Oto ostateczny samochód rodzinny. Głowa nie zdąży rozboleć
Jeżeli jeździsz z dzieciakami, to prawdopodobnie doświadczyłeś już bólu głowy podczas takiej podróży od ciągłych pytań daleko jeszcze, kiedy dojedziemy, muszę siku, chcę jeść, a jak masz dójkę dzieci i więcej, to dochodzą do tego wzajemne interakcje pomiędzy nimi. Na szczęście powstał samochód, który poprawi jakość twoich podróży. Rodzinne kombi ostateczne.
Nie jestem fanem kombi, bo kocham sedany i coupe, ale potrafię zrozumieć, że czasem to jedyny sensowny wybór i kompromis. Sam miałem kombi, bo potrzebowałem większego bagażnika, ale te czasy są już za mną. Jednak jest pewna kategoria kombi, które powodują u mnie przyspieszone bicie serca - kombi sportowe. W tej grupie znajduje się BMW M3 i M5 Touring, Audi RS6, Mercedes E53 w wersji kombi. Są piękne, szybkie i jak trzeba, to można przewieźć nimi naprawdę sporo. Ale niestety nowoczesne kombi są spętane normami emisji spalin i hałasu, przez co nie brzmią tak dobrze jak powinny, ma się wręcz wrażenie, że czegoś w nich brakuje. I wtedy na scenę wchodzi kombi ostateczne.
Manhart MH3 800 Touring Black Beast to czarna bestia prosto z piekła
Producent określa go jako family-friendly, czyli stworzony dla rodzin. Nie wiem jakie to rodziny i niespecjalnie chcę je poznawać, ale warto docenić wysiłek tunera, żeby stworzyć naprawdę mocne kombi, które sprawi, że dzieciaki ucichną, bo będą słuchać ogłuszającego warkotu silnika. Istnieje duża szansa na to, że pociechy wychowane w takim samochodzie zostaną miłośnikami motoryzacji i na samą myśl o elektromobilności będą dostawać drgawek.
Manhart wykrzesał z silnika 855 KM i 1090 Nm momentu obrotowego. Żeby to osiągnąć, włożył kute tłoki i korbowody, nowy intercooler oraz całkowicie przeprojektowany układ wydechowy ze stali nierdzewnej i z downpipe'em. Każda z czterech rur wydechowych ma 10 cm średnicy. Jakoś tak wyszło, że przypadkiem usunięto układ GPF. Oczywiście zamawiacie ten wydech na własną odpowiedzialność, bo nie spełnia norm homologacyjnych. I to jest piękne. Nie obeszło się również bez nowej mapy silnika i zmianach w oprogramowaniu skrzyni biegów.
Hamulce karbonowo-ceramiczne pozostały bez zmian, bo tuner twierdzi, że oryginalne są wystarczająco mocne, ale zapewne kieruje się zasadą, że kto hamuje, ten przegrywa. Trochę przeprojektowano zawieszenie.
Manhart nie byłby sobą, gdyby nie dodał trochę włókna węglowego. Z tego materiału wykonano nerki, spoiler z przodu, maskę, listwy boczne, spoiler z tyłu. Nie zabrakło również charakterystycznych złotych akcentów.
Jest piękne, szybkie i warczące. Ale najgorsze jest zupełnie coś innego. Dowiedziałem się, że pan Nietzsche miał rację. Powiedział kiedyś, że jeżeli zbyt długo patrzymy w otchłań, to ona również patrzy na nas. I tak jest w tym przypadku, bo tyle napatrzyłem się na brzydotę wyrobów Manharta, że po MH3 800 Touring Black Beast chciałbym takim jeździć. Nie ma już dla mnie ratunku.
Więcej o tuningu przeczytasz w: