REKLAMA

Tak jeździ nowy Jeep Grand Cherokee 4xe. Czyli kompletnie inaczej niż się spodziewałem

Nowy Jeep Grand Cherokee 4xe jest bardzo amerykański jak na współczesne auto tej marki. Ale i tak dużo mniej amerykański niż myślałem, że będzie.

jeep grand cherokee 4xe
REKLAMA
REKLAMA

Jedzenie najpyszniejszego dania na świecie, ale połamanymi, plastikowymi sztućcami. Poranna przebieżka promenadą przy plaży, ale w za dużych klapkach na basen. Słuchanie mistrzowskiej arii operowej, ale ze schowka na miotły za sceną. Właśnie tak poczułem się pewnego kwietniowego dnia w okolicy hiszpańskiej Malagi.

Miałem do pokonania ponad sto kilometrów po jednym z najfajniejszych odcinków dróg, jakie znam. Jasne, na świecie istnieje kilka piękniejszych i gwarantujących jeszcze lepsze widoki (choćby któraś z alpejskich przełęczy), trochę szybszych, lepiej wyprofilowanych i bardziej pustych tras. Ale ta - rozpoczynająca się przy pełnych rozgrzanego piasku plażach, mijająca malownicze jeziora i docierająca zaskakująco wysoko w góry - całościowo jest po prostu fajna. Tyle że chwilami bywa ciasna i wąska. Perfekcyjna na Mazdę MX-5 (zresztą czy znacie drogę, na którą ten wóz się nie nadaje?!), świetna na hot hatcha, koszmarna na dużego SUV-a. Chyba się domyślacie, do jakiego samochodu trzymałem właśnie kluczyki. To były moje połamane sztućce, za duże klapki, mój schowek na miotły.

jeep grand cherokee 4xe

Poprzednia generacja tego modelu tylko o włos przegapiła czasy, kiedy po świecie chodziły jeszcze dinozaury. Debiutowała w 2010 roku, więc nawet jak na realia koncernu Stellantis - który, umówmy się, często nie spieszy się za mocno z odświeżaniem swojej gamy - to był już zabytek.

Jeep Grand Cherokee numer pięć nie jest jednak nowością gorącą niczym ziemniak z ogniska. Jeśli czytają nas ludzie mieszkający w Stanach Zjednoczonych, pewnie przecierają oczy ze zdumienia. Wiem, wasz sąsiad ma taki wóz już od ponad roku i powoli zaczyna przebąkiwać o tym, co sobie kupi, gdy skończy mu się leasing. Ten tekst powstaje, gdy jestem w Izraelu. Widziałem tu już kilka sztuk, prawdopodobnie pochodzących z prywatnego importu. Boleśnie przypominały mi na urlopie, że nie wyrobiłem się z napisaniem przed nim wszystkiego, co obiecałem. Pewnie i w Polsce jakieś sprowadzone egzemplarze mogą się zdarzyć. Rynek europejski był w tym przypadku odpowiednikiem małomiasteczkowego kina, do którego hity trafiają, gdy w stolicy kupują już bilety na sequel. Amerykanie jeżdżą nowym Grand Cherokee od 2021 roku.

Wersja europejska ma silnik 2.0 plug-in hybrid

Można było się spodziewać, że raczej nie pojeździmy sobie V8. Gama składa się z wersji hybrydowej z wtyczką. Fani dużych silników zużywających tylko benzynę muszą więc zamknąć stronę polskiego importera. Nawet wpisanie „Sprowadzanie aut z USA" nie pomoże. Za Oceanem też nie ma widlastej ósemki.

jeep grand cherokee 4xe

Główne pytanie, na jakie zamierzałem sobie odpowiedzieć, brzmiało: „czy to rzeczywiście taka tragedia, że wielki Jeep Grand Cherokee ma tylko dwa litry i cztery cylindry”. Na papierze sprawa nie wygląda źle. Moc sięga 381 KM (silnik benzynowy ma 272 KM, silniki elektryczne 145 KM, razem to właśnie 381 KM), moment obrotowy wynosi 637 Nm, a przyspieszenie do setki zajmuje tylko nieco ponad sześć sekund. Nie spodziewałem się jednak sportowych wrażeń.

Myślałem, że Jeep będzie jak łajba na pełnym morzu

Mam więc przed sobą rewelacyjną trasę, pogoda jest piękna, ale ja siedzę w dużym SUV-ie. To może nie byłoby jeszcze tak złe, gdybyśmy mówili o czymś z jakimś „szybkim”, niemieckim znaczkiem w rodzaju RS czy AMG. Ale ten duży SUV jest przecież amerykański. „Amerykański SUV”, „przechyły na zakrętach”, „nurkowanie przy hamowaniu” i „leniwy charakter działania skrzyni biegów i właściwie też całej reszty auta” to hasła znajdujące się obok siebie w słowniku wyrażeń bliskoznacznych.

Spodziewałem się więc wrażeń dalekich od tego, czego chciałbym zaznać na tej trasie. Zwłaszcza że Jeep Grand Cherokee tej generacji jest naprawdę duży. Ze swoją długością na poziomie 4914 mm (wygląda na jeszcze więcej) może mówić per „Mały” do każdego poprzednika. Wygląda dostojnie i budzi szacunek na drodze nie tylko wśród kierowców wszechobecnych skuterów, ale i całkiem drogich, poważnych i błyszczących aut. Nikt nie zajeżdża mu drogi, a gdy asfalt robi się wąski, pokornie cofają i przytulają się do skał nawet szoferzy pędzących, poobijanych dostawczaków, normalnie bez strachu przed nikim i niczym.

jeep grand cherokee 4xe

Chyba się już domyślacie, co teraz napiszę

Było zupełnie inaczej niż zakładałem. Bezpośrednie prowadzenie, żywiołowe reakcje układu napędowego i brak zauważalnych przechyłów to coś, czego naprawdę się nie spodziewałem. Obszerny przedni fotel, spora kierownica i wspomniane wymiary auta (no i jego rodowód) sprawiały, że obawiałem się choroby morskiej. Tymczasem jazda była zaskakująco zwarta i niemal sportowa. Dwulitrowy silnik nie robi wrażenia zbyt małego. Nie wyje tak, jak się tego obawiałem i nie brakuje mu mocy nawet w wysokich partiach obrotomierza. Oczywiście, 3.0 V6 radziłoby sobie z jeszcze większą lekkością. Co nie znaczy, że teraz jest źle. Bałem się, że Jeep 2.0 będzie się zachowywał jak dziewięciolatek, któremu założono 30-kilogramowy plecak i kazano wbiegać pod górę. Nic z tych rzeczy.

jeep grand cherokee 4xe

Nowy Jeep Grand Cherokee 4xe prowadzi się bezpośrednio i jest posłuszny kierowcy jak dobrze wytresowany pies. Pneumatyczne zawieszenie nie tylko dba o komfort na dziurach, ale i sprawia, że wielkie cielsko tego SUV-a zanadto nie wymyka się spod kontroli. Ośmiobiegowy automat działa płynnie. Nie jest szybki jak błyskawica, ale jak na tego typu auto i tak zabiera się do pracy dość ochoczo. Nie myślałem, że ten Jeep będzie jednocześnie i dynamiczny i komfortowy. Ale to wszystko idzie w parze.

Czy Jeep Grand Cherokee 4xe to dobra hybryda?

jeep grand cherokee 4xe

Akumulator ma 17,8 kWh pojemności, a zasięg w trybie elektrycznym sięga 45 km. Rzeczywiście da się tyle przejechać, ale w 2023 roku i przy tak dużym aucie (to znaczy, że można by zamontować duże akumulatory) to trochę mało. Widziałbym tu jakieś 70-90 kilometrów pokonane bez emitowania spalin. Taki wynik, jak obecnie, to świadectwo pójścia przed konstruktorów na łatwiznę i utknięcia w poprzedniej, hybrydowej epoce. Spalanie podczas jazd testowych w trybie mieszanym (naładowane baterie, ale i jazda z użyciem motoru na benzynę) to ok. 12 litrów na sto kilometrów. V8 spaliłoby więcej, ale ja wciąż czuję miętę do dużych diesli. Ależ by tu taki pasował!

Czy Jeep Grand Cherokee 4xe to w ogóle dobry samochód?

Jeździ zaskakująco dobrze, jak na Jeepa – to już wiemy. Oprócz tego ma dość funkcjonalne wnętrze. Od dawna toczą się dyskusje, czy ta marka jest premium. Tutaj materiały są dobre, ale na drodze do świetnego wrażenia stoi nadmiar błyszczących plastików brudzących się szybko jak biały habit w kopalni węgla. Nieźle wygląda ekran przed pasażerem z przodu – trochę jak w Porsche. Siedzący z prawej może oglądać film, może też pomagać w jeździe, oglądając obraz z kamery umieszczonej z przodu i podpowiadając kierowcy, jak jechać, by nie porysować felg i nie wpaść w przepaść. O ile mu ufacie. Ja bym nie ufał.

Kokpit ma wystarczającą liczbę fizycznych przycisków, wciąż brakuje mu jednak trochę europejskiej finezji. Nie czaruje też detalami, jak np. Renegade czy Avenger. Cieszy za to doskonałe audio firmy McIntosh. Dostępne w tańszych wersjach głośniki Alpine brzmią przy nim jak uliczny grajek przy Hendrixie.

Czy Jeep Grand Cherokee 4xe jest terenowy?

jeep grand cherokee 4xe

Pod koniec jazd testowych przejechałem się wersją Trailhawk, fabrycznie dostosowaną do zabawy w błocie, z ulepszonymi kątami zejścia, natarcia itd. Taki Grand Cherokee prowadzi się o wiele mniej bezpośrednio i jest głośniejszy, z pewnością nie zawiedzie jednak w miejscach, od których zdrowy rozsądek każe trzymać się z dala. Zwykłe odmiany też dadzą sobie radę. Trzeba uważać na rekordowo duże w tym modelu, 21-calowe felgi. Można za to podnieść prześwit na tyle, że wsiadanie przypomina ćwiczenie ze szkoły dla baletnic. To wciąż Jeep i nie przyniesie kierowcy wstydu.

Taki Jeep Grand Cherokee 4xe kosztuje od 379 000 zł

Cennik zamyka kwota 460 000 zł. Dostaje się za tyle mocnego, szybkiego SUV-a, który prowadzi się tak, jak przystało na tę moc, a przy okazji poradzi sobie w terenie. Nie jest samochodowym odpowiednikiem za dużych klapek z basenu, to raczej dobrze dopasowany but do trekkingu. Mógłby więcej pokonywać na prądzie, ale hybryda jest tu raczej głównie po to, by ugłaskać ekologów. Ten samochód pozytywnie mnie zaskoczył. Jest na tyle amerykański, by miało to swój urok, ale jednocześnie odpowiednio europejski, by pasować do naszych realiów. Nie mogę tylko przeboleć, że o jego historii podczas konferencji opowiadali Włosi. Po angielsku, z włoskim akcentem.

REKLAMA

Czytaj również:

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA