REKLAMA

Bentley Continental z kosmicznym przebiegiem może być twój. Nawet Rychu nie dałby rady wypisać tylu kilometrów

Kiedy widzisz luksusowy samochód za niskie pieniądze od razu zapalają się nie jedna, a dwie lampki. Ale kiedy widzisz Bentleya Continentala w cenie aut znacznie niższej klasy z podobnego rocznika, to przed oczami zapala ci się jeden milion świateł przeciwmgielnych.

Bentley Continental
REKLAMA

Samochody mają to do siebie, że z wiekiem tracą na wartości - naturalna kolej rzeczy. Im samochód droższy przy zakupie, tym bardziej traci na wartości, przez co kilkuletnie modele luksusowe potrafią kosztować połowę wartości początkowej - szczególnie te, uznawane za usterkowe. Nie inaczej jest w przypadku Bentleya Continentala GT - samochodu, który uwielbiają celebryci, aktorzy, czy piłkarze z topowych klubów w Europie.

REKLAMA

Ale tego Bentleya raczej nie kupi żaden piłkarz

Ten konkretny Continental GT z 2005 r. poza znaczkiem na masce nie przedstawia sobą niczego kojarzącego się z blichtrem, prestiżem, czy błyskiem fleszy. Został on wystawiony na amerykańskim portalu aukcyjnym Copart. Stoi on w mieście Tampa w stanie Floryda i idealnie pasuje do serii memów „florida man”.

Z jednej strony, to wciąż brytyjski arystokrata z 12-cylindrowym silnikiem w układzie W o mocy 552 koni mechanicznych, które kiedyś mogło rozpędzić się do 318 km/h. Z drugiej, wygląda jak zwykły, zmęczony intensywną eksploatacją grat - przedni zderzak jest wyraźnie uszkodzony, a przez awarię zawieszenia, przednia część auta niemal leży na kołach. Korzystniej wygląda wnętrze, które adekwatnie do segmentu do którego należy Bentley, intensywne użytkowanie zniosło nieco lepiej.

Fot. Copart wg. prawa cytatu
Fot. Copart wg. prawa cytatu

Taki stan rzeczy nie może dziwić, kiedy spojrzymy na jego przebieg. Otóż, jest on iście taksówkowy i wynosi ponad pół miliona mil, a dokładnie 514 636 mil. Po przeliczeniu na kilometry dostaniemy 828 226 km - więcej niż objechanie równika dwadzieścia razy, czy wycieczka z Ziemi na Księżyc i z powrotem. A także niemal cztery razy więcej niż łączny dystans pokonany rzekomo przez europosła Ryszarda Czarneckiego.

Więcej ciekawych ogłoszeń znajdziesz tutaj:

Najtańszy Bentley Continental jakiego zobaczysz

Taki stan samochodu ma oczywiście przełożenie na cenę. Najwyższa kwota w licytacji wynosi obecnie równy 1000 dol. (4,1 tys. zł), zaś cena zakupu natychmiastowego wynosi 6,5 tys. dol., co po przeliczeniu da nam 26,9 tys. zł. Nieźle, jak na luksusowe coupe - zwłaszcza, że jego cena jako nowego w USA wynosiła w swoim czasie około 160 tys. dol.

A jak to wygląda w przełożeniu na polskie warunki? Najtańszy Bentley na polskim portalu Otomoto to czterodrzwiowy Continental Flying Spur z 2007 r. Jest dwa lata młodszy i ma znacznie mniejszy przebieg, niż nasz Bentley ze Stanów Zjednoczonych (176 tys. km), jednak ma kierownicę z prawej, a na lewym błotniku i drzwiach pasażera z przodu posiada drobne wgniecenia. Kosztuje dwa razy więcej, bo 53 tys. zł. Najtańszy Bentley jakiego widziałem w Polsce kosztował parę lat temu 30-kilka tysięcy zł, tyle że był mniej więcej do połowy spalony.

A co można mieć w Polsce za cenę Bentleya z Florydy? Za bardzo podobną kwotę, można znaleźć kilka samochodów z podobnego rocznika, jednak marka i model nie będą tak powalać na kolana:

REKLAMA
  • Toyota RAV4 - ojciec współczesnych SUV-ów. Tutaj dwulitrowa benzyna z instalacją LPG w dość bogatej wersji Luna
  • Suzuki Jimny - kolejne 4x4, jednak sporo mniejsze. Całkowite przeciwieństwo Bentleya
  • Mercedes-Benz Sprinter - laweta. Przyda się przyszłemu właścicielowi Bentleya
  • Audi A8 - w praktyce to Bentley, ale na poziomie wtajemniczenia niższym o 1. O jedną trzecią mniej cylindrów, ale też o połowę mniejszy przebieg i LPG
  • Toyota Prius - wiem o tym, że po eksplozji popularności Uberów je wymiotło z ogłoszeń i ceny wzrosły, ale nie spodziewałem się, że będą kosztować tyle co Bentley Continental GT z silnikiem W12.

A kto zamiast tego kupiłby Bentleya? Ktoś, dla kogo liczy się tylko wyłącznie znaczek i będzie wstanie go ogarnąć do zadowalającego poziomu. Ewentualnie ktoś, kto ma nudne życie i chce sponiewierać swój układ nerwowy. Bo pewnie i można byłoby przywrócić mu elegancję i wytworność, ale biorąc pod uwagę koszty utrzymania aut superluksususowych, trzeba będzie dołożyć nie tylko drugie tyle, ale jeszcze trzecie, czwarte i piąte, a szóste przyda się na paliwo.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA