REKLAMA

Branża mówi „ufff”. Spalinowa motoryzacja oficjalnie dostała tlen od Unii Europejskiej

Rada Unii Europejskiej zatwierdziła zmiany w prawie, dzięki którym firmy będą mogły odrobinę dać na luz w kwestii emisji CO2. Nie należy się jednak spodziewać wielkiego powrotu silników V8.

Branża mówi „ufff”. Spalinowa motoryzacja oficjalnie dostała tlen od Unii Europejskiej
REKLAMA

Polityka Unii Europejskiej w kwestii producentów samochodów i emisji CO2 od długiego czasu wygląda dziwnie. Nie chcę używać takich słów, jak „inspirowana z zewnątrz” ani nawet „pełna hipokryzji”, ale z pewnością znajdziecie i takie głosy. Z jednej strony Europa chce - przynajmniej deklaratywnie - chronić swój przemysł, miejsca pracy i dziedzictwo. Z drugiej, narzuca przepisy, których europejscy producenci nie są w stanie spełnić, a najmocniej korzystają na tym Chińczycy.

Teraz w tunelu pojawia się światełko

REKLAMA

Czy to objaw otrzeźwienia? Czyżby ktoś wreszcie zauważył, że w dobie silnego zagrożenia ze strony dotowanych przez tamtejszy rząd, dysponujących własnymi surowcami i najnowocześniejszą technologią i niezwykle tanio produkujących (kodeks pracy? Co to?) marek z Chin, dalsze dokręcanie śruby europejskim markom nie jest dobrym pomysłem? Nie jestem pewien, czy brukselskie organy są zdolne do autorefleksji, należy jednak docenić wszystkie zmiany, które zmierzają w dobrą stronę.

Zgodność z normami emisji CO2 będzie teraz oceniana co trzy lata

Wcześniej działo się to co roku. Teraz marki będą miały więcej czasu na przygotowanie się, a przepisy zapewnią im większą elastyczność, zwłaszcza w kwestii realizacji celów emisji CO2 za ten rok.

Wcześniej - niemal trzy tygodnie temu - przepisy zatwierdził Parlament UE, ale brakowało jeszcze zgody Rady Unii Europejskiej. To już się zmieniło, a rozporządzenie wchodzi w życie 20 dni po jego opublikowaniu w Dzienniku Urzędowym UE. „Rada przyjęła dziś ukierunkowaną poprawkę do rozporządzenia w sprawie norm CO2 dla nowych samochodów osobowych i lekkich pojazdów użytkowych" - podano w krótkim oświadczeniu.

Same normy nie zostały zmienione

Zmiany są efektem długich rozmów między przedstawicielami branży motoryzacyjnej i politykami. Głównym celem tych pierwszych było złagodzenie przepisów dotyczących wartości emisji CO2. To się nie udało i - jak na razie - normy zostały bez zmian. Nowe rozporządzenie pozwala producentom kompensować zbyt dużą emisję w poszczególnych latach lepszymi wynikami w innych latach. Ci, którzy w średniej za trzy lata osiągną cel, nie muszą płacić żadnych kar. Czyli: jeśli w 2025 roku wyemitujecie za dużo, ale w 2026 mniej, będzie OK.

Zmiany są (co za zaskoczenie!) krytykowane przez organizacje uznające się za ekologiczne. Przedstawiciele branży raczej się cieszą, ale mogą czuć pewien niedosyt. Gdyby UE naprawdę chciało ochronić europejski przemysł, samochody elektryczne byłyby… zakazane. Bo w kwestii ich produkcji, cen i parametrów, Chiny są nie do pokonania.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-05-27T19:30:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-26T18:04:19+02:00
Aktualizacja: 2025-05-26T17:52:38+02:00
Aktualizacja: 2025-05-26T14:07:10+02:00
Aktualizacja: 2025-05-26T12:31:46+02:00
Aktualizacja: 2025-05-26T07:54:35+02:00
Aktualizacja: 2025-05-25T11:00:16+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA