REKLAMA

Podnoszona do przodu maska to dziwny wymysł motoryzacji. Tylko niektórzy montowali ją do samochodów

Maski otwierane do przodu to jeden z tych reliktów przeszłości, który wciąż ma swoich tęskniących za nim zwolenników. Niegdyś wiele aut takie maski miało, choć dzisiaj to jedynie zapomniany element.

Podnoszona do przodu maska to dziwny wymysł motoryzacji. Tylko niektórzy montowali ją do samochodów
REKLAMA

W początkach istnienia motoryzacji, pokrywy silników przybierały różne formy. Popularne były maski podzielone na dwie części, składające się w swoiste harmonijki; stosowano to w wielu automobilach, w większości produkcji amerykańskiej, na czele z symbolicznym dla epoki Fordem Model T. Zaś w modelach Renault z pierwszych dekad XX w. wiele modeli miało niemal cały unoszony przód. Równolegle wykształciły się formy, które zostały z samochodami na dziesięciolecia - unoszone pod wiatr i do przodu. Jednak ta ostatnia forma nie przetrwała próby czasu - dzisiaj jest postrzegana jak ciekawostka autach z konkretnych epok.

REKLAMA

Cecha aut sportowych

Po wojnie, tj. w latach pięćdziesiątych i na początku sześćdziesiątych, w autach o pontonowym nadwoziu maska unoszona do przodu była przede wszystkim cechą samochodów sportowych. Szczególnie upodobali je sobie Brytyjczycy, mogący się pochwalić Austinem-Healeyem Sprite, Triumphem Heraldem, czy bazującym na nim Spitfire-em. Amerykanie zaś zamontowali takie maski do pierwszych generacji Chevroleta Corvette i Forda Thunderbirda, a Niemcy do legendarnego Mercedesa-Benza 300SL. W samochodach wyścigowych, powszechnie stosowano maskę unoszoną wraz z błotnikami, co miało ułatwić do podzespołów w silniku.

Lata sześćdziesiąte - czyli strach przed otwieraniem maski

Znaczny wzrost popularności tego rozwiązania można było zaobserwować w drugiej połowie lat sześćdziesiątych. Wśród producentów zapanował swoisty strach przed otwarciem maski podczas jazdy - mocowania miałyby puszczać podczas podróży trasą, co skutkowałoby otwarciem maski i jej wyłamaniem z zawiasów, po czym miałaby wypaść, bądź też osiąść na przedniej szybie, co zakryłoby widoczność kierowcy, skutkując tragicznym wypadkiem.

Jaguar XJ I serii

W związku z tym strachem wielu producentów dołączyło do zakonu otwierających odwrotnie. BMW wypuściło m.in. swoje serie 02 i E3, żeby potem zostać kojarzonym z takim rozwiązaniem, podobnie jak Jaguar z serią XJ, czy słynnym sportowym E-Type'em. Renault zaprezentowało swój model 12 (także na licencji jako Dacia 1300), zaś Fiat pokazał wiele aut, które dzięki licencjom rozpowszechniło otwierane do przodu maski na wiele krajów - na Fiatach z takim dostępem do silnika bazowały m.in. Zasatava 101, WAZ-y Żiguli (czyli klasyczne Łady), Premier 118N, Tofas 124, czy Seat 124. Także w latach sześćdziesiątych, a dokładniej w roku pańskim 1967, na licencji Fiata powstał także jedyny polski samochód z maską otwieraną do przodu - Polski Fiat 125p (nie należy liczyć tu Malucha, gdyż uniesienie do przodu przedniej klapy ukazywało nam bagażnik, a nie silnik).

Ile kosztowały samochody w Pewexie
Polski Fiat/FSO 125p

Kontynuując do lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, moda dotarła także m.in. do Japonii. Z Kraju Kwitnącej Wiśni dostaliśmy m.in. pierwszą generację Hondy Prelude z maską otwieraną do przodu.

Honda Prelude Mk1

A kiedy to się skończyło?

Wraz z nastaniem lat dziewięćdziesiątych, kończyła się również popularność klap otwieranych od szyby. Powodem były względy konstrukcyjne, gdyż w razie kolizji czołowej, pas przedni ulegał uszkodzeniu, przez co ciężko było otworzyć maskę. Poza tym, otwieranie maski do przodu utrudniało również dostęp do silnika w porównaniu do normalnie otwieranych masek, co było szczególnie odczuwalne w autach z silnikami umieszczonymi poprzecznie. W efekcie wszyscy producenci niemal jak jeden mąż wracali do klasycznej formy - nawet BMW i Jaguar. Ostatnim „zwykłym” nowym autem z odwrotnie otwieraną maską było Renault Kangoo I generacji. Francuski kombivan był prawdziwym rodzynkiem jeśli chodzi o takie rozwiązanie, co mogło sprawiać trudności nawet mechanikom:

Zastosowanie masek podnoszonych do przodu pozostało dominantą samochodów sportowych. W latach dziewięćdziesiątych można ją było spotkać u Dodge'a Vipera, a w kolejnej dekadzie - Mercedesie-McLarenie SLR (zdjęcie na samej górze). Najprawdopodobniej ostatnim nowym samochodem z tym rozwiązaniem był dwumiejscowy roadster Opel GT, oferowany także jako Saturn Sky, czy Daewoo G2X, lub ze znacznie zmienioną twarzą jako Pontiac Solstice.

Opel GT

Więcej o motoryzacyjnych historii przeczytasz tutaj:

REKLAMA

A wiecie jaki był ostatni produkowany samochód z maską podnoszoną do przodu?

Łada 2107, produkowana do 2015 r. fot. zrzut ekranu z kanału MegaRetr/Youtube

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-26T17:01:35+02:00
Aktualizacja: 2025-06-26T15:52:27+02:00
Aktualizacja: 2025-06-26T11:00:48+02:00
Aktualizacja: 2025-06-25T17:09:37+02:00
Aktualizacja: 2025-06-25T16:26:47+02:00
Aktualizacja: 2025-06-25T11:54:39+02:00
Aktualizacja: 2025-06-24T19:30:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-24T18:15:20+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA