Mikrokawalerka za jedyne 56 tys. zł to idealny obiekt inwestycyjny. Uważaj, żeby ci nie odjechała
Może odjechać, bo ma koła i silnik, a nazywa się Romahome Duo Camper, czyli połączenie cech kampera z kombivanem. Oto powód, dla którego warto się tym pojazdem zainteresować.

Ponoć mieszkaniowi fliperzy narzekają ostatnio, że rynek im się trochę skończył i że to już nie to samo co kiedyś. Obawiam się, że w końcu mogą spróbować przerzucić się na samochody mieszkalne i zaraz się okaże, że nawet najmniejszy kamper musi kosztować 200 tys. zł, żeby fliper mógł zarobić. Póki co wciąż da się kupić taniej ciekawe pojazdy.
Głównym problemem kampera z mojego punktu widzenia są jego gigantyczne rozmiary i masa. Nie widzę najmniejszego powodu, żeby targać ze sobą cały dom – kamper ma posłużyć jako mobilny namiot do spania tam, gdzie jest słaba baza hotelowa albo po prostu nie da się już znaleźć miejsca na nocleg. Jazda wielkim busem załadowanym tysiącem domowych przydasiów to zasadniczo koszmar, wiem bo już raz spróbowałem. Jeśli miałby istnieć jakiś kamper, na którego mógłbym spojrzeć przychylniejszym okiem, to musiałby mieć rozmiary normalnego auta osobowego i dawać się zaparkować na standardowym miejscu parkingowym. Wtedy można byłoby nim stawać zupełnie swobodnie nawet w zachodnich miastach i nikt nie miałby z tym problemu. Do tego ideału zbliża się Romahome Duo, czyli kamper na bazie Citroena Berlingo.

Z wierzchu od razu widać, że to kamper
Nie da się nikogo zwieść, że to taka rozbudowana wersja kombivana. Ale rzeczywiście jego rozmiary są rozsądne, zwłaszcza jeśli chodzi o szerokość, bo długość to jakieś 5,30 metra – powinien się zmieścić na standardowym miejscu. Nie ma co liczyć na to, że w środku wyższe osoby dadzą radę się wyprostować, za to mają do dyspozycji dwie mikrokanapy i mikrokuchnię z lodówką. Proszę nie zadawać trudnych pytań o łazienkę, taką prawdziwą mają na pokładzie tylko największe i najdroższe kampery. Romahome według opisu posiada toaletę chemiczną, tyle że bez wydzielonego pomieszczenia, więc pozostaje korzystać z niej na zewnątrz. Zabudowa Romahome Duo występuje w różnych wersjach, tu akurat mamy wariant „stały” z wysokim dachem, ale w Wielkiej Brytanii spotykało się również egzemplarze z dachem unoszonym:

Nie bardzo rozumiem w jaki sposób ten samochód ma pięć miejsc do jazdy
Sprzedający twierdzi, że samochodem może podróżować dwoje dorosłych i dwoje dzieci. Niestety, zauważam pewien problem, mianowicie tylne ławki zdają się nie mieć pasów bezpieczeństwa, a te w samochodzie z roku 2003 są już obowiązkowe. Gdzie więc jadą pasażerowie, poza przednimi fotelami? Ostatnią rzeczą, o jakiej marzyłbym podczas wycieczki kamperem, jest nieprzypięte dziecko przelatujące przez samochód w przypadku ostrego hamowania albo kolizji. Można chyba śmiało uznać, że nazwa „Duo” oznacza tu jednak pojazd dwuosobowy – chociaż w szwedzkich dokumentach faktycznie wpisano liczbę miejsc jako cztery (sprzedawca podaje pięć).

Co ciekawe, pojazdy te wytwarzano na bazie Partnera I generacji nawet wówczas, gdy w ofercie był już Partner II – obie generacje jakiś czas produkowano jednocześnie. Głównym rynkiem zbytu była Wielka Brytania, więc auta z kierownicą po naszej stronie to rzadkość.
56 tys. zł za jakieś cztery metry kwadratowe
Wychodzi 14 tys. zł za metr, czyli mniej więcej tyle ile w dowolnym dużym mieście w Polsce (a nawet trochę mniej). Auto raczej nie nudziło się przez ostatnie lata, bo przebieg według szwedzkiej strony wynosi 323 tys. km. Ale to raczej niewiele dla pancernego diesla 2.0 HDi 90 KM. Auto zostało wycofane z eksploatacji w Szwecji 1 sierpnia tego roku, więc sprzedający w Polsce prędzej czy później będzie musiał je u nas zarejestrować, wtedy oferta znacznie zyska na atrakcyjności. Nie chciałbym jednak, żeby Polska zaczęła przypominać Stany Zjednoczone, gdzie ludzie mieszkają w kamperach, ponieważ domy są tak drogie.
