REKLAMA

Dziwnie się ten rok zaczyna. Mansory właśnie pokazało auto, które nie wypala oczu

Przepych, przerysowanie, przesada, karykatura motoryzacji - Mansory długo pracowało na swoją renomę. A potem przyszedł 2022 r. i chyba o tym wszystkim zapomnieli, bo ich najnowszy projekt wygląda... po prostu dobrze.

Dziwnie się ten rok zaczyna. Mansory właśnie pokazało auto, które nie wypala oczu
REKLAMA
REKLAMA

Monstrualne karbonowe dokładki? Nie. Nadwozie pomalowane na kilka różnych, rzucających się w oczy kolorów? Także nie. Wnętrze, od którego wypadają oczy? A skąd. Jakiś szalony tuning mechaniczny, przerośnięte wloty powietrza, morza karbonu albo inne cuda? A skąd. W sumie gdyby nie kilka oznaczeń producenta, chyba trudno było powiązać ten produkt z Mansory. Może to i dobrze, bo dzięki temu powstało coś takiego:

Tak, jest zmieniony zderzak, dorzucono też dokładki do progów, bonusowe LED-y do jazdy dziennej i trochę zbędną dokładkę na przednim błotniku. Chociaż gdyby nie ona, to chyba mało kto zauważyłby, że coś tu było robione. O dziwo z tyłu też nikt jakoś specjalnie nie szalał:

Ot, karbonowy spoilerek, zmieniony zderzak i oczywiście karbonowy dyfuzor z dodatkowym światłem stopu. No i dokładka nad tylną szybą, ale też nie rzuca się ona jakoś szczególnie w oczy.

Wyobrażam sobie, że pracownicy Mansory, przyzwyczajeni do przesadzania na każdym możliwym kroku, musieli się strasznie męczyć, żeby tym razem zachować umiar. Pozwolono im trochę zaszaleć jedynie przy doborze rozmiaru felg - chociaż 22 cale w obecnych czasach nikogo już nie dziwią. Do niektórych samochodów tak wielkie felgi można zamówić prosto z fabryki.

Ok, może i nie jest to najpiękniejszy wzór felg, ale biorąc pod uwagę, że to Mansory, można się tylko cieszyć, że nie są wielokolorowe, nie strzelają laserami, albo nie mają granitowych wstawek.

O dziwo nikt nie dłubał nic przy silniku.

REKLAMA

Najwyraźniej uznano, że jednostka V8 z oznaczeniem 580 jest wystarczająco doskonała i nie ma tu co poprawiać. Żadnego rozwiercania, żadnych większych czy lepszych turbin, żadnej zmiany oprogramowania. Uczciwe 4 litry, nieco ponad 500 KM mocy, 4,4 sekundy do setki i oczywiście napęd na obie osie.

Kto wie, może po prostu tak wygląda tuning czasów kryzysu. A może po prostu Mansory uznało, że klasa S nowej generacji jest na tyle dobra, że nie ma co niepotrzebnie komplikować spraw. Ta druga opcja podoba mi się zdecydowanie bardziej.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA