Tysiące aut jeżdżą po polskich drogach bez ważnego badania technicznego. Zmiany już wkrótce
Kierowcy samochodów zarejestrowanych na Ukrainie czy na Białorusi mogą poruszać się po polskich drogach bez ważnego badania technicznego. To budzi zrozumiałe wątpliwości innych kierowców, a także rządzących. W planach jest zmiana tej sytuacji.

Temat badań technicznych jest w ostatnich dniach wyjątkowo głośny. Wszystko dlatego, że od 19 września na SKP płacimy drożej. Zamiast dotychczasowych 99 zł, badanie auta osobowego bez instalacji LPG kosztuje teraz 149 zł. Także ceny za przeglądy innych pojazdów - samochodów z gazem, motocykli czy ciężarówek - poszły w górę. Z jednej strony to zrozumiałe, bo podwyżek nie było od bardzo dawna. Z drugiej, nikt nie cieszy się na myśl, że musi za coś zapłacić więcej.
Temat pojawia się także z innego powodu
Po polskich drogach porusza się wiele aut zarejestrowanych na Ukrainie - to widzi każdy, kto choćby czasami wyjeżdża z domu. Szacuje się, że od początku wojny do Polski wjechało nawet 140 tys. takich samochodów (nie wszystkie u nas zostały, ale ich znaczna część - owszem). Czy ich kierowcy też muszą wykonywać przeglądy na polskich stacjach kontroli pojazdów? Nie - i to nawet wtedy, gdy jeżdżą u nas już od kilku lat.
Z jednej strony, to buduje zrozumiałe poczucie niesprawiedliwości. Skoro polski kierowca musi dbać o stan techniczny auta, bo inaczej grozi mu negatywny wynik badania czy zatrzymanie dowodu rejestracyjnego, byłoby logiczne, by inni użytkownicy dróg musieli robić to samo. Nie mówimy oczywiście o kierowcach znajdujących się u nas przejazdem - ale jeśli ktoś w Polsce mieszka, parkuje i użytkuje wóz na co dzień, chcielibyśmy, by podlegał takim samym normom.
Z drugiej, zaniedbane samochody lub takie, które nie spełniają obowiązujących w Polsce norm (np. z czerwonymi kierunkowskazami albo bardzo mocno przyciemnionymi szybami) mogą stwarzać zagrożenie.
Nadchodzą zmiany w tej kwestii
„Po polskich drogach porusza się do kilkudziesięciu tysięcy samochodów z tzw. krajów trzecich, m.in. z Ukrainy, z Białorusi i te samochody nie są włączone do polskiego systemu badań technicznych, co może powodować zagrożenie dla innych użytkowników ruchu” - mówi Rafał Jaśkowski, dyrektor Biura Komunikacji Ministerstwa Infrastruktury w rozmowie z Polsat News.
Co się zmieni? Zdaniem przedstawiciela ministerstwa, w planach jest taka zmiana w przepisach, która zakładałaby, że wszystkie pojazdy (niezależnie od kraju rejestracji) poruszające się po polskich drogach przez dłuższy czas musiałyby przejść u nas badanie techniczne. Projekt ustawy został skierowany do konsultacji społecznych, uzgadnia się go także między resortami.
Policja uspokaja
Cytowany przez Polsat News przedstawiciel policji zapewnia, że funkcjonariusze już teraz mogą zatrzymać auto, które na pierwszy rzut oka nie spełnia norm i wycofać je z ruchu - czyli zatrzymać dowód rejestracyjny. Wiadomo jednak, że to nie zawsze wystarczy, bo część groźnych usterek może „kryć się” pod spodem i wykryje je tylko diagnosta.
W wielu krajach na zachodzie Europy samochody, które od dłuższego czasu jeżdżą po tamtejszych drogach muszą nie tylko przechodzić odpowiednie badania, ale i zostać zarejestrowane w „nowym” państwie, co często wiąże się z koniecznością uiszczenia słonych podatków i innych opłat (i czasami bardziej opłaca się kupić auto, które już ma tamtejsze tablice). Polski krok z przeglądami z pewnością jest krokiem w dobrym kierunku - prawo powinno być jednakowe dla każdego. Gdy nie jest, prowadzi to do zupełnie niepotrzebnych napięć społecznych.