Aurus Senat jest bardziej niezwykły niż wygląda na pierwszy rzut oka. Rosja rzuca wyzwanie światu
Limuzyna Aurus Senat, zaprezentowana podczas Moskiewskiego Międzynarodowego Salonu Samochodowego, na pierwszy rzut oka może i wygląda jak połączenie Rolls-Royce’a Phantoma i Chryslera 300C. Ale nie ma z nimi nic wspólnego.
Podczas zakończonego w niedzielę Salonu Samochodowego w Moskwie można było z bliska obejrzeć nie tylko samą limuzynę, ale także wybrane elementy układu napędowego, potwierdzające oryginalność tego projektu. Rosyjskie media odsłaniają coraz więcej szczegółów dotyczących tego projektu.
Jak dotąd jednym z ciekawszych materiałów jest prezentacja przygotowana przez AutoreviewRu.
Oglądając materiał Sergieja Znajemskiego można odnieść wrażenie, że to bardzo porządnie wykonany, luksusowy pojazd. jednak rosyjscy inżynierowie nie ustrzegli się pewnych niedociągnięć. Wykończone skórą i matowym drewnem wnętrze może się podobać i nie wygląda na ściągnięte z luksusowych modeli zachodnich producentów. Prowadzący zwraca uwagę na pewne niedostatki w jakości tworzyw - plastikowe przyciski na kierownicy, plastikowe ramki wokół przycisków, czy włącznika świateł. Zwraca też uwagę np. na wewnętrzne klamki, które wyglądają, jakby docelowe nie zdążyły dotrzeć na czas i zastąpiono je plastikowymi zamiennikami.
Opowiada też o kiepskim spasowaniu poszczególnych elementów i zaskakująco dużych przerwach między nimi. Z jednej strony być może na początkowym etapie produkcji można przymknąć na to oko. Z drugiej - skoro ma to być konkurent Rolls-Royce’a, o wpadkach nie może być mowy.
Podobno do projektu nadwozia zaangażowano designerów Bertone. Jednak Jurij Czernienko, szef designu NAMI, czyli Instytutu Badawczo Rozwojowy Przemysłu Samochodowego i Silnikowego, w którym opracowano ten pojazd stwierdził, że według niego włoskie studio zlekceważyło temat. Bertone stworzyło dwa projekty i przysłało do Rosji modele, ale nie wykorzystano żadnego elementu. Czernienko stwierdził, że Włosi chyba wynajęli do tego projektu jakichś studentów. Przyznał, że designerów NAMI odwiedził też Chris Bangle, ale tylko opowiadał im o trendach w designie, nie brał udziału w opracowaniu kształtu nadwozia Senata.
Ciekawsze jest to czego nie widać
Znajemski zaprzecza plotkom, jakoby 4,4-litrowe V8 pracujące pod maską Aurusa miało coś wspólnego z silnikiem TwinTurbo BMW. Zwraca uwagę, że w przeciwieństwie do niemieckiego projektu turbosprężarki w rosyjskiej jednostce zamontowano na zewnątrz bloku silnika, a nie wewnątrz litery V jak ma to miejsce w BMW. Dodatkowo zwrócił uwagę na brak pasków napędowych - to też było jedno z założeń rosyjskich konstruktorów, których celem była redukcja do minimum elementów, mogących wpływać negatywnie na trwałość tej jednostki. Co prawda resurs tego silnika, jak i całego pojazdu, według Vadima Pereverzeva, człowieka odpowiedzialnego za platformę, na której zbudowano Aurusa, to 250 tys. km, ale projektanci zapewniają, że auto bez problemu pokona i milion km. Rosjanie przyznają, że w pracach nad napędem brali udział inżynierowie Porsche, ale nie ma mowy o wspólnych elementach konstrukcyjnych. Od zewnętrznych poddostawców pochodzą wtryskiwacze, cewki zapłonowe, czy czujniki, ale ogólnie silnik jest autorską konstrukcją rosyjskiego NAMI.
Projektanci chwalą się, że jednym z celów projektu było uniezależnienie od zagranicznych dostawców i przygotowanie podstaw do rozwoju rosyjskiego przemysłu motoryzacyjnego. Zgodnie z planem wszystkie podzespołu Aurusa będą powstawały w Rosji. Co więcej, na potrzeby tego projektu Rosjanie wyważali otwarte drzwi. Denis Endaczew, dyrektor NAMI, przyznał np. że zamiast kupować sprawdzone rozwiązania, takie jak monitor martwego pola, czy aktywny tempomat, opracowywali własne rozwiązania. Wykorzystywali własne czujniki radarowe i kamery, opracowali własne oprogramowanie - wszystko po to, by uniezależnić się od zagranicznych dostawców i wykorzystywać swoje rozwiązania w kolejnych modelach rosyjskich samochodów.
Nas najbardziej zaskoczyła konstrukcja przekładni automatycznej
Firma Kate, będąca dostawcą tego elementu dla Aurusa, pochwaliła się 9-biegową skrzynią automatyczną bez konwertera. Zwykle przekładnia hydrokinetyczna jest niezbędna by skrzynia biegów była w stanie przyjąć moment obrotowy silnika. W tym przypadku, dzięki elektronice, wystarczają hamulce taśmowe i moment obrotowy nie szkodzi skrzyni. Według zapewnień producenta przekładnia jest w stanie przenieść nawet 1000 Nm momentu obrotowego.
Aurus Senat to jeden z kilku projektów wdrażanych przez NAMI do produkcji. Drugim jest van Aurus Arsenal, który jeździ już w obstawie prezydenckiej.
Trwają prace nad SUV-em - Aurusem Komendantem, a podobno w planach jest także jego bardziej kompaktowa odmiana, o nieustalonej dotąd nazwie.
Co by nie mówić - rosyjski pomysł ma wiele sensu. Za państwowe pieniądze (projekt Aurus pochłonął dotąd 13 mld rubli, czyli jakieś 700 mln zł) Rosjanie opracowali własne wersje najnowszych zdobyczy techniki. A przynajmniej tak twierdzą. I teraz będą mogli własne rozwiązania wykorzystywać w kolejnych, własnych projektach. Uniezależnią się w ten sposób od zagranicznych dostawców. Pieniądze zainwestowane w badania i rozwój prezydenckiej limuzyny będą chcieli odzyskać. Docelowo chcą budować i sprzedawać 5 tys. Senatów rocznie. Już mają chętnych w Rosji, Chinach i krajach Bliskiego Wschodu. Jeśli dołożą do tego SUV-y - tylko zwiększą swoją szansę na sukces. A jeśli skrzynia biegów, którą stworzyli, okaże się strzałem w dziesiątkę - kto wie, może to ich rozwiązanie zaczną kopiować inni.
Tymczasem my będziemy oglądać kolejne projekty ze styropianu, zachwycać się przeróbkami Mustanga wciskanymi ludziom jako projekt nowej Warszawy, albo czekać na elektryczną Arrinerę.