REKLAMA

BMW E30 sprzedane za milion złotych (dokładnie za 998 tys.). Ale dlaczego?

Dziwiłem się, gdy ktoś zapłacił 206 tys. zł za Hondę Civic. 388 tys. zł za wzmocnionego „japończyka” wyglądało absurdalnie. Co zatem powiedzieć o 950 tys. zł za BMW M3 E30?

BMW M3 E30
REKLAMA
REKLAMA

Niestety, ale podpadnę wielu fanom BMW. O ile ta marka miała wiele modeli, które mi się podobają i którymi bym chętnie dłużej pojeździł (od serii 1 pierwszej generacji zaczynając, na 8-cylindrowym M3 GTR E46 kończąc), to nigdy nie rozumiałem, dlaczego ludzie tak ciągną do modelu M3 typoszeregu E30. I dlaczego to kosztuje taką furę kasy.

BMW M3 E30
fot. onlyms, BringaTrailer.com

Ktoś właśnie kupił takie auto za... 950 tys. zł. Nie wliczając prowizji.

Serwis BringaTrailer.com pobiera 5-procentową prowizję od każdej transakcji (od kupującego). Oznacza to, że rzeczone czerwone BMW M3 E30 z przebiegiem niespełna 13 tys. km w praktyce sprzedało się za niemal milion złotówek (ok. 998 tys., jeśli chcemy być dokładni).

BMW M3 E30
Fajne są te szmatki do zasłaniania tablic. Ale tutaj wyszło lepiej. / fot. onlyms, BringaTrailer.com

Doceniam wkład tego modelu w historię motoryzacji. Ale i tak nie rozumiem tej ceny.

Przyjrzyjmy się, co może przemawiać za taką kwotą, poza kultowością modelu. Z pewnością można tu zaliczyć znakomite właściwości jezdne i osiągi - te ostatnie zapewniane przez 2,3-litrowy silnik S14. Auto ma też tony charakterystycznego klimatu lat 80., który ostatnimi czasy wydaje się być dość pożądany. No i to jest jeden z tych momentów, w których podpadnę fanom BMW, bo więcej plusów za bardzo nie potrafię wymienić.

fot. onlyms, BringaTrailer.com

Żeby trochę Was uspokoić, to dodam też, że z trudem przychodzi mi stwierdzenie, co w tych autach mogłoby być jakąś większą wadą. Fakt, wolę nowszy typ lamp tylnych w BMW E30 (#niepopularnaopinia), no ale do M3 wizualnie bardziej pasują starsze. Hm. Może takie sobie wizualnie wnętrze? No naprawdę nie wiem. A może i wiem... ale wrócę do tego za chwilę.

fot. onlyms, BringaTrailer.com

„HEJ, przecież ty masz model E30 M3!!!”

Ano mam taki model w skali 1:18, nie przeczę. Tyle tylko, że nie kupiłem go z jakiejś olbrzymiej sympatii do auta, a po to, żebym miał co postawić obok modelików Mercedesa 190E 2.5-16 EVO II oraz Forda Sierry RS Cosworth (cała trójka wygląda świetnie w czerni). A skoro to mamy wyjaśnione, to wróćmy do M3 za milion - bo chciałbym powiedzieć, co jest głównym powodem mojego zdziwienia.

Porsche 924 Carrera GT jeszcze do mojej kolekcji nie wjechało, ale może kiedyś uda się to zmienić.

Chodzi o liczbę zbudowanych egzemplarzy.

We wstępie wspomniałem o Civicu Type-R za 380 tys. zł. Takich aut zbudowano ok. 16 tys. sztuk. Skoro więc BMW jest 2,5-krotnie droższe, to pewnie powstało go też 2,5-krotnie mniej, tak?

Nie.

Według witryny BMWRegistry.com, w sumie powstało 17970 egzemplarzy BMW M3 E30, z czego 17184 z nadwoziami coupe (reszta to kabriolety). Czyli mamy pierwszy zgrzyt. Drugi jest taki, że samochód z aukcji nie tylko nie jest np. rzadkim modelem Sport Evolution z 2,5-litrowym, 238-konnym silnikiem, ale najzwyklejszym „eMCzy” z 1988 r. Co gorsza - najzwyklejszym M3 w specyfikacji na rynek amerykański, co oznacza nie tylko moc silnika równą 195 KM (to tyle, co w najsłabszych modelach na rynku europejskim), ale i skrzynię biegów współdzieloną z modelem 325i.

BMW M3 E30
fot. onlyms, BringaTrailer.com

To ostatnie skutkowało kilkoma różnicami w obsłudze i prowadzeniu: po pierwsze, nie było tu sportowego układu przełożeń typu „dog leg” (z 2. i 3. biegiem w jednej linii), tylko tradycyjny układ typu H (no, prawie tradycyjny - bieg wsteczny umieszczono po lewej stronie 1. biegu, a nie pod „piątką” - patrz zdjęcie). Po drugie, auta europejskie miały skrzynię typu close-ratio, ułatwiającą utrzymywanie silnika w optymalnym zakresie obrotów, a amerykańskie nie (miały za to 5. bieg będący nadbiegiem - przełożenie 0.82; w Europie „piątka” miała przełożenie bezpośrednie, tak jak bieg 4. w amerykańskich M3). Na pocieszenie, auta z USA miały tylny most o krótszym przełożeniu niż w M3 ze Starego Kontynentu, co ratowało kwestię osiągów.

fot. onlyms, BringaTrailer.com

Gwoli wyjaśnienia, dlaczego w Stanach Zjednoczonych stosowano inną skrzynię: chodziło po prostu o przyzwyczajenia Amerykanów i potencjalne trudności do przyzwyczajenia się do przekładni, gdzie w miejscu 1. biegu znajdowaliby bieg wsteczny.

fot. onlyms, BringaTrailer.com

„ALE JA SPRAWDZIŁEM I TAKICH AUT ZBUDOWANO TYLKO 5300!”

No tak, owszem. Plus prawie 5200 europejskich egzemplarzy 200-konnych (bez katalizatora) i kolejne 4600 195-konnych (z katalizatorem). To już jakieś 15 tys. aut. Nawet jeśli aut w specyfikacji na rynek amerykański zbudowano by mniej (niektóre źródła podają niespełna 5000), to w ostatecznym rozrachunku nie zmieniłoby to wiele. Sytuacji jakoś znacząco nie poprawia też fakt zastosowania kilku elementów (m.in. spoilera) z wersji Sport Evolution.

BMW M3 E30
fot. onlyms, BringaTrailer.com

Serio, jedyne co mi przychodzi do głowy, dlaczego ten samochód sprzedał się tak drogo, to właśnie ta sympatia do lat 80. XX w. - Honda Civic Type-R przecież pochodzi z tych przaśnych, obłych i godnych zapomnienia lat 90. Ciekawe, że jeszcze do niedawna niemal identycznie opisywano właśnie lata 80. - tyle że zamiast obłości krytykowano kanciastość.

fot. onlyms, BringaTrailer.com

Z chęcią bym Was zostawił teraz z dylematem, czy milion za szybkie, ale jednak trochę oklepane BMW to dobra cena, ale pozwolę sobie dorzucić jeszcze coś do rozważań. Bo oto ktoś wystawił na sprzedaż Subaru Imprezę 22B STi za 295 tys. funtów, czyli za... 1,43 mln zł. Tylko że tego Subaru powstały zaledwie 424 egzemplarze. I wiecie co? Obawiam się, że chętniej zapłaciłbym tyle za ten rzadki samochód z Japonii, niż milion za oklepaną M-Trójkę...

REKLAMA

A jeśli jednak preferujecie BMW, to podpowiem tylko, że najdroższy egzemplarz na Mobile.de kosztuje jedyne 619 tys. zł. I to za wersję Sport Evolution.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA