Nowe Leapmotory już dostępne od ręki. Możecie teraz iść je macać, wąchać i poklepywać
Warto odnotować, że już w ogłoszeniach dealerów na OLX pojawiła się nowa marka: Leapmotor. To oznacza, że samochody są dostępne od ręki i można wreszcie pójść sobie je zmacać na żywo.

Marka Leapmotor ma dziwną nazwę, bo nazywa się „silnikoskok”. Nie rozumiem dlaczego, ale nie muszę. Jeszcze bardziej nie rozumiem, dlaczego ogromny koncern Stellantis, mający w portfolio kilkanaście marek samochodowych, wchodzi na rynek z jeszcze jedną, tym razem chińską. Wszystkiego tego rozumieć nie muszę i wcale nie po to tu przyszedłem, tylko żeby Wam pokazać co można kupić od ręki od dealerów, bez wielomiesięcznego oczekiwania.
Leapmotor ma dwa modele, oba są elektryczne
Jest mały – wystawiany w ogłoszeniach jako C01 albo T03 (trudno stwierdzić dlaczego) i duży – C10, który w ogłoszeniach też występuje jako C01 albo C11, ale również nie należy za bardzo dociekać dlaczego. Obydwa te samochody koncern Stellantis wprowadza oczywiście po to, żeby obniżyć sobie średnią emisję CO2 w Europie, zupełnie nie przejmując się tym, że taki Leapmotor T03 może skutecznie zeżreć sprzedaż Citroena e-C3 albo Fiata Grande Panda e.
Ile kosztuje mały Leapmotor od ręki?
86 600 zł lub 87 215 zł. Ten droższy jest oferowany przez dealera z Poznania, a tańszy – przez salon ze Szczecina. Sądzę, że sporo klientów zniechęci się tym, że Leapmotory T03 są obecnie dostępne tylko w jednym kolorze, tj. lekkiego błękitu „Glacier Blue”. Eksperyment z Fordem, dostępnym w każdym kolorze, pod warunkiem że będzie to kolor czarny odbył się już ponad 100 lat temu i sprawił, że Chevrolet skutecznie prześcignął Forda na amerykańskim rynku. Leapmotor ma ciekawe wyposażenie, bo w serii znajduje się np. panoramiczny dach z elektrycznie sterowaną roletą czy możliwość zdalnego kontrolowania funkcji pojazdu przez aplikację. Jest i klimatyzacja automatyczna, a brak kamery cofania przy tej cenie można zaakceptować.
Mamy więc pojazd elektryczny mieszczący się gdzieś między Dacią Spring a Citroenem e-C3, którego cena nawet przy podstawowej dopłacie spada poniżej 70 tys. zł. Jego głównym problemem wcale nie jest mały zasięg, bo akumulator 37 kWh pozwoli przejechać ponad 200 km. Nie jest też nim jakość wykonania (na razie znam ją z relacji i jest określana jako „znośna”) ani nawet utrata wartości, tylko to, że w polskim ruchu ulicznym większość aut jest o wiele większa od małego Leapmotora i jego kierowca nie będzie się czuł zbyt bezpiecznie. To takie Tico naszych czasów, tyle że kiedy Tico wchodziło do sprzedaży, to dużym samochodem był Polonez.

Leapmotor nie chce być marką jednego modelu jak wiele marek Stellantis
Oferuje więc jeszcze całkiem sporego SUV-a C10. Tyle że tu cena już jest mało atrakcyjna, bo wynosi 170 tys. zł i na razie sprzedaje go tylko jeden dealer w Szczecinie. Poza efektownymi folderowymi zdjęciami Leapmotor C10 dalej dobrze się prezentuje – wygląda bardzo modnie, ale też mocno „chińsko” z tymi klamkami zlicowanymi z nadwoziem. Ktoś zwróci uwagę, że w sumie 170 tys. zł za SUV-a z akumulatorem głównym o pojemności 70 kWh to wcale nie taka zła cena, ja odpowiem – za 175 tys. zł wyjeżdżasz z salonu Kią EV3, która ma aż 81,4 kWh pojemności, czyli znacząco ponad 400 km zasięgu na jednym ładowaniu. I w tej kwestii Leapmotor przegrywa mimo niewątpliwie bogatego wyposażenia – grzebie go bardzo mocna konkurencja i nieznana marka, która przełoży się na dużą utratę wartości.

Prognozuję, że zobaczymy wkrótce na ulicach trochę tych „małych” Leapmotorków
One faktycznie mają potencjał i w sumie również niespecjalnie silnych rywali. Model C10 bez bardzo agresywnego marketingu raczej przepadnie. Choć nadal nie rozumiem, dlaczego pozostający w tym samym koncernie Peugeot swojego elektrycznego SUV-a e-5008 oferuje za 284 tys. zł. Być może Leapmotor C10 ma być tani na jego tle – jeśli tak, to zdecydowanie się udało.