REKLAMA

Ograniczasz korzystanie z auta na rzecz komunikacji miejskiej? Aktywiści nie są zadowoleni

W Warszawie spadł śnieg. Aktywiści z Miasto Jest Nasze ruszyli na inspekcje parkingów, żeby sprawdzić ile osób nie odśnieżyło swoich samochodów i zamiast pojechać nimi do pracy, wybrało komunikację miejską. Winni zostali już napiętnowani.

jak przygotować samochód na zimę
REKLAMA
REKLAMA

Myśleliście pewnie, że w tzw. ruchach miejskich chodzi o to, żeby jak najmniej korzystać z samochodu, a jak najwięcej z komunikacji miejskiej? Och, naiwni...

To najzupełniej poważny tweet od aktywistów z MJN. Serio ktoś zadał sobie trud sprawdzenia, ile samochodów nie zostało odśnieżonych z rana. Być może ich właściciele są emerytami. Albo chodzą do pracy na późniejszą godzinę. Albo – co już najgorsze z możliwych – rozmyślnie zostawili samochód pod domem i pojechali do pracy komunikacją miejską. To absolutnie niedopuszczalna rzecz, żeby ktoś dysponował swoją rzeczą zgodnie z własną wolą. W końcu od decydowania o kwestiach transportowych w mieście są tylko aktywiści.

Przestańcie psuć aktywistom politykę opartą na podziałach!

Jak masz samochód, to musisz nim jeździć. Inaczej nie wiadomo jak cię zakwalifikować: jako wrednego blachosmrodziarza czy wręcz przeciwnie? Ponadto zaparkowany samochód zawłaszcza Cenną Przestrzeń, którą można byłoby wykorzystać na coś innego – np. pomnik roweru albo eksperymentalną hodowlę psich odchodów. Ale zarazem nie możesz nim jeździć, bo wtedy smrodzisz i powodujesz korki. Pamiętaj – jeśli już masz samochód, to czego byś nie robił, dalej ci się oberwie. A jeśli go sprzedasz, to też źle, bo wtedy będzie go mieć ktoś inny, czyli zrzucisz swoje odium na inną osobę. Nie myśl też o zezłomowaniu: to skrajnie nieekologiczne. Utylizacja samochodu jest znacznym obciążeniem dla środowiska. Jeśli już raz kupiłeś samochód, to przegrałeś. To koniec.

Budujące są komentarze pod wpisem

Ludzie raczej zachowują zdrowy rozsądek i piszą, że to dobrze, że nie wszyscy jeżdżą samochodami. Trudno mi się z tym nie zgodzić. Sam zaliczam się do osób, które skrupulatnie wyłapali tropiciele śniegu na autach. Zamiast tego kupiłem sobie bilecik na komunikację miejską i nawet całkiem dobrze się mi z niej korzystało. W międzyczasie intensywnie zawłaszczałem miejsce parkingowe, które słono opłacam co miesiąc oraz psułem aktywistom samochodofobiczną narrację.

Oczywiście sam tweet to szczera prawda. Więcej osób ma samochód niż codziennie go używa. W Warszawie jest realnie ok. 500 aut na 1000 mieszkańców (bez wliczania firm leasingowych/flot), a i tak większość codziennych podróży odbywa się komunikacją miejską – nawet 60%. Uwaga: możesz mieć samochód i nie jeździć nim codziennie do pracy. Tak naprawdę to nawet dobrze. Wiele osób na zachodzie żyje w ten sposób: korzysta z auta wieczorami albo w weekendy, a na co dzień porusza się komunikacją publiczną. Wiecie, że na zachodzie metro jest nawet poza stolicami i to ma więcej niż dwie linie? Serio.

REKLAMA

Obawiam się, że gdyby mózgi miejskich aktywistów parkowały pod gołym niebem, to niektóre byłyby przysypane śniegiem nawet sprzed kilku lat jako nieużywane. Niczego nie sugeruję, ale może osoba od zarządzania twitterem MJN mogłaby nieco przytłumić swoje zapędy do atakowania ludzi, którzy postępują zgodnie z linią partii i zostawiają samochód na rzecz komunikacji publicznej. Być może za sprawą takich tweetów MJN, choć reklamuje się jako „największy ruch miejski w Polsce” dostaje potem w wyborach zero mandatów w radzie stolicy i musi potajemnie dogadywać się z urzędującym prezydentem, którego wcześniej jako kandydata atakował.

A ja i tak w ruchu lokalnym przerzuciłem się głównie ostatnio na elektrohulajnogę. Wkrótce wrażenia z użytkowania.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA