REKLAMA

Zanim przerobisz cokolwiek w swoim samochodzie pomyśl chwilę, to nie boli. Tuning dla opornych

Lubicie tuning oraz szeroko pojęte modyfikacje? To świetnie, bo ja też i dlatego chcę się z Wami podzielić modyfikacjami pewnej Hondy. Jej widok podniósł mi wczoraj ciśnienie.

tuning
REKLAMA
REKLAMA

Modyfikować samochód można na wiele sposobów. Jedni robią zmiany podyktowane użytkiem torowym. Drudzy budują koślawe kaleki w stylu stance, żeby zaimponować innym. Trzeci dłubią coś, bo się naoglądali Szybkich i Wściekłych. Teoretycznie w świecie tuningu panuje pełna dowolność - wystarczy, że masz kasę i pomysł. W praktyce jest trochę inaczej. Niektóre mody są bardziej trafione i stylowe, a inne po prostu głupie.

tuning
Mmmm Hondzia! Fot. Archiwum Allegro

Do kategorii tych najgłupszych modyfikacji zaliczam to, co widziałem wczoraj na pewnej ciemnej Hondzie Legend. Chodzi o delegalizowanie swojego pojazdu w imię lepszego wyglądu i to na dodatek w jak najtańszy sposób. Konkretnie mam na myśli dwie rzeczy. Po pierwsze ten egzemplarz został zarejestrowany na tzw. małych tablicach rejestracyjnych, co chyba miało dodać prestiżu pod Tesco i splendoru na zlotach Tuning Night Ksawerów. Oczywiście europejska wersja Hondy Legend trzeciej generacji jest wyposażona w miejsca montażowe zaprojektowane do pełnowymiarowych tablic, a więc tego typu zabieg jest nielegalny i niemądry.

Tuning bez głowy

Królu złoty z ciemnej Hondy - jeśli chcesz wyróżnić się rejestracjami na swojej „dżejdiemowej" limuzynie, to zarejestruj ją na indywidualnych tablicach. Będzie wtedy legalnie, a może nawet zgarniesz kilka punktów do szpanu, jeżeli się nie wygłupisz z doborem tekstu. Jakbyś dobrze zakombinował i zarejestrował auto w woj. lubelskim, to blaszki z napisem "L3 GEND” zrobiłyby z Ciebie bohatera. No ale jest jeden problem, a konkretnie to tysiąc problemów. Okrągły tysiąc złotych - tyle właśnie kosztuje wyrobienie indywidualnych tablic rejestracyjnych. Nie muszę chyba mówić, że aby dostać te małe tablice z czterema znakami, to wystarczy skłamać i zapłacić 80 zł, co jest wiele tańsze.

tuning
Kolego, jak policja zabierze ci dowód za małe blaszki to zmień tylną klapę na wersję JDM lub USDM - wtedy może się jakoś wybronisz

Druga, równie budżetowa oraz głupia modyfikacja to ingerencja w oświetlenie

Legend KA9 to samochód dość wiekowy i jego reflektory wykorzystują klasyczne żarówki. Do świateł postojowych używane są typowe, tanie i popularne żarówki W5W. Za kilka złotych można zamienić je na LED-y, które świecą szpanerskim zimnym światłem, ale są nielegalne i wie o tym każdy policjant z drogówki. Normalnie szpan jak stąd do najbliżej SKP. Po co zakładać takie oświetlenie i niepotrzebnie prosić się o interwencję policji? A jak mundurowi się przyczepią, to będzie również trzeba przerejestrować na duże blaszki i odkręcić pewnie jeszcze kilka innych bajerów. Jakich? Nie zaglądałem pod tego "VIP-a", ale tak sobie myślę, że przecież 3,5-litrowy silnik V6 ma aż dwa katalizatory, które tylko „zagłuszają” ryk hondzika, tzn. silnika. Ciach bach fleksem mach i można w moment je wyjąć. Nie dość, że mruczy, to jeszcze można liczyć na zarobek. A, że sondy dają błędy, to co z tego? Żarówkę pod ikoną check engine można przecież z zegarów wyjąć za darmo.

Ja rozumiem, że czasem potrzeba wyróżnienia się poprzez modyfikacje jest dużo większa niż zasobność portfela. Mam jednak prośbę, nie strzelajcie sobie w stopę zmianami, które delegalizują pojazd i działają jak płachta na byka na policję. Zamiast opisanych „modów" to ten Hondziarz powinien kupić jakieś fajne felgi, bo oczywiście jego Legend jeździ na seryjnych 16-calowych alusach, które dziś wyglądają jak kołpaki.

PS Przepraszam - nie zrobiłem zdjęć opisywanemu egzemplarzowi, ale byłem tak oburzony, że nie pomyślałem. Jeśli go jeszcze kiedyś spotkam, to uzupełnię materiał. Póki co mam nadzieję, że mój koszmarek z „fotoszopa" Wam to wynagrodzi.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA