Najtańsze 6 cylindrów na rynku. Kupujesz i śmiejesz się z "czwórek"
Małe pojemności skokowe, cztery cylindry traktowane jako coś dobrego - tak obecnie wygląda spora część rynku motoryzacyjnego. Ale sześciocylindrowe jednostki jeszcze nie wymarły - i nie zawsze, żeby mieć taki silnik pod maską, trzeba rozbijać bank.

Oczywiście obecnie trafienie "szóstki" pod maską auta nie-premium jest porównywalne z trafieniem co najmniej piątki w Lotto. O wszystkich Superbach z V6 czy podobnych możemy już zapomnieć. Co nie znaczy, że "6" na rynku nie ma - i czasem ich cena zaczyna się raczej od "2" niż "3".
Co więc obecnie jest najtańsze i nowe na rynku, i nie zmusza nas do słuchania dźwięku czterech cylindrów?
Mazda CX-60

Taniej nie ma i pewnie nie będzie. Mazda zresztą trochę zaskoczyła rynek, wprowadzając do sprzedaży CX-60 z 3,3-litrowym, sześciocylindrowym dieslem jako jednostką podstawową i... prawie jedyną w gamie. Poza tym można zamówić tylko 2,5-litrową hybrydę plug-in.
Ile będzie nas kosztowała opcja patrzenia z góry na posiadaczy "czworaczków"? Minimum 232 200 zł. Dostaniemy za to w bonusie napęd na tylną oś i 8-stopniową, automatyczną przekładnię. Jeśli chcemy AWD, niestety przyjdzie nam zapłacić 262 200 zł, ale połączenie RWD i 6 cylindrów podobno jest czymś, o czym wszyscy marzą.
Niestety sam fakt, że pod maską znalazło się tyle litrów i tyle cylindrów, nie przekłada się na jakieś niesamowite osiągi. CX-60 z 3.3 RWD (200 KM) do setki rozpędza się w 8,4 s i maksymalnie może pędzić 212 km/h. Powinna się przy tym jednak odznaczać całkiem sensownym spalaniem - i oczywiście przyjemniejszą ścieżką dźwiękową. Uwaga - 3.3 AWD ma już 254 KM i "setkę" zrobi w 7,4 s.
BMW 330d xDrive

Niemiecka klasyka, czyli mocna, średniej wielkości limuzyna z dieslem pod maską oraz napędem na obie osie. Co ciekawe, 330d xDrive kosztuje mniej więcej tyle samo, co wspomniana wcześniej Mazda z napędem na obie osie - czyli 267 500 zł.
BMW nie zdecydowało się na szczęście z 30d zrobić "spokojnego" napędu. Z trzech litrów udało się tutaj wyciągnąć 286 KM, co w połączeniu z napędem na obie osie i niższym nadwoziem przekłada się na robiące wrażenie 5 s do setki. W aucie, które - jak na zrzucie ekranu powyżej - może wyglądać jak losowa flotowa "Trójka".
Niestety, jak to u Niemców bywa - jeśli chcemy, żeby wyglądała jednak trochę inaczej, zapłacimy za to małą fortunę. Sam pakiet sportowy M kosztuje ok. 10 tys. zł, a jeśli wolimy pakiet M Pro, to pędzimy już do granicy 300 tys. zł.
Mazda CX-80

Na drodze do tej granicy stoi jednak jeszcze... kolejna, tym razem dużo większa Mazda. CX-80 (285 200 zł) może i nie jest w stanie pochwalić się przyjemnymi dla oka proporcjami, ale a) już w standardzie ma napęd na obie osie i 254 KM, co zapewnia przyspieszenie do setki w 8,4 sekundy i b) jest absolutnym kolosem, bo mierzy 5 m długości i ma ponad 1,7 m wysokości.
Do tego można dodać też fakt, że nawet w standardzie CX-80 wyposażona jest bardzo przyjemnie. 20-calowe felgi, podgrzewane fotele, bezprzewodowy CarPlay i Android Auto, automatyczna klimatyzacja, LED-owe co się da, podgrzewana kierownica, nawigacja, systemy bezpieczeństwa. Aż szkoda, że do takich oczywistości jak adaptacyjny tempomat trzeba dopłacać - i to całkiem sporo, bo trzeba zmienić wersję wyposażenia.
BMW serii 2

Ale to właściwie, nie seria 1 z dodatkową końcówką. Niestety, żeby tutaj pocieszyć się sześcioma cylindrami, musimy sięgnąć aż po wersję M240i xDrive, co oznacza, że na start na fakturze pojawi się 292 500 zł.
Trzeba jednak przyznać - choć trochę ze smutkiem - że jest to najtańsze dostępne na rynku jako nowe sześć cylindrów, które będziemy karmić benzyną. Tak, zarówno wcześniejsze BMW, jak i Mazdy, były na olej napędowy. Czyli jeśli ktoś szuka benzynowe szóstki - 300 tys. zł lepiej, żeby miał przygotowane.
Na plus - 4,3 s do setki w stosunkowo małym aucie z napędem na obie osie zdecydowanie będzie robiło robotę.
Audi RS3

Rzutem na taśmę, ale jest - jedyne w tym zestawieniu auto, które nie ma czterech cylindrów, ale nie ma też sześciu. Nikt przy tym jednak nie będzie raczej kwestionował tego, że rzędowa piątka o pojemności skokowej 2,5 l, generująca 400 KM i katapultująca auto do setki w 3,8 s nie jest czymś przyjemnym.
Dodatkowe plusy należą się za to, że RS3 można zamówić w kolorze zielony bez najmniejszej dopłaty i już w standardzie dostajemy efektownie wyglądające 19-calowe felgi. Niestety, jak to zwykle bywa - jeśli zaczniemy jak szaleni zaznaczać kolejne pakiety (np. RS dynamic za 38 300 zł), szybko znacząco zwiększymy kwotę, od której startowaliśmy. A ta i tak nie jest niska, bo za niemieckiego ultra-kompakta katalogowo trzeba zapłacić... minimum 305 810 zł.







































