. To jest pojazd Yoyo i podobno sprzedali już tego 10 tys. w Europie.
Radiowóz z Tajwanu też całkiem spoko. Trochę ciasna ta więźniarka, ale przestępcom nie musi być wygodnie.
Swój samochód koncepcyjny pokazał też Opel.
A, nie, przepraszam, to dzieło studentów z Holandii, pomyłka. Opel poniżej.
Nie mam skłonności do ekscytacji i ogólnie mało co mnie "rusza", ale chyba dobrze podświetlili ten produkt mercedesowski C111, bo naprawdę fajnie się na niego patrzyło.
Takich cudaków było więcej, ale nie fotografowałem wszystkich.
I takich też, ale czy na kimś jeszcze w 2023 roku robi wrażenie elektryczny motocykl.
Duże wrażenie zrobiło na mnie Microlino, aż chyba zrobię z niego oddzielny wpis.
Samochody z garbem na czole też były.
Kto zgadnie, którą markę zainspirował Obcy we wcześnej fazie rozwoju?
To była Cupra Tavascan. A to niżej, to nie wiem.
Samochód na każdy dzień tygodnia nie wydaje się złym pomysłem.
A teraz to muszę się już pakować i idę do domu.
Zdziwię się, jak za rok zobaczę tam więcej niż trzech producentów z Europy.