Sprawdzałem ambicje marki Bestune za kierownicą. Są dobrze dostrojeni. 109 tys. zł za SUV-a
Marka Bestune na razie trochę po cichu, mimo obecności na poznańskich targach, wchodzi na nasz rynek. Ale ambicje ma potężne. Skodę chcę nadgryźć. Trzy samochody to dopiero początek tej drogi.

Marka Bestune należy do koncernu FAW, który podobno jest najstarszym motoryzacyjnym producentem w Chinach. Powstał w 1953 roku. Jako ciekawostkę mogę wam podać, że na chińskich wsiach czymś normalnym było wtedy mieszkanie w jaskiniach, z wiadrem w roli toalety. Tak mieszkał obecny przywódca Chin, będąc w politycznej niełasce, śpiąc na pchłach. Przynajmniej według jego oficjalnej biografii. To tak mówię, żebyście wiedzieli, za jakiego poziomu dokonuje się tam technologiczny postęp.
Na początku tego wieku FAW zaczął współpracować z Toyotą i Volkswagenem. Taka transakcja typu, dajcie mi dostęp do waszych technologii, w zamian za to zyskacie dostęp do potencjalnie największego rynku świata. Marka Bestune nie ma nawet 20 lat, a ta nazwa jest zupełnie młoda. Jeszcze kilka lat temu funkcjonowała jako Besturn, będąc linią modelową koncernu FAW. O partnerstwie z Volkswagenem piszę nie bez przyczyny, ale zaraz sobie do tego dojedziemy, bo samochody czekają.

Trzy samochody marki Bestune
Najchętniej opisałbym je hurtem, wrzucając do jednego wora, ale nie bardzo się da. Jednego tym autom zarzucić nie można, trzymania się jednolitej linii stylistycznej. Każde wygląda jak z innego miotu i z innej matki. Choć może wypiszę jak najwięcej elementów wspólnych, a potem kilka słów o każdym z nich.
W Polsce marka wchodzi z trzema modelami. Nie ma tu za wielu zaskoczeń, bo są tu dwa SUV-y (T77 i T90), nieco mniejszy, ale nie mały i duży. Pewną niespodzianką jest liftback o nazwie B70. Nie można powiedzieć, by starali się nazwać je jakoś szczególnie oryginalnie, ale trzeba mieć chińską fantazję, żeby wprowadzać auto z takim nadwoziem do Europy po pierwszym ćwierćwieczu. Ten pojazd podobał mi się najbardziej, choć wiadomo, że i tak klienci wybiorą portfelami najmniejszego SUV-a.

Plan na bycie Skodą i Volkswagenem
Marka ma plan stać się dla Polaków Skodą i Volkswagenem. Plany są mocarstwowe, chcą być marką, która sprzedaje dużo. Octavia, Superb, takie nazwy latały na prezentacji, w przypadku co najmniej dwóch modeli. Zbieżność rozmiarów i sylwetki nie była tu kluczowa. Toyotę RAV4 też chcą zastąpić. Jest tu pewien ukryty potencjał, bo mniejszy silnik jest „konstrukcyjnie tożsamy” z 1.5 Volkswagena. Większy, dwulitrowy to już autorska, no powiedzmy, chińska konstrukcja. Dwusprzęgłowe skrzynie biegów to nie DCT niemieckiego koncernu, pewnie była inspiracja, ale są poprzerabiane. To może przejdźmy już do tych cech wspólnych.
- silniki są dwa: 1.5 i 2.0, oba z wtryskiem bezpośrednim
- wersje wyposażenia są dwie, Business i Elegance
- w dwóch modelach jest tak, że wraz z drugą wersja wyposażenia rośnie pojemność silnika
- rodzaj skrzyni biegów też się zmienia, w przypadku B70 z 7DCT na 6 AHT ASIN, a w przypadku T90 z 7DCT na 8 AHT ASIN
- (B77 jest jedynym modelem, w którym pojemność silnika nie rośnie wraz z wersją wyposażenia i zostaje ta sama automatyczna skrzynia biegów, czyli 7DCT)
- nie da się mieć większego silnika z uboższym wyposażeniem
- które nigdy nie jest ubogie, bo w wyższej wersji najczęściej dochodzą sprawy, bez których da się żyć
- każdy model ma dużo za krótkie siedzisko, przynajmniej dla wysokiej osoby
- w żadnym z tych aut nie liczyłbym na niskie zużycie paliwa
- nie jest dostępny napęd na cztery koła
- w każdym z nich będzie (na razie nie jest) dostępna instalacja gazowa montowana u dealera
- który będzie miał łatwe zadanie, bo każde auto ma koło zapasowe i tym samym miejsce na butlę
- podobnie, w każdym aucie pojawi się w przyszłym roku obsługa Android Auto i CarPlay, bo na razie jej nie ma
- systemy multimedialne tych aut różnią się od siebie, tradycyjnie dla chińskich aut żaden nie jest fantastyczny
- po krótkich odcinkach testowych wydaje się, że auta prowadzą się nieco lepiej niż niektóre auta innych chińskich marek, na pewno nie ma problemu ze zrywaniem przyczepności
- te egzemplarze mogły zawdzięczać to lepszym opon, w które je obuto.
Jest więc nieco tradycyjnie po chińsku. System multimedialny nie robi szału, a auta są wyposażone w pakiet "wszystko". Może nie są za szybkie, ale za to mogą sporo palić. Wyjątkowa może być sieć dealerska, bo od początku ma być gęsta. 17 punktów ma pojawić się w sierpniu, a do końca roku kolejne 14.

To teraz weźmy je detalicznie (choć planowa sprzedaż to bardziej hurt).
B77 - SUV w cenie 109 900 zł
To powinien być koń pociągowy tej marki. SUV o rozstawie osi 2680 mm i 4505 mm długości. Dla porównania, jest trochę krótszy od hitowego MG HS (w rozstawie osi różnica jest spora) i dłuższy od ZS. Pojemność bagażnika to 391 litrów, a silnika wyłącznie 1,5 litra. Liczba koni mechanicznych to 160.
Ten model urzekł mnie najmniej, bo miałem wrażenie, że każdy element wyposażenia pochodzi z innej parafii i inspirowany był innym producentem. Ma też najmniej atrakcyjny system multimedialny. Urody z zewnątrz jednak odmówić mu się nie da. A to w połączeniu z ceną 109 900 zł sprawi, że klienci będą się nim interesować. Wyższa wersja kosztuje 119 900 zł. Napisałbym chętnie, że nie ma sensu dopłacać, bo różnice w wyposażeniu są pomijalne, a auto identyczne, ale nie do końca tak jest.




Powitalny program świateł można zignorować, ale skórzanej kierownicy to jednak trochę szkoda. Czyli Chińczycy nauczyli się od bardziej znanych marek konstruowania cenników. Zawsze musi być jakiś element, którego nie sposób nie wziąć i trzeba dopłacić. Już widzę te tłumy ludzi chętne jeździć z kierownicą z plastiku. Dla czujników parkowania z przodu też warto brać wersję wyżej, albo dla systemu monitorowania martwej strefy. Można więc uznać, że to auto kosztuje 119 900 zł, minimalnie więcej niż bazowy (większy) MG HS z automatyczną skrzynią, ale w promocji, i 10 tys. zł mniej niż jego najdroższy wariant.




T90 - SUV rozmiaru XL
Auto kompletnie inne w środku. Skromnym mym zdaniem jest schludniej, bo mniej tu się dzieje. Jest plastik zamiast sztucznej skóry, ale mi to nie przeszkadzało. Ten "rozmiar XL" to przekaz producenta. To auto ma być konkurencją dla Toyoty RAV4 i Volkswagena Tiguana. Na pewno jest dłuższe i tańsze.
Cennik startuje od 129 900 zł, a druga wersja to koszt 149 900 zł, ale dostajemy wtedy większe koła (19 cali), większy silnik (2.0), inną skrzynię biegów i 245 KM mocy (85 KM więcej). Auto mierzy 4718 mm na długość, ma 1880 mm szerokości i 1710 mm wysokości. Rozstaw osi to 2772 mm. Jest więc nieco większe od MG HS (do czegoś muszę porównać). Pojemność bagażnika to 585 litrów (więcej).




Auto ma pionowo umieszczony ekran i system wygląda trochę bardziej przyjaźnie. Podoba mi się umieszczenie w cenniku zwykłego (nie aktywnego) tempomatu, którego nie ma w żadnej wersji. Po silniku 1.5 nie spodziewałbym się imponujących przyspieszeń, jednak nie było za bardzo do czego się przyczepić, przynajmniej w pierwszym kontakcie. Nazwałbym go dość cywilizowanym samochodem, jeśli chodzi o walory jezdne.
Droższa wersja na pewno będzie kusić, bo trochę szkoda kupić "pogromcę RAV4" i nie mieć elektrycznej klapy bagażnika, a dość ciężka klapa to była. Niestety dla niej, bez reszty opcji da się żyć i jak ktoś nie planuje przemierzać Polski wzdłuż i wszerz, bez silnika 2.0 też przeżyje. Chyba że bardzo mu zależy na dyfuzorze zapachu, to niech dopłaca. No i ja się pytam, gdzie jest roleta do tego bagażnika?




Liftback B70 w roli sedana
Taki król taksówek mógłby to być, bo pamiętajmy, że nadejdzie gaz. Nie da się uniknąć skojarzenia z Toyotą Camry, podobna sylwetka, podobny przód. Jakbym był projektantem Camry, to może nawet trochę bym się obraził za luźną inspirację przodem. I tak najbardziej podobały mi się tu felgi.




Nie jest to obecnie najpopularniejszy typ samochodowej sylwetki, stosuje go głównie Skoda. Bardzo klasycznie tu jest w środku, bez szaleństw. Wygodny "sedan" za 119 900 zł (i za 139 900 zł) może utulić smuteczki tych, którym nie podobają się SUV-y. Nie jest to najtańsze podobne auto na rynku, ale moc (160 KM) i długość (4855 mm) przemawiają na jego korzyść. Wersja dwulitrowa ma 218 KM i przyspiesza do setki w 7 s (kontra 9 s w przypadku 1.5). I od razu odpowiadam, nikt nie ma pojęcia, dlaczego ma oznaczenie 40TD.
Za elektryczną klapę trzeba dopłacić, za boczne kurtyny również, podobnie za bezprzewodowe ładowanie telefonu i lampki do czytania z przodu i niestety, za regulację wysokości świateł. Poza tym, pod względem wyposażenia (bezkluczykowy dostęp w standardzie) i konstrukcji cennika, król. Tylko lekko zahaczałem włosami o dach, siedząc w drugim rzędzie.





Jednak trochę wyżej niż kilku chińskich rywali
Zastanawiam się, jak podsumować krótki kontakt z tymi samochodami. Może porównanie do innych chińskich marek będzie dobre. Wolałabym jeździć tym niż autami BAIC, a przy MG już miałbym lekki dylemat. W przypadku Jaecoo 7 też bym się wahał, czy postawić na lepszy układ jezdny (chyba na korzyść Bestune), czy atrakcyjniejszy wygląda (jednak Jaecoo). W przypadku B70 chińskiej konkurencji praktycznie nie ma. Jest JAC J7, ale jeszcze nim nie jeździłem.
Bestune planuje wprowadzać do nas także samochody z napędem hybrydowym, również typu plug-in. Czytaliście o chrupaniu rynku przez chińskie samochody? Za rok Bestune też może być wysoko w tabelce.
