REKLAMA

Nie chcesz rozbitego Porsche 959? Taniej kupisz BMW M5 E39 z przebiegiem 704 km

Wczoraj informowaliśmy Was o zbliżającej się aukcji rozbitego Porsche 959. Mamy jednak świadomość, że nie wszystkim zależałoby na niepraktycznym coupe nawet, gdyby było w pełni sprawne. Być może część z Was nie dysponuje też kwotą pół miliona dolarów. Ale spokojnie, mamy w zanadrzu jeszcze coś!

Wehikuł czasu - można kupić BMW M5 z 2002 roku z minimalnym przebiegiem
REKLAMA
REKLAMA

Tym czymś jest BMW M5 z 2002 roku, które będzie można dziś wylicytować w Pebble Beach w Kalifornii. W porównaniu z Porsche samochód ma szereg zalet.

Po pierwsze, jest znacznie młodszym autem, więc nieco mniej osób będzie wołać, że nadaje się już tylko na złom. Po drugie, samochód jest czterodrzwiowy, więc po torze wyścigowym bez problemu przewieziemy całą rodzinę. Po trzecie,

przebieg wynosi jedyne 437 mil, czyli 704 kilometry.

W praktyce samochód należy więc traktować jako fabrycznie nowy. Niestety cena nie jest taka, jak za pojazd fabrycznie nowy - w 2002 roku topowe BMW typoszeregu E39 kosztowało bowiem w Stanach Zjednoczonych około 75 tysięcy dolarów. Jaka jest przewidywana cena opisywanego egzemplarza?

fot. James Lipman / Gooding & Company

Nie mniej niż 140 tysięcy, a być może nawet 180 tysięcy dolarów.

Warto w tym miejscu dodać, że bieżąca generacja M5 kosztuje „zaledwie” niespełna 103 tysiące zielonych. E39 jest co prawda przez wiele osób uważane za najlepszą generację serii 5, ale czy jest to wystarczający powód, by płacić o połowę więcej za samochód o mocy mniejszej o jedną trzecią w porównaniu z aktualną „eM Piątką” - można polemizować.

Jakim cudem M5 uchowało się z tak niskim przebiegiem?

Sprawa jest całkiem prosta. Aktualny właściciel BMW - pan Glen Konkle z Kalifornii - kupił po prostu nie jedną, a dwie sztuki M5 w 2002 roku. Jedna z nich przeznaczona była do regularnych jazd, podczas gdy druga miała zostać zachowana w jak najlepszym stanie nie tylko po to, by po prostu cieszyć oko, ale też po to, żeby udało się ją po latach sprzedać z zyskiem.

Nie jestem przekonany do zakupu. Dają chociaż jakieś fajne bonusy?

Dają, a jakże. M5 trafi do nowego właściciela nie tylko z naklejkami z przeglądu przedsprzedażnego, ale także z jeszcze zafoliowaną ramką na tablicę rejestracyjną, narzędziami, literaturą oraz... instrukcją obsługi na kasecie VHS.

fot. James Lipman / Gooding & Company

A czy BMW M5 jest w ogóle samochodem godnym uwagi?

Tak, jak najbardziej - i to nie tylko dla fanów bawarskiej marki. Zacznijmy od tego, że ten sedan w czasie, gdy był produkowany był nie tylko znakomitą sportową limuzyną - był znakomitym sportowym samochodem także na tle dwuosobowej konkurencji. Oprócz dopracowanego układu jezdnego, za taki stan rzeczy odpowiadał też 5-litrowy silnik w układzie V8. Generuje on 400 koni mechanicznych i 500 niutonometrów, a sparowany jest z 6-biegową, manualną skrzynią biegów. Dla niektórych dodatkową zaletą będzie fakt, że M5 E39 nie jest samochodem ostentacyjnym - w zasadzie wyróżnia się głównie czterema końcówkami rur wydechowych, a poza tym wygląda jak tak zwany „sleeper”. Mimo słusznego wieku 16 lat ten samochód ma też ciągle porażające osiągi - z przyspieszeniem do „setki” na poziomie 5,3 sekundy na czele.

W takim razie lepsze 959 za pół miliona czy M5 za 1/3 tej ceny?

REKLAMA

Tu pojawia się problem. Przewidywana cena sprzedaży BMW, choć jest znacznie niższa od ceny Porsche, jest mimo wszystko dość zaporowa, a to tylko wierzchołek góry lodowej. Z tak małym przebiegiem szkoda będzie to auto wyciągać na przejażdżki, bo to spowoduje lawinowy wręcz spadek wartości. Co więcej, BMW M5 tej generacji powstało ponad 20 tysięcy sztuk. Nawet gdyby założyć, że część z nich jest już od dawna na złomowiskach z powodu wypadków, to i tak daje nam to kilkanaście tysięcy aut będących nadal w użytku. Porsche jest więc starsze, droższe, mniej praktyczne i uszkodzone, ale jest też bardziej ekskluzywne i nie będzie nim tak szkoda jeździć, gdy już się je naprawi.

My już ze szwagrem przygotowaliśmy garaż, by wyklepać to 959 jak trzeba. Ale jeśli macie w śwince-skarbonce tylko 180 tysięcy dolarów, to i BMW M5 powinno Was ucieszyć.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA