Geely wchodzi do Polski w dziwny sposób. Porównałem model EX5 z rywalami
Na jeden z najbardziej elektrofobicznych w Europie rynków marka Geely wchodzi z jednym modelem – w pełni elektrycznym. Porównałem EX5 z rywalami i wyszło mi, że nasz rynek może nowego, wspaniałego Geely w ogóle nie zauważyć.

Chińskie samochody przebijają się mocno w Polsce, ale wygląda to inaczej niż w krajach Europy zachodniej. Sukcesy u nas odniosły dwie marki – MG i Omoda-Jaecoo. W obu przypadkach trzonem sprzedaży są pojazdy spalinowe, ewentualnie (w MG) hybrydy. Na drugim biegunie mamy niezbyt udane wejście do Polski marki BYD, która postawiła na samochody elektryczne, oferując tylko jedno auto w postaci plug-ina, to jest model Seal U DM-i, i jest to chyba jedyne, co im się sprzedaje. Na tę sytuację do Polski z dużym spóźnieniem wchodzi Geely, widząc że albo masz dużo modeli spalinowych, albo giniesz jak Seres czy Forthing, i pokazuje jednego elektrycznego SUV-a FWD. To fajnie Geely, a co zamierzacie u nas sprzedawać? Czy to tylko tak dla zaznaczenia, że istniejecie?

Z przyzwoitości postanowiłem porównać model EX5 z rywalami
Założenia dla rywali są następujące:
- napęd w pełni elektryczny
- azjatyckie pochodzenie
- długość około 4,6 metra
- akumulator główny w okolicach 60 kWh
Przy porównaniu cen pod uwagę nie biorę dopłaty rządowej. Dla każdego elektrycznego samochodu w tej kategorii cenowej jest ona identyczna, więc każdy może odliczyć sobie ją samodzielnie.
Omoda E5
Elektryczny SUV od Chery. Zbieżność danych technicznych i ceny z Geely wydaje się nieprzypadkowa. Omoda E5 oferuje:
- akumulator o pojemności 61 kWh netto
- przyspieszenie 0-100 km/h w 7,6 sekundy
- zasięg – teoretycznie – 402 km, stawiam raczej na 300 zimą i 350 latem
- moc 204 KM
- długość 442 cm
Jest to więc samochód zauważalnie mniejszy od EX5, za to cena bazowa – dokładnie taka sama, czyli 169 900 zł. Detale dotyczące wyposażenia nie są może aż tak istotne jak to, że Omodę można mieć w dziewięciu kolorach (w tym czerwoną), a Geely tylko w pięciu, w tym pięć z nich to odcienie szarości. Na ulicach nie widuję Omody E5, więc wydaje się, że to jeszcze nie ten moment, jeszcze nie przeszliśmy w pełni na elektryczne SUV-y z Chin.

BYD Seal U
No właśnie, Seal U czy Sealion? Trudno się zorientować, bo BYD ma w ofercie dwa duże elektryczne SUV-y o różnym charakterze, oba wyraźnie większe niż Geely EX5. Dla odmiany model Atto przy długości 4,3 metra jest od EX5 o klasę mniejszy. Stwierdziłem, że najbliższy wymiarami będzie Seal U (478 cm) o tradycyjnym wyglądzie. Jest trochę wolniejszy, bo do 100 km/h potrzebuje ponad 9 sekund, ale za to ma większy akumulator. W zależności od wersji to 71,8 lub aż 87 kWh, a zasięg dobija do 500 km. Cena jest znacznie wyższa niż w przypadku EX5 – wynosi 200 900 zł, czyli to porównanie trochę traci sens, bo zestawia się pojazdy z różnych klas.

Hyundai Kona Electric i Kia EV6
Wchodzimy na terytorium uznanych producentów i tu zaczyna się robić ciekawie. Elektryczny Hyundai Kona, chociaż mniejszy od EX5, może mieć większą baterię 65 kWh i to w atrakcyjniejszej cenie, bo od 149 900 zł za wersję podstawową Smart i 164 900 zł za Executive. To sprawia, że trzeba byłoby być mocnym fanem Geely, żeby zdecydować się akurat na EX5, albo wyjątkowo nie lubić Hyundaia. Ale jest jeszcze ciekawiej, bo Kia EV6 - auto zdecydowanie z wyższej klasy niż EX5 – kosztuje teraz od 181 tys. zł (akumulator 63 kWh). Różnica 11 tys. zł, ale obstawiam że Kia straci znacznie mniej na wartości. Poza tym jest samochodem już sprawdzonym i dostępnym od paru lat, a Geely dopiero będzie budować swoją renomę.

MGS5 EV
Najpopularniejsza w Polsce chińska marka (chińsko-brytyjska, jak chciałby importer), oferuje atrakcyjnego wizualnie SUV-a MGS5 z napędem czysto elektrycznym i akumulatorem 64 kWh, który nawet w najdroższej wersji Exclusive Long Range jest o 1000 zł tańszy niż Geely EX5. Producent obiecuje przyspieszenie od 0 do 100 km/h w 6,3 sekundy, jest też gwarancja na 7 lat i 150 tys. km.

No i mamy jeszcze egzotykę zupełną w postaci KGM Torresa EVX, wcześniej znanego jako Ssangyong. To 471-centymetrowy SUV z napędem na jedną oś i akumulatorem 73,4 kWh. Cena dokładnie taka sama jak w przypadku Geely, czyli 169 900 zł na start. Popularność – mizerna, żeby nie powiedzieć ujemna, bo na tym rynku naprawdę trudno się czymś wyróżnić. Wszyscy producenci mają podobny design, te same gadżety w wyposażeniu, te same rozwiązania techniczne typu akumulatory pod podłogą i napęd na jedną oś.

I na to Geely ma tylko jeden samochód, w pełni elektryczny, w dwóch wersjach i cenie, którą producenci tradycyjni (nawet oni!) są w stanie przebić tymczasowymi promocjami. No cóż, powodzenia – pozostaje wierzyć, że wiedzą co robią. Czekam na jakiegoś influencera lub piłkarza, który stanie się ambasadorem marki, żeby ruszyć sprzedaż. Tylko zalecam ostrożność, bo niektórzy piłkarze jeżdżą wyjątkowo nieostrożnie. Jeden kiedyś w Łodzi potrącił...