Hybrydy plug-in? Skoda nie widzi w nich przyszłości. To ślepa uliczka rozwoju
Do 2030 roku Skoda pokaże jeszcze trzy modele elektryczne, ale będzie odchodzić od hybryd plug-in. Wygląda na to, że są ślepą uliczką rozwoju elektromobilności.
Napisałem kiedyś test Golfa GTE, w którym nazwałem go „rybą z nogami”. Chodziło mi o to, że hybrydy plug-in są tylko etapem przejściowym w ewolucji samochodów spalinowych w elektryczne. Inni określają je dosadniej – jako ślepą uliczkę rozwoju.
Skoda chyba dołącza do tego grona
W tej chwili, hybrydy plug-in są dość opłacalne dla producentów, ponieważ obniżają średnią emisję CO2 w gamie. Potrafią się do nich przekonać nabywcy dotychczas niechętni elektryfikacji, bo gdy w takim samochodzie wyczerpie się energia w akumulatorach, i tak można jechać dalej.
Jak pokazują badania, wielu spośród właścicieli plug-inów wcale ich nie ładuje (pojawiają się pewne nietypowe pomysły na to, jak traktować takich kupujących...). Traktują te auta jak spalinowe, tyle że cięższe o masę zestawu akumulatorów. Producenci z kolei wcale nie palą się do rozwijania tej technologii. Zasięg aut typu PHEV w trybie elektrycznym w nowych modelach raczej nie rośnie, a jeśli już to nieznacznie. Rzadko przekracza 50-60 km.
Era plug-inów nie trwała długo. Wszystko wskazuje na to, że właśnie się kończy
Jedną z firm, która ma w swojej ofercie tego typu modele, jest Skoda. W salonach czeskiej marki można kupić Octavię i Superba z wtyczką. Wbrew plotkom, nie pojawił się Kodiaq PHEV po liftingu. Nie będzie też Fabii ani Scali w takiej odmianie.
Dlaczego Skoda nie rozwija portfolio modeli hybrydowych? Jak donosi portal InsideEVs, prezes tej marki, Thomas Schäfer jasno stwierdził, że przyszłość firmy widzi w innych modelach.
„Oczywiście, hybrydy plug-in są ważne dla flot – i dlatego oferujemy taką wersję dla Superba i Octavii, ale inne samochody do nich nie dołączą. To nie ma dla nas sensu. Naszą przyszłością są auta w pełni elektryczne”. To oznacza, że nowych hybryd nie będzie, a obecne wersje niemal na pewno nie doczekają się następców.
W zamian, do 2030 roku można spodziewać się trzech nowych modeli elektrycznych Skody
Wszystkie będą mniejsze i tańsze od jedynego (bo elektryczne Citigo nie jest już sprzedawane) „elektryka” w gamie firmy, czyli Enyaqa iV. Jednocześnie, Skoda prawdopodobnie nie wprowadzi na rynek swojej wersji takich aut jak VW ID.3 czy Cupra el-Born. Czego w takim razie można się spodziewać? Mam nadzieję, że czegoś naprawdę małego. Miejska, niedroga Skoda na prąd miałaby sens.
Oprócz tego, coraz głośniej mówi się o Enyaqu iV coupe. Wersja z opadającą linią dachu nie będzie jednak mniejsza ani tańsza od zwykłej, więc nie wlicza się w zapowiadaną wyżej „niedrogą trójkę”.
Hybrydy plug-in raczej nie mają przed sobą przyszłości także w innych markach
Era ryby z nogami się kończy. Ewolucja trwa, postęp pędzi dalej i odrzuca wszelkie kompromisy i półśrodki. Nic już nas nie uratuje przed obowiązkową przesiadką na auta całkowicie elektryczne. Lepiej rozejrzyjcie się za jakimś domem z garażem, bo inaczej zestarzejecie się w kolejce pod jedyną publiczną ładowarką w dzielnicy. Albo w drodze na przystanek autobusowy. O ile autobus zdąży się naładować.