Ten samochód jest na rynku od dziewięciu lat, ale i tak zaskoczę was ciekawostką na jego temat
Prawdopodobnie najlepiej jeżdżący SUV, jakiego można dziś kupić za relatywnie rozsądne pieniądze, występuje też w wyjątkowo nierozsądnej wersji. Ciekawe, czy sprzedano choć jeden egzemplarz.

Alfa Romeo Stelvio wciąż żyje - już ta informacja może być dla części z was zaskakująca. Ten włoski SUV jest na rynku od 2016 roku. Gdy debiutował, walczył np. z BMW X3 drugiej generacji (tym kanciastym, typoszereg F25). Po drodze X3 zdążyło doczekać się jeszcze dwóch, a Stelvio wciąż wygląda i jeździ właściwie tak samo.
To nie jest zły samochód

Od czasu końca kariery Porsche Macana z silnikiem spalinowym nie ma już na rynku SUV-a tej wielkości, który prowadziłby się tak wyśmienicie. Tutejszy układ kierowniczy to arcydzieło i jeśli ktoś twierdzi, że nie lubi podniesionych aut, bo źle się prowadzą, powinien czym prędzej umówić się na jazdę Stelvio. Poza tym, wspaniale się w nim siedzi.
Z drugiej strony, obecnie Alfa Romeo ma jeszcze cięższe rynkowe życie niż dotychczas. Wygląd, choć wciąż efektowny, trąci już myszką. Co gorsze, Stelvio ma też dość przedpotopowy środek. Można docenić fizyczne przyciski, ale już jakość kamery cofania byłaby kiepska nawet 15 lat temu. Teraz to skandal.

Główny problem ze Stelvio jest taki, że niespecjalnie wyobrażam sobie, kto miałby kupić ten wóz w 2025 roku w salonie. Dziewięć czy osiem lat temu był konkurencyjny i pozwalał się wyróżnić. Dziś efektu nowości już nie ma, a w dodatku obecna kondycja koncernu Stellantis nie napawa optymizmem. Choć Stelvio to i tak najfajniejsza Alfa z oferty. Mimo tego, jeśli ktoś przez ostatnie lata nie zdecydował się na tego SUV-a, nie wiem, dlaczego miałby zrobić to teraz. Po drodze miał już przecież w leasingu trzy inne modele - świeższe i z nowszym wyposażeniem. Po co miałby wracać do przeszłości?
Gama tego wozu też jest dziwaczna
Całość miałaby więcej sensu, gdyby ceny faktycznie były rewelacyjne. 280-konne Stelvio za mniej niż 200 tysięcy złotych? To brzmiałoby świetnie i zwiększyłoby szanse na sukces u tych, którzy o Alfie może i nie myśleli, jeździli autami używanymi albo czymś spoza klasy premium. Tymczasem ceny są zdecydowanie premium (to, czy Alfa należy do tego segmentu, pozostawiam bez odpowiedzi). Kiedyś, oczywiście, było taniej.

Po zajrzeniu do konfiguratora można zrobić wielkie oczy. 200-konnego motoru benzynowego już nie ma. 280-konny jest fajny i ma dużo sensu. Ale można kupić też diesla. Robi się ciekawie.
To diesel 2.2
W mocniejszej wersji ma 210 KM i takie auto musi być ciekawym wyborem dla kogoś, kto naprawdę dużo jeździ. Ale w słabszej mamy wspaniałą kombinację cech, które nie mają sensu.
-moc to tylko 160 KM
-pojemność to nadal 2.2 (wysoka akcyza)
-napęd w SUV-ie wędruje tylko na tył
Do pełnego zestawu dziwności brakuje skrzyni ręcznej. Stelvio 2.2 160 KM osiąga 100 km/h w 8,8 s. Nie jest zawalidrogą i na autostradzie pewnie niczego mu nie brakuje, ale i tak trudno mi sobie wyobrazić, że ktoś uzna, że taki zakup to świetny pomysł. Zwłaszcza że taki 160-konny diesel RWD kosztuje bazowo co do złotówki tyle samo, co 280-konna benzyna AWD. Czyli 264 400 zł. Podpowiem, że można mieć za tyle np. Audi Q5 z 204-konnym motorem, Quattro i paroma dodatkami. Kto woli coś bardziej nietypowego, kupi za 262 200 zł Mazdę CX-60 z dieslem 3.3 i AWD. Ma 254 KM.
Ciekawe, czy sprzedało się choć jedno takie Stelvio…

PS Ale takim 2.0 280 KM to bym jeździł. Mimo wszystko. A za tym Stelvio będziemy jeszcze tęsknić, gdy pojawi się następca.