REKLAMA

Sprzedawałem tanie BMW. Po wszystkim muszę ochłonąć i z kimś porozmawiać

To nie jest tak, że to był mój pierwszy tani samochód, który sprzedawałem, ale pierwszy BMW. Powiedzieć, że przyciągał różnych klientów, to nic nie powiedzieć. Po udanej sprzedaży czuję się obciążony psychicznie, więc postanowiłem o tym porozmawiać, ale po zobaczeniu cen sesji u profesjonalistów postanowiłem wygadać się wam. Leżę wygodnie i zaczynam.

Sprzedawałem tanie BMW. Po wszystkim muszę ochłonąć i z kimś porozmawiać
REKLAMA

Postanowiłem sprzedać moje BMW E39. Zrobiłem ładne zdjęcia, krótki, ale rzetelny opis, w którym zawarłem wszystkie najważniejsze informacje, bo wiem, że i tak nikt nie czyta grafomańskich opisów i przygotowałem się na wielki odzew. W końcu ładne BMW, jedno z tańszych na OLX, bo nie miałem serca brać dużo za samochód, który jednak miał trochę rdzy, dobry silnik nieskalany gazem, świeże i głębokie opony, a do tego świetne wyposażenie i dobrze utrzymane wnętrze. To, co przeżyłem nie było warte ceny jaką uzyskałem za samochód.

REKLAMA

Oferty zamiany były śmieszne

Miałem najróżniejsze ofery - mogłem zamienić BMW E39 na (pisownia oryginalna):

  • Witam możliwa zamiana na audi a4 B5 sedan hak lpg automat 1.6 auto sprawne z moją dopłatą
  • Interesuje może zamiana na Forda StreetKa 1.6 benzyna gaz sekwencja Rok 2003 ważne opłaty do maja 2025 roku stan bardzo dobry?
  • Zamiana na Volvo v50 2.0 136 2005 rok, kombi super staj zero rdzy świeże hamulce i rozrząd
  • Witam wymiana na audi a4 B5 sedan hak lpg automat 1.6 z moją dopłatą 2 tys
  • Wymiana na Renówka 1.6 benzyna 217 tys przebiegu
  • Wymiana na Audi A4 B5 1.9 tdi 150 koni polift sedan manual skóry

Te dwie ostatnie propozycje od jednego człowieka, więc pewnie doszedł do wniosku, że skoro nie chcę Renault, to z pocałowaniem ręki wezmę Audi.

Mogłem sprzedać BMW tanio za mniej niż połowę wartości: Witam jesteśmy zainteresowani odkupem auta w kwocie 3000 zł Formalności w 15 minut, nie wracamy z rękojmią. Proszę o odpowiedz a podjedziemy w dogodnym dla Państwa terminie.

Ale moje serce skradła taka wiadomość:

Dzień dobry, chciałem zapytać czy byłby Pan zainteresowany zamianą tego auta za pozostałości magazynowe: - 10.000 sztuk maseczek ochronnych - 1.500 sztuk płynu do dezynfekcji rąk Bez dopłat ze stron. Do wiadomości dołączono zdjęcia.

Najwidoczniej ktoś przeszarżował z biznesem w 2020 r. i teraz został z maseczkami, jak Himilsbach z angielskim. Odrzuciłem wszystkie propozycje, bo interesowała mnie tylko zamiana na twardą walutę.

Odebrałem kilkanaście telefonów od erotomanów-gawędziarzy

To najgorszy typ klienta. Zadawali mi pytania o to czy 23-letni samochód wystawiony za czapkę śliwek ma rysy, czy widać na nim rdzę, czy szyby mają rysy, a czy wszystkie żarówki świecą, a co było robione i kiedy. Najlepsi wśród najgorszych byli znawcy, którzy mieli już x takich BMW. Panie miałem 6, panie miałem 5, później nauczyłem się odpowiadać, że współczuję i nie szukałbym kolejnej.

Jeszcze rozumiem konkretne pytania, ale zadawanie mi pytań, o to jakiej marki są amortyzatory, które wymieniłem dwa lata temu, albo w jakim warsztacie wymieniałem pompę wody i ile mnie to kosztowało, zakrawa o konieczność skonsultowania ze specjalistą. Po kilku zdaniach wiedziałem już czy ktoś w ogóle przyjedzie na oględziny. Z jednym panem wymieniłem więcej wiadomości niż z własną żoną w ciągu miesiąca, a piszemy do siebie bardzo często. Odpadłem na prośbę o zdjęcia spod spodu auta i wnętrza komory silnikowej. Zaprosiłem na oględziny i że możemy się wybrać na SKP, żeby mógł sobie spędzić trochę czasu pod autem. Takich rozmawiaczy było sporo.

Nie brakowało mistrzów interesu - daję 2000 zł i jestem za pół godziny, odpowiadałem, że by dał 6000 i może przyjechać jutro. Drożej niż 2500 pan za to nie weźmiesz, tak usłyszałem od znawcy, który miał już 6 takich i do tego kłócił się ze mną o wygląd katalizatora w tym konkretnym modelu i czy jest na swoim miejscu. Jest, bo w tej wersji silnikowej były to dwie małe puszki, których nie opłaca się wycinać, ale pan wiedział lepiej.

Ale najbardziej hardkorowe były oględziny

Jeden pan przyjechał, powiedział, że przecież to kombi, na co odpowiedziałem, no tak, dokładnie tak jak na zdjęciach, więc wsiadł i odjechał, bo szukał sedana. Miałem człowieka, który był specjalistą blacharzem, więc mnie brał na litość, że to dla niego, a nie na handel, trzeba dużo włożyć, że on taką blacharkę robi za 3 tysiące (liczę, że od siebie weźmie taniej). Nie doszliśmy do porozumienia. Filozoficznie zaczął się zastanawiać czy nie lepiej dołożyć do droższego egzemplarza, poradziłem mu, żeby zdecydowanie tak zrobił.

Przyjechał człowiek, który oglądał każdy milimetr auta, tryumfalnie wykrzykując, że znalazł rdzę, co jak wiemy w BMW nie jest specjalnie trudnym zadaniem. Rozczulił mnie pytaniem o to kiedy myłem silnik, bo jest podejrzanie czysty. Nie docierało do niego, że po prostu nie ma wycieków, bo go uszczelniałem dwa lata wcześniej, na co zresztą miałem paragon. W ogóle to jest jakaś osobna kategoria kupujących, która wprost zarzuca sprzedawcy kłamstwo, mimo że nie mają do tego żadnych podstaw.

Odbyłem kilka jazd próbnych, odpowiadałem na kolejne dziwne pytania, co do których miałem wątpliwość czy poradziłby sobie z nimi właściciel nowego auta odebranego dzień wcześniej z salonu. Wiecie co jest najśmieszniejsze? Że dopiero ostateczny kupujący był pierwszą osobą, która zapytała mnie o papiery, o to żeby mu pokazać historię pojazdu z mObywatela, o ubezpieczenie i kwestie czysto techniczne. Spędziłem z nim miło czas, konkretny człowiek szukający konkretnego samochodu. Przywrócił mi wiarę w ludzkość.

Mam samochód za wielokrotność wartości BMW i w życiu nie zmarnowałem nikomu tak czasu

Gdy szukałem nowego pojazdu na daily, to wychodziłem z założenia, że kupuję samochód używany, że nie będę nikomu marnował czasu jeżeli auto mi nie podpasuje, dopytywałem o rzeczy, których nie było w ogłoszeniu, ale zawsze konkretnie, umawiałem się na konkretny dzień i godzinę na oględziny i patrząc po swoich doświadczeniach miałem mniejsze wymagania niż kupując auto za 6000 zł. Na początku myślałem, że to kwestia materialna, ale mój kolega mnie oświecił, że tanie samochody to naturalne środowisko drobnych cwaniaków i ludzi chcących zrobić interes życia. Przy cenie samochodu np. 60 tysięcy jak powiesz, że kupisz za 30 tys. zł, to zostaniesz wyśmiany w najlepszym wypadku, a przy tanich autach tysiąc, dwa czy trzy to już inna kategoria wagowa. Może trafi się na desperata, który chce szybko pozbyć się auta, a może na kogoś, komu nie zależy na pieniądzach.

Na pewno znacie tego mema - gdzie mamy budżet klienta i wymagania klienta, które kompletnie ze sobą nie korelują. I tak właśnie jest w przypadku tanich samochodów. To stres, męka i użeranie się z ludźmi. Nie róbcie sobie tego, sprzedajcie stare i tanie auto na złom, a sobie kupcie droższe, tak żeby samą ceną wyeliminować cwaniaków, bo na 10 oglądających trafił się jeden normalny. No dobra, dwoje, ale drugi normalny kupujący nie miał prawa jazdy, więc to byłaby inwestycja w przyszłość, ale również nie mam uwag do zachowania się.

REKLAMA

Więcej o sprzedawaniu samochodów przeczytacie w:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA