Motocyklista dostał 205 punktów karnych. Najbardziej przeszkadza mi niekonsekwencja
Pewien motocyklista otrzymał 205 puntów karnych i spory mandat. Należy go ukarać za brak profesjonalizmu w życiu poza systemem.
Niewiele oczekuję od motocyklistów, gdyż podlegają pewnym istotnym intelektualnym ograniczeniom. Nie bardzo są w stanie stosować się do zasad współżycia społecznego, gdyż mają motocykl, no i tyle. Proszę ich tylko o trochę konsekwencji, bo tych 205 punktów karnych i 27 tys. zł grzywny dałoby się uniknąć.
Motocyklista dostał 205 karnych
To się w ogóle na druczkach mandatowych mieści? Ile godzin się wypisuje taki mandat? Policjanci z pszczyńskiej grupy SPEED chcieli zatrzymać motocyklistę, ale ten nie raczył tego zrobić. Nie przekonała go do tego nawet pasażerka, którą wiózł, choć może w ogóle nie wypowiedziała się na ten temat. Sygnały błyskowe i dźwiękowe nie pomogły, motocyklista uciekał, a fragmenty tego pościgu możemy zobaczyć na filmie.
Niemrawa jakaś ta ucieczka. Ten motocyklista nie tyle uciekał, ile się nie zatrzymywał na wezwanie. Jak on te 205 punktów karnych uzbierał, to nie wiem. Może policzono każdą zmianę pasa ruchu bez włączenia kierunkowskazu. Długo go gonili, bo przez Pszczynę, Tychy, aż do Bierunia, gdzie ostatecznie go zatrzymano.
Nieważne, czy pędził jak wicher, huragan, jak deszcz, bo wystarczająco długo łamał przepisy, żeby pójść na rekord. Jego wyczyny, w postaci 20 wykroczeń, wyceniono na 205 karnych i 27 tys. zł. Stracił prawo jazdy, a sprawa trafi do sądu. Za niezatrzymanie się do kontroli grozi 5 lat więzienia. Uciekał, gdyż motocykl nie posiadał aktualnych badań technicznych i obowiązkowego ubezpieczenia OC. Widzę tu brak konsekwencji.
Jak jeździć na przypale motocyklem?
Poczynię zastrzeżenie na początku tego akapitu, nikogo nie namawiam do jeżdżenia na tzw. przypale. Mogę śmiało tak pisać, jakbym doradzał, bo po Polsce jeździ tylu motocyklistów z brakami formalnymi, w papierach i uzębieniu, że i bez mojego szydzenia wystarczająco wielu jest z prawem na bakier. Na motocyklach popełniają następujące grzechy formalne, za które nie żałują i nie obiecują poprawy:
- jeżdżą bez prawa jazdy kategorii A, bo zdobycie go jest kosztowne i długotrwałe, może nie wystarczyć jednego ciepłego sezonu na domknięcie kręgu procedur,
- nie robią również badań technicznych, bo to zbędny koszt, a istnieje prawdopodobieństwo negatywnego wyniku, na przykład za zbyt głośny układ wydechowy,
- a jak nie mają już tych elementów, to po co płacić za OC, i tak bez wcześniejszych kwitów na nic się nie przyda.
Wszystko to robią z jednego głównego powodu, oprócz tych wyżej wymienionych. Robią tak, bo ryzyko policyjnej kontroli jest niewielkie. Problem robi się, dopiero gdy trafi się przypał. Mając na uwadze powyższy stan mentalny dużej części polskiego motocyklizmu, uważam, że ten motocyklista popełnił grzech niekonsekwencji.
Bądź bandytą konsekwentnym
Powinien kupić motocykl, posługując się fałszywym dowodem osobistym, najlepiej kupionym jako kolekcjonerski na portalu ogłoszeniowym. Następnie niczego nie ubezpieczać, nie rejestrować, nigdzie z tym nie jeździć, poza systemem trzymać. W przypadku policyjnej kontroli powinien maszynę porzucić w krzakach i zbiec na piechotę. Nie istniałby wtedy żaden formalny związek z maszyną i jego tożsamość byłaby trudna do ustalenia. Przede wszystkim nie należy jeździć z pasażerką, gdyż ta spowalnia ucieczkę, zarówno na motocyklu, jak i piechotą przez krzaki. Jeśli wybiera się życie bez badań technicznych i OC, to trzeba być konsekwentnym. Moja wersja uchroniłaby go przed 205 punktami karnymi i utratą 27 tys. zł. Niestety, ten motocyklista nie umie porządnie żyć poza system, zamiast Arsene'a Lupin wyszedł mu Gang Olsena. Tak jak mówiłem, nie mam wobec tej grupy społecznej wygórowanych oczekiwań, ale mogliby być tępawi trochę bardziej profesjonalnie.
Czytaj dalej: