REKLAMA

Co czwarty sprzedany samochód w 2025 r. będzie elektryczny, a wy dalej krzyczycie na chmury

Te elektryczne samochody to zaraz padną, komu to potrzebne, palą się i rozładowują – takich opinii nadal nie brakuje, a tymczasem sprzedaż samochodów elektrycznych rośnie jak szalona. Tyle że niekoniecznie w Europie.

Co czwarty sprzedany samochód w 2025 r. będzie elektryczny, a wy dalej krzyczycie na chmury
REKLAMA

Zeszły rok upłynął pod znakiem słabych wyników sprzedaży samochodów elektrycznych w Niemczech, co przez przeciwników tego napędu zostało błyskawicznie przeniesione na cały świat – błędnie. W rzeczywistości zeszły rok pobił rekordy popularności aut elektrycznych i zelektryfikowanych. Auta elektryczne i hybrydy plug-in przebiły w zeszłym roku pułap 17 mln sztuk sprzedanych w 12 miesięcy. Ale w tym roku będzie jeszcze lepiej. Albo gorzej, jeśli na wieść o samochodach bezemisyjnych dostajecie wysypki.

REKLAMA

Już po pierwszym kwartale mamy wzrost o 35 proc. w ujęciu rok do roku

Czyli idziemy w stronę ponad 20 milionów sprzedanych samochodów elektrycznych w rok. Muszę jednak was pocieszyć lub zmartwić: Europa ma w tym niewielki udział. Z jakiegoś powodu kontynent, który najmocniej stawia na bezemisyjność, wymusza ją skomplikowanymi normami do momentu gdy jest ona wręcz narzucona – ma najmniejszy udział w tegorocznym wzroście. W Europie sprzedaż samochodów elektrycznych stanęła na poziomie 20-procentowego udziału w rynku i wyżej podskoczyć już nie chce. Oczywiście w poszczególnych krajach poziomy są bardzo różne – Grecja, Polska czy Bułgaria niechętnie podchodzą do EV, tymczasem Holandia czy Dania radzą sobie wspaniale. W tym pierwszym kraju już więcej niż co trzeci nowy samochód jest elektryczny.

Większość wzrostu pochodzi z Chin, reszty Azji i Ameryki Łacińskiej

W Chinach już połowa nowych samochodów to EV i PHEV. W Ameryce Łacińskiej nastąpił wzrost o 60 proc. rok do roku. W Stanach Zjednoczonych słabiej, ale też do góry – na ten moment co dziesiąty samochód kupowany w USA jest bezemisyjny. Prawda jest taka, że większość aut elektrycznych na świecie sprzedaje się w Chinach: z 17 milionów sprzedanych w 2024 r., 11 milionów sprzedano właśnie tam. To również Chińczycy oferują największą liczbę modeli w tym segmencie, reszta świata została daleko w tyle.

_2

I co teraz?

Teraz jest tak:

  • przeciętny klient w Polsce dalej niespecjalnie rozważa auto elektryczne
  • koncerny motoryzacyjne nie cierpią takich krajów jak Polska, bo podnoszą im średnią emisję CO2 zamiast ją obniżać
  • Międzynarodowa Agencja Energii przewiduje, że do 2030 r. udział aut elektrycznych w światowej sprzedaży wzrośnie do 40 proc.
  • a w Polsce pewnie nie osiągnie nawet połowy tego.

Ale są czynniki, których do tej pory nie docenialiśmy. Chodzi o to, że większość „samochodokilometrów” nie przejeżdżają auta ludzi dojeżdżających raz dziennie do pracy i z powrotem, tylko takie pojazdy jak auta flotowe, z wypożyczalni, taksówki i inne użytkowe. I teraz jesteśmy w sytuacji, gdy firmy zarządzające tymi flotami pojazdów zaczynają sobie zdawać sprawę, że użytkowanie ich jest tańsze, gdy są elektryczne. Zarówno w kwestii paliwa/energii, jak i ogólnych kosztów utrzymania, z tabelek wychodzi, że „elektryk” kosztuje o parę złotych mniej na każde 100 km. Przy równych cenach samochodów na prąd i spalinowych wychodzi na to, że lepiej kupić elektryczny. W ten sposób dokonuje się „rewolucja”, gdzie tych aut na prąd widać na ulicach coraz więcej, więc w końcu i przeciętny użytkownik łamie się, i zaczyna się interesować czymś z gniazdkiem ładowania. Dokładnie tak było z hybrydami Toyoty: najpierw mówiono że to dziwaczny, niepotrzebny wynalazek. Później zaczęły się upowszechniać we flotach i jako taksówki, a w tej chwili stanowią większość sprzedaży w Europie, w tym w Polsce.

REKLAMA

Zatem jeśli dostajecie drżączki na wieść o samochodach elektrycznych, to mam złą wiadomość

W tym roku sprzeda się ich ponad 20 milionów, a w przyszłym zapewne jeszcze więcej. Nawet jeśli nie są jednoznacznie lepsze, to koncerny zrobią tak, żeby bardziej się opłacało. I wtedy ci, których interesują wyłącznie koszty eksploatacji, a kolor, wyposażenie i marka niespecjalnie – pójdą w elektryczność. A wy pójdziecie za nimi, jak tylko skończy się wam energia na pisanie w internecie, że samochody elektryczne są do kitu.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-25T17:09:37+02:00
Aktualizacja: 2025-06-25T16:26:47+02:00
Aktualizacja: 2025-06-25T11:54:39+02:00
Aktualizacja: 2025-06-24T19:30:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-24T18:15:20+02:00
Aktualizacja: 2025-06-24T08:56:51+02:00
Aktualizacja: 2025-06-23T15:01:41+02:00
REKLAMA
REKLAMA