Najlepsze co dzisiaj zobaczyłem to ta polepiona pięćsetka. Policja zniszczyła polskiego MacGyvera
Polepiony na taśmę Abarth 500 to mój numer jeden w kategorii pojazdów, które nie powinny wyjeżdżać na ulicę. Policja złapała MacGyvera.
Nie znam osoby, która nie oglądała za młodu serialu MacGyver. Była to wspaniała przygoda, pełna zaskakujących pomysłów głównego bohatera. Do tej pory pamiętam odcinek, w którym za pomocą gumek z ołówków, plasteliny i paru innych szpargałów dokonał rekonstrukcji twarzy znalezionej czaszki, dzięki czemu zidentyfikował tajemniczy szkielet. Majstersztyk po prostu. Najwidoczniej pewien posiadacz Abartha 500, którego policja nazywa Fiatem 500 był miłośnikiem tego serialu. Proszę puścić sobie ten podkład muzyczny:
Polepiony Abarth 500 zwrócił uwagę funkcjonariuszy policji w Ostrowie Wielkopolskim
Po chwili namysłu istnieje jeszcze jedna możliwość. Kierowca nie jest fanem MacGyvera, tylko polskiego Fisza i chciał po prostu złożyć od nowa część po części jak klocki, pozszywać do kupy, dokładnie tak jak w piosence Polepiony. Niezależnie jednak od motywacji Abarth 500 jest poskładany za pomocą dużej ilości srebrnej taśmy, ale naprawdę dużej.
Auto musiało brać udział w co najmniej jednej kolizji, a kto wie, może było tego więcej. W końcu 180 KM w tak małym opakowaniu potrafi płatać figle.
Uderzenie musiało być mocne, bo skala zniszczeń przechodzi ludzkie pojęcie. Ciekawe, czy autor tego arcydzieła wyklepał je choć trochę, zanim ruszył w swój ostatni rejs, który przerwała policja?
Przyjrzyjmy się bliżej lewemu reflektorowi. Trzyma się na słowo honoru i kilka trytytek. Solidna robota, widać improwizację, ale jednocześnie pewien geniusz. Pewne zastrzeżenia można mieć do umiejscowienia światła przeciwmgłowego, ale może kierujący chciał mieć w pakiecie układ doświetlania zakrętów.
Jedyną nienaruszoną częścią jest tył auta, gdzie na klapie dumnie pręży się skorpion, który oznajmia światu, że nie ma miękkiej gry. Jak widać po ilości taśmy - faktycznie jej nie było.
Policja nie wzięła autografu od MacGyvera
Zamiast tego samochód trafił na policyjny parking, a kierujący będzie odpowiadał za jazdę bez wymaganych uprawnień i poruszanie się samochodem niedopuszczonym do ruchu. Nie wiem, o co tyle krzyku, w Ameryce o takich ludziach powstają seriale, a u nas ściga się dobre mordeczki.
Po przeszukaniu internetu znalazłem informację, że ten samochód dachował 14 grudnia na ulicy Topolowej w Ostrowie Wielkopolskim. Podróżowało nim małżeństwo Gruzinów, a za kierownicą siedziała kobieta, która w wydychanym powietrzu miała promil alkoholu. Gorąca gruzińska krew dała o sobie znak. Kilka dni później mąż tej kobiety postanowił pójść w ślady żony i również nawiązał kontakt z polską policją. Dziwne hobby, ale co zrobić?