REKLAMA

Możesz kupić dobry wóz w superokazyjnej cenie. W zestawie jest też deformacja twarzy

Chevrolet Nubira z 2006 r. za 2000 zł - to brzmi aż nierealnie. A jednak takie ogłoszenie się pojawiło i auto rzeczywiście można kupić w tej cenie. Po przeczytaniu opisu zarazem mam na to ochotę i się boję, mówiąc sobie „nie powinienem tego robić”.

Możesz kupić dobry wóz w superokazyjnej cenie. W zestawie jest też deformacja twarzy
REKLAMA

Wszyscy znają szeroko opisywane problemy z najemcami mieszkań, którzy nie płacą, demolują lokal i nie chcą się wyprowadzić, mimo sądowego nakazu. A teraz wyobraźmy sobie, że taka rzecz dzieje się z samochodem. Wypożyczamy komuś samochód w zamian za miesięczny czynsz. Ten ktoś tym autem sobie jeździ, zapewne zarabiając na przewozie osób. Nagle przestaje płacić, nie odbiera telefonu, nie zwraca samochodu – a właściciel jest w tragicznej sytuacji, bo po pierwsze – to w żaden sposób nie zwalnia go z zapłaty OC, po drugie zaś – w razie gdy użytkownik spowoduje jakąś kolizję, to nie odpowiada za to w najmniejszym stopniu, wszystkie zwyżki idą na właściciela, który jest w dokumentach. Można zasłaniać się umową najmu, ale to nic nie pomoże.

REKLAMA

Oto Chevrolet Nubira za 2000 zł

Z opisu wynika, że sprzedający nie posiada ani samochodu, ani dokumentów w formie fizycznej. Jest gotów pokazać potwierdzenie w aplikacji mObywatel, które ma zaświadczać, że faktycznie jest właścicielem tego auta. Za pojazd chciałby 2000 zł, ale jego rola kończy się na wskazaniu gdzie auto fizycznie się znajduje. Ostrzega przy okazji, że użytkownik jest osobą problematyczną i doradza odbiór w dwie lub trzy rosłe osoby.

Nie rozumiem dlaczego sprzedający z lubością używa słowa cesja. Cesja to przeniesienie praw i obowiązków wynikających z jakiejś umowy na inną osobę. Można na przykład dokonać cesji umowy leasingowej. W tym przypadku o żadnej cesji nie ma mowy, jest to sprzedaż na umowę kupna-sprzedaży, tyle że przedmiot sprzedaży jest niedostępny. Mam jednak sporo wątpliwości co do samego założenia: sprzedający twierdzi, że samochód należy do niego, ale skąd mamy wiedzieć, że nie ma zawartej umowy najmu z aktualnym użytkownikiem? Nawet jeśli pojedziemy tam w składzie pięciu dzików z siłowni, a użytkownik pomacha nam ważną umową najmu, to będziemy mogli jedynie wrócić do sprzedającego i to on może wówczas doznać deformacji twarzy.

Nasuwa się też pytanie...

Skoro odbiór samochodu to kwestia wynajęcia trzech osiłków, to czemu sprzedający sam tego nie zrobi i nie wystawi tego auta dużo drożej, np. za 6000 zł? Zapewne zdaje sobie sprawę, że obecny użytkownik może również zebrać większe siły i dojdzie np. do Wielkiej Bitwy o Nubirę w województwie łódzkim. To byłaby najbardziej łódzka rzecz o jakiej czytałem. Niestety obawiam się, że obecny użytkownik Nubiry jest obcokrajowcem, który nie będzie miał problemu z pozyskaniem pomocy swoich kolegów i sprawa zakończy się gorzej niż sobie wyobrażamy. Za 2000 zł mógłbym się o tym przekonać, silnorękich też mogę zorganizować, ale nie chcę trafić do głównego wydania wiadomości jako sprawca incydentu na tle etnicznym. A szkoda, bo taki Chevrolet Nubira to idealnie nudny wóz, którego nikt za bardzo nie chce, a przy okazji on niespecjalnie chce się psuć.

REKLAMA

W rzeczywistości cała ta sprawa nieładnie pachnie

Sprzedający sprzedaje nam coś, czego nie posiada – to w 99 proc. gwarancja kłopotów. Zastrzeganie w opisie że „nie ponosi żadnej odpowiedzialności” jest nieskuteczne. Ale i tak oglądałbym film z tej transakcji.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-03-14T15:17:54+01:00
Aktualizacja: 2025-03-13T21:45:39+01:00
Aktualizacja: 2025-03-13T19:02:41+01:00
Aktualizacja: 2025-03-12T17:00:00+01:00
Aktualizacja: 2025-03-12T16:03:33+01:00
Aktualizacja: 2025-03-12T13:07:36+01:00
Aktualizacja: 2025-03-11T20:40:27+01:00
Aktualizacja: 2025-03-11T19:32:06+01:00
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA