Ford poszedł po rozum do głowy i robi następcę Focusa. Jest jedno "ale"
Ford Focus to prawdopodobnie najlepiej znany w Europie model producenta z amerykańskiego Dearborn. Dlatego powinien was ucieszyć fakt, że Ford planuje następcę popularnej "Foki" - choć na tym dobre wieści się kończą.

Kiedy Ford przedstawił w 1998 r. swój kompaktowy model Focus, świat oszalał na jego punkcie - na przełomie tysiącleci był jednym z najlepiej sprzedających się samochodów świata. Decyzja o zakończeniu produkcji jego czwartej generacji w 2025 r. spotkała się z rozczarowaniem, a także niezrozumieniem, bo Focus wcale nie narzekał na brak zainteresowania. Jednak największy problem mógł być dla producenta nie do przeskoczenia - Ford zamyka bowiem swoją fabrykę w Saarlouis w Niemczech, gdzie produkował Focusy. Poza tym, wiadomo - emisja CO2, inwazja SUV-ów i tak dalej. Ford czasami woli się poddawać, zamiast walczyć.
Wygląda jednak na to, że Focus powróci. To znaczy... prawie, bo ma się pojawić następca Focusa, ale chyba nie jest tym, czego by sobie życzyli zwolennicy fordowskiego kompaktu.
Pewnie już się domyślacie, co to będzie

Na 2027 r. Ford planuje rozpoczęcie produkcji nowego modelu - który ma właśnie zastąpić Focusa - w fabryce w hiszpańskiej Walencji. Nie będzie to jednak kompaktowy hatchback/sedan/kombi, a crossover. Fabryka ma moce na produkcyjne na poziomie 300 tys. aut, co może zwiastować naprawdę ambitne plany.
Jeżeli chodzi o technikalia, to nowy Focus ma bazować na platformie oznaczonej C2, której Ford już wcześniej używał do aut o kompaktowych rozmiarach - znamy ją już m.in. ze schodzącego Focusa. Kwestia napędu ma być rozwiązana podobnie jak w modelu Puma - auto będzie zarówno hybrydowe, jak i czysto elektryczne. Możliwe, że odmiana elektryczna będzie dostępna w wersji ze spalinowym przedłużaczem zasięgu, gdyż sam Ford chwalił się, że obecnie pracuje nad rozwojem takiej technologii. Ford wycofał się z hucznego założenia, że od 2026 r. będzie oferował w Europie wyłącznie auta elektryczne, jednak wciąż obowiązuje go nakaz przebudowania oferty na zeroemisyjną w 2035 r., więc "multinapędowy" SUV będzie dobrym stadium przejściowym.
Jeżeli zaś chodzi o powiązanie z innym modelem - Kugą - nowy crossover nie będzie jego następcą, a raczej uzupełnieniem gamy dla klientów z nieco mniejszym budżetem. Focus i Kuga będą produkowane w tych samych zakładach w Hiszpanii, więc mogą być dzielić ze sobą kluczowe podzespoły. Jednak stylistyka auta powinna odróżniać Focusa od Kugi, podobnie jak od elektrycznych Explorera i Capri.

Sama nazwa "Focus" też nie jest niczym innym. Z jeden strony, Ford niedawno zarejestrował trzy zupełnie nowe nazwy - Fuze, Mythic, Hive, czy Evos. Jednak z drugiej strony stara się utrzymywać dotychczasowe "imiona", a także przywracać stare, jak Puma czy Capri. Dość powiedzieć, że w ostatnich latach Ford odnowił prawa do używania nazw porzuconych dekady temu - Ranchero, Zephyr, Cortina, Granada czy Orion.
Ford szuka taniości
Należy spodziewać się relatywnie niskich cen. Ford zorientował się, że obecna oferta marki jest najdroższa w jej historii - a mówimy o marce, która ma (przynajmniej w rodzimych Stanach Zjednoczonych) status taniej i podstawowej.
Najtańszy niegdyś model - Fiesta - został wycofany z produkcji w 2023 r. Jego miejsce na taśmach w fabryce w Kolonii zajęły Explorer i Capri, czyli dużo większe, droższe i elektryczne SUV-y. W ten sposób najtańszym Fordem została Puma. Najtańszym, ale wcale nie tanim. Różnica w cenie między Pumą a kolejnym w cenniku Explorerem wynosi obecnie ponad 60 tys. zł - przydałby się jakiś model, który cenowo uplasowałby się między nimi.

Nowe auto mogłoby też pomóc Fordowi w jego ambitnym celu powrotu do świetności: w połowie lat dziewięćdziesiątych, kiedy sprzedawał pierwsze Mondeo, Escorta, Fiestę, czy Scorpio, miał na europejskich rynkach udział na poziomie 12 proc. Dzisiaj jest to jedynie ok. 4 proc., a rezygnacja z Fiesty, czy Focusa nie pomaga w osiągnięciu lepszych wyników (kto by pomyślał!). Fordowi marzy się powrót do dobrych wyników, ale jednocześnie menadżerowie zachowują kontakt z rzeczywistością. Wiedzą, że 12 procent udziału jest poza zasięgiem. Połowa też będzie sukcesem.
Przed następcą Focusa stoi zatem ważne zadanie - ale to, czy jeden model wystarczy, by dodać marce wiatru w żagle, pozostaje niewiadomą.
Więcej o Fordach przeczytasz tutaj: