Jeździłem Citroenem C4 Hybrid po liftingu. W jednej kwestii wciąż jest najlepszy w klasie
Citroen C4 przeszedł lifting. Nie jest to być może najgorętsze doniesienie ze świata motoryzacji ostatnich lat, warto jednak sprawdzić, co się zmieniło. Ten samochód jest lepszy niż wam się wydaje.
„Premium”. To słowo zawładnęło motoryzacją i słychać je już niemal przy każdej okazji. Niemal każda marka chce być premium, podkreśla zastosowanie materiałów albo rozwiązań premium, a potem okazuje się, że najbardziej premium są jej cenniki.
Citroen działa trochę inaczej
Francuska marka wchodząca w skład gigantycznego Stellantisa miała w historii kilka modeli skierowanych do zamożnych klientów (XM, C6 - wszystkie świetne). Teraz przyznaje jednak wprost - ustami swoich przedstawicieli - że jest firmą z segmentu masowego. Bronią w walce o portfele kupujących mają być korzystne ceny i praktyczność. Nareszcie! W dzisiejszych czasach potrzebujemy wozów, które z założenia mają być rozsądne cenowo.
W ramach tej strategii, Citroen oferuje np. udane, nowe C3, które może i nie jest piękne, ale za to mało kosztuje i może zagrozić Dacii Sandero lub - w wersji elektrycznej - Dacii Spring. Elementem filozofii „cenowej normalności” (to nie jest cytat, wymyśliłem to sam) jest także model C4.
Citroen C4 nie stał się hitem
Ta nazwa pojawiła się po raz pierwszy w roku 2004, gdy oznaczono tak odważnie stylizowanego następcę Xsary. Druga generacja wyglądała już bardziej jak zwykły Golf i zniknęła z rynku w roku 2018. Od 2020 r. oferowane jest C4 numer trzy. Ma czarne plastiki na błotnikach i nieco większy prześwit (choć 156 mm to niespecjalnie terenowy wynik), zgodnie z aktualną modą na SUV-y, jest to jednak auto kompaktowe (długość: 4,35 m). Co ciekawe, powstało na platformie CMP, czyli tej dla mniejszych wozów koncernu Stellantis, jak Fiat 600, a nie na EMP2, jak Astra czy Peugeot 308.
C4 ma niezłą cenę i jest całkiem miłe dla oka, nie zawojowało jednak rynku - nie licząc Turcji, gdzie podniesiony sedan C4 X o nienachalnej urodzie jest naprawdę popularny. Być może pomocny okaże się lifting.
Właśnie jeździłem odświeżonym Citroenem C4
Według szefa stylistów marki, C4 po liftingu miało stać się bardziej „cool”. Czy tak jest rzeczywiście? Zmiany nie są rewolucyjne - obejmują m.in. zastosowanie z przodu nowego znaczka i reflektorów, a także nowych lamp z tyłu. Wciąż podobać może się charakterystyczna linia tyłu, z „przełamaną” szybą. Skojarzenia z pierwszym C4 w wersji trzydrzwiowej nasuwają się od razu, choć można pomyśleć też o Hondzie Civic UFO albo o… Toyocie Prius. Widok w tylnym lusterku, częściowo zakłócony przez poprzeczkę szyby, jest podobny.
We wnętrzu Citroen C4 też nie zmienił się szczególnie mocno. Pojawił się nowy wyświetlacz za kierowcą i nowy ekran systemu multimedialnego, z bezprzewodową obsługą systemów Apple CarPlay i Android Auto i aktualizacjami pobieranymi z chmury. Wyświetlacz HUD wciąż wygląda jak 15 lat temu, czyli jest szybką z pleksi wysuwającą się z góry kokpitu. Choć za tekst o 15 latach BMW E60 albo Corvette C5 sprzed ponad ćwierć wieku (i mające droższe rozwiązanie z obrazem na szybie) mogłyby się obrazić. Citroenowi można to jednak wybaczyć. W końcu nie jest premium.
Zmieniono też fotele
W poprzedniej odsłonie modelu fotele o nazwie Advanced Comfort były obszerne i miękkie, jakby uciekły sprzed telewizora. Teraz zastosowano w nich m.in. inną piankę i polepszono trzymanie boczne. Na szczęście nadal nie stały się kubełkami, wygodnie się w nich siada i miło spędza czas. Można się odprężyć.
Cały Citroen C4 jest zresztą odprężający. Właśnie tym ten model się wyróżnia na tle rywali - nie próbuje być sportowy ani nadmiernie dynamiczny, tylko wygodny. Dzieje się tak głównie za sprawą zawieszenia z progresywnymi poduszkami hydraulicznymi. To od pewnego czasu znak rozpoznawczy Citroenów i jadąc po drodze, która nie jest równa jak stół, trudno tego nie docenić.
Resorowanie jest naprawdę aksamitne
Jak na auto tej klasy, tej wielkości i oferowany w tej cenie (o tym za chwilę), C4 po liftingu jest zaskakująco izolujące od niedoskonałości nawierzchni. To jednocześnie oznacza, że raczej nie polubią go fani dynamicznej jazdy. Relatywnie wysokie nadwozie mocno się przechyla, a na zakrętach samochód nie zachwyca ani chęciami do szybkiej zmiany kierunku ani bezpośredniością układu kierowniczego. Skręca, bo musi, ale całym sobą próbuje przekazać kierowcy, że nie do tego został stworzony. To tak, jakby wynająć na urodziny zawodowego skrzypka z filharmonii i kazać mu grać disco polo.
Jeździłem wersją hybrydową
To połączenie niesławnego, choć obecnie już podobno poprawionego i z łańcuchem rozrządu (ocenimy za jakiś czas) motoru 1.2 PureTech z jednostką elektryczną. Zestaw ma 136 KM, a silnik spalinowy jest wspomagany przez 28-konną jednostkę elektryczną umieszczoną w obudowie skrzyni (sześciobiegowej dwusprzęgłówki). W nowej wersji zestawu napędowego zastosowano 70 proc. nowych części, aby całość działała sprawniej i bardziej oszczędnie.
Wóz jest wystarczająco dynamiczny (8,1 s do setki to naprawdę niezły wynik - C4 ze swoim kanapowym charakterem spokojnie mogłoby być wolniejsze). Podczas jazdy z małymi prędkościami działa tylko motor elektryczny - ale zapowiedzi producenta, że przejmuje stery przez 50 proc. użytkowania wozu są zdecydowanie zbyt huczne. Trzycylindrowy silnik emituje charakterystyczny warkot, który raczej nie stanie się waszą ukochaną ścieżką dźwiękową. Podczas jazdy - zwłaszcza mocniej obładowanym wozem - drażni pewna słabość silnika na niskich obrotach. Skrzynia chętnie wrzuca wysokie przełożenia, więc próby przyspieszania mogą być czasami irytujące. Wciska się gaz, a na początku dzieje się niewiele. Lepiej jeździć spokojnie i cieszyć się miękkim resorowaniem. Dobrze, że układ działa płynnie, a podczas przełączania się między silnikami nie czuć szarpania.
Ile pali Citroen C4 Hybrid?
Około 7 litrów w cyklu mieszanym - a przynajmniej tak wynika z moich testów. Nie były jednak szczególnie miarodajne, bo wykonałem kilka bardziej dynamicznych prób, których codzienny użytkownik raczej unika, a poza tym jeździłem także w górzystych rejonach. Citroen powinien być raczej oszczędny.
Na plus trzeba zapisać wyciszenie. Multimedia czasami działają powoli, nie da się za to nie polubić łatwego wyłączania obowiązkowego układu informującego o przekroczeniu prędkości. Robi się to jednym przyciskiem, który należy długo przytrzymać.
Ile kosztuje Citroen C4 Hybrid 2025?
Najtańsza wersja ze 100-konnym motorem kosztuje 103 300 zł, a za 136-konną hybrydę płaci się od 110 600 zł w górę. Maksymalnie wyposażona odmiana - czyli taka, jak widoczna na zdjęciach - kosztuje 124 300 zł. To naprawdę dobra oferta, biorąc pod uwagę wielkość auta, jego osiągi i wygodę. No i to, że nie pochodzi z Chin. C4 powinno być bardziej doceniane. Nadal jest najwygodniejszym samochodem w swojej klasie. Mimo braku pierwiastka premium.