Chińczycy omijają europejskie cła na samochody elektryczne. Teraz sztandarowy jest inny produkt
Nie widzę powodu, by zaraz Komisja Europejska nie nałożyła dodatkowych ceł na hybrydy typu plug-in. To nowy chiński wytrych na przejęcie motoryzacji w Europie.

To co teraz obserwujemy na naszych ulicach to narzędzie walki. Chińskie samochody to nie tylko samochody w niższej cenie, to kolejny etap zwiększania wpływów gospodarczych Państwa Środka. Widzi to Komisja Europejska, która nałożyła na większość chińskich producentów samochodów elektrycznych dodatkowe cła. To chyba będzie musiała nałożyć kolejne, bo to nie działa. Na celowniku powinna mieć samochody hybrydowe typu plug-in. Ich sprzedaż wystrzeliła.
Chińczycy nie ulękli się ceł
Jesienią zeszłego roku wystartowały cła dodatkowe na chińskie samochody elektryczne sprzedawane na terenie Unii Europejskiej. Do dotychczasowej 10-proc. stawki doliczone zostały kolejne procenty, przyznawane chińskim producentom indywidualnie, na podstawie ich gotowości do współpracy z europejskimi śledczymi.
Oficjalną przyczyną nakładania dodatkowych ceł mają być państwowe dotacje dla chińskich producentów. Ma to być czyn nieuczciwej konkurencji, który godzi w producentów europejskich. Dlaczego akurat padło na elektryczne samochody? Europejski klient kupując chińskie elektryczne auto nie kupi europejskiego. Wtedy europejski producent nie obniży swojej średniej emisji dwutlenku węgla w gamie modelowej. Każde sprzedane elektryczne auto oddala go od widma kar. Dlatego ich to boli. A że popyt na elektryczne auta nie jest zbliżony do zakładanego kilka lat temu, każda sztuka jest na wagę złota.

Chytry plan powstrzymania chińskiej elektrycznej inwazji ma luki.
Chińskie państwo pomaga
Nie bardzo rozumiem, po co się tak czaić i utrudniać Chińczykom sprzedaż tylko elektrycznych pojazdów. Przecież wiadomo, że to zatykanie jednej dziury palcem, powoduje, że leje się mocniej z pozostałych. To właśnie się dzieje, bo sprzedaż chińskich samochodów hybrydowych typu plug-in wzrosła.
Punkt wyjścia dla europejskich ceł na elektryczne samochody jest taki, że chińscy producenci aut zasilanych nowym rodzajem energii, czyli prądem, otrzymują państwowe subwencje. Ale produkują też normalne spalinowe samochody, hybrydowe też. To jak to jest, te państwowe dotacje księgują sobie w jednej kolumience z napisem "elektryczność", a reszta ich działalności robi się w ten sposób czysta i wolna od dotacji? Śmiem wątpić, trafiają do nich państwowe pieniądze i tyle. Dlatego spodziewam się, że niedługo zaczną się rozmowy o cłach na auta hybrydowe typu plug-in.
Wzrost rejestracji chińskich plug-inów
Electrive przywołuje dane Dataforce o sprzedaży chińskich hybryd typu plug-in w Europie w tym roku. BYD sprzedał ich w pół roku więcej niż przez cały zeszły rok, prawie 20 tys. sztuk. MG również odniosło na tym polu sukcesy i nie płakało, że sprzedaż aut elektrycznych spadła im o 60 proc. Też bym nie płakał, skoro MG do standardowych 10 proc. dodano cła na kolejne 35,3 proc. W przypadku BYD dodawane dodatkowo jest 17 proc. A hybrydy plug-in można sprzedawać z dotychczasową, bazową stawką.
Hybrydy typu plug-in to też towar wrażliwy. Nikt się nie cieszy z powodu mniejszej emisji dwutlenku węgla do atmosfery, jeśli nie pochodzi z europejskiego samochodu. Żeby była radość, hybryda musi być prawomyślna. Sprzedawanie tego typu hybryd również pomaga obniżać poziom emisji dwutlenku węgla w gamie i oddala od kar za przekroczenie wyznaczonego poziomu. Tu też zaraz pojawi się ból, bo chęć klientów do kupowania droższych samochodów nie jest z gumy.
Czekam na moment, kiedy Komisja Europejska otwarcie powie, że te cła są po to, żeby Chińczycy się nie panoszyli. Niestety się to nie wydarzy, zamiast tego pojawią się głosy o nieuzasadnionych chińskich subwencjach dla producentów hybryd typu plug-in, a potem nowe cła.