Było o włos. Chwała polskim dieslom, elektryczny atak odparty
Media kilka dni temu obiegła informacja o tym, że w lipcu samochody elektryczne były rejestrowane chętniej niż diesle. To świetnie, tyle że to nieprawda.

Nagłówki brzmią sensacyjnie. „Przełomowa zmiana”, „Historyczny lipiec”, „Przełom w motoryzacji”. Tak niedawno opisywano doniesienia z polskiego rynku aut nowych. Według danych Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego, w lipcu 2025 r. po raz pierwszy zarejestrowano więcej aut osobowych elektrycznych niż diesli. Dokładniej - mówimy o 3814 sztukach aut na prąd i o 3685 egzemplarzach samochodów z silnikami wysokoprężnymi.
W takie dane należy się jednak wczytać
Nie ulega wątpliwości, że samochody elektryczne stają się coraz popularniejsze. „Rynek osobowych samochodów elektrycznych kontynuuje dobrą passę, zapoczątkowaną w lutym tego roku. W lipcu osiągnął najwyższy miesięczny wolumen sprzedaży, a także powtórzył udział w rynku z czerwca (7,6 proc.). Liczba rejestracji osobowych elektryków — 3 814 sztuk — była ponad trzykrotnie wyższa niż w lipcu ubiegłego roku (+231 proc.)” - napisał PZPM.
Za wzrosty odpowiada coraz większa oferta rynkowa (również firm chińskich), ale przede wszystkim w statystykach widać wpływ dopłat z programu „NaszEauto”.
Ale co z dieslami?
Czy Polacy faktycznie wolą już auta z wtyczką, a nie tankowane czarnym pistoletem? Niekoniecznie. W danych PZPM podano m.in. także liczbę rejestracji aut benzynowych (15 996 aut), hybrydowych plug-in (2557 aut) oraz po prostu hybrydowych. Tych ostatnich w lipcu zarejestrowano 22 820. Dużo.
Czym są samochody hybrydowe ujęte w tych danych? Większość z was wyobraża sobie hybrydy jako takie wozy, jakie można kupić np. w salonie Toyoty. Owszem, japońska marka jest popularna, ale nie aż tak. Tak wysoka liczba hybryd wynika z tego, że autorzy statystyk wliczają do tej grupy również samochody typu MHEV, czyli z układem miękkiej hybrydy.

Można się kłócić, czy to „prawdziwa” hybryda. W większości aut MHEV akumulator nie pozwala na pokonanie żadnego dystansu bez użycia silnika spalinowego, a cały układ przede wszystkim pomaga przy rozruchu (i odrobinę obniża emisję CO2 oraz podatki w niektórych krajach). Z punktu widzenia kierowcy właściwie nie ma różnicy między jazdą klasycznym autem benzynowym a miękką hybrydą. Z punktu widzenia środowiska różnice też są, delikatnie mówiąc, mało powalające.
Co ważne - hybrydy w tej grupie mogą mieć silnik Diesla
PZPM nie rozróżnia miękkich hybryd napędzanych benzyną albo olejem napędowym. To i to jest w tym zestawieniu po prostu „hybrydą”. Do tego samego wora wpadają też wspomniane Toyoty czy Fordy, które faktycznie mogą parkować czy jechać w korku korzystając tylko z silnika elektrycznego.
Ogromna grupa nowych diesli to dziś miękkie hybrydy. Takie układy stosuje np. grupa Volkswagena w silnikach 2.0 TDI montowanych m.in. w nowych Skodach, Audi czy VW. Diesle MHEV sprzedają też BMW czy Mercedes. Słowem: jeśli kupujesz dziś diesla, jest ogromna szansa na to, że otrzymasz miękką hybrydę. Klekocące silniki bez tego rozwiązania powoli znikają.
Czy w takim razie aut elektrycznych nadal sprzedało się więcej?
Ze statystyk PZPM nie da się wyczytać, ile dokładnie aut tankowanych olejem napędowym zarejestrowano. Pokazują to jednak dane IBRM Samar. W nich inaczej podzielono auta według typu napędu i miękkie hybrydy nie są liczone jako hybrydy. „Auta hybrydowe to takie, które pozwalają przejechać na akumulatorze odpowiedni dystans” - wyjaśnił mi swoją logikę Wojciech Drzewiecki, prezes IBRM Samar.
W lipcu sytuacja wyglądała więc następująco (dane Samaru):
-aut benzynowych zarejestrowano 25 545
-hybryd HEV: 10 562
-diesli: 6330
-elektryków: 3813
-hybryd plug-in: 2599
-aut na LPG: 1421
Widać, że gdy przestaniemy traktować diesle MHEV jako hybrydy, diesle „wygrają” z modelami elektrycznymi. Niby nici z sensacyjnych nagłówków i narracji o „przełomie”…
…ale nie do końca
Gdybyśmy wprowadzili w Polsce podział, którego używają w swoich danych Chińczycy, i wrzucili do jednego „worka” auta elektryczne i hybrydy plug-in (w Państwie Środka nazywa się to „New Energy Vehicle”), uzyskalibyśmy wynik 6412 lipcowych rejestracji. To rzeczywiście więcej niż w przypadku diesli.

Podsumowując - w lipcu nie zarejestrowano wcale więcej elektryków niż diesli, ale auta z wtyczkami radzą sobie na rynku coraz lepiej. Łączny wynik BEV + PHEV już jest wyższy niż ten dieslowski. Miesiąc, w którym elektryki prześcigną auta na olej napędowy też pewnie w końcu nadejdzie. Pewnie szybciej niż nam się wydaje.
Na koniec jeszcze ciekawostka
Jak wynika z danych Samaru, mediana ceny za samochód wysokoprężny w czerwcu 2025 r. to 232 986 zł. W przypadku aut elektrycznych to 214 990 zł. „Średni” diesel jest więc droższy niż średni „elektryk”. Jeszcze niedawno - nie do pomyślenia.