REKLAMA

Denerwują was wolni rowerzyści? Proszę bardzo - ten jechał 60 km/h

Na popularnym kanale STOP CHAM na platformie Youtube wrzucono nagranie, na którym główną rolę gra użytkownik drogi dla rowerów, pędzący ze znaczną prędkością. Swoim elektrycznym rowerem osiągnął podobną prędkość, co nagrywający go samochód.

Denerwują was wolni rowerzyści? Proszę bardzo - ten jechał 60 km/h. Szkoda tylko, że na ścieżce
REKLAMA

Rowerowy pirat został nagrany w trakcie jazdy drogą dla rowerów (choć raczej to ciąg pieszo-rowerowy) przy ulicy Nowohuckiej w Krakowie, gdy trochę przesadził z prędkością. Może miał po prostu ważny powód - zostawił żelazko na gazie, albo może zaraz była premiera nowego odcinka „Malanowskiego i partnerów”. Cokolwiek by to nie było, trudno jednak usprawiedliwiać takie zachowanie.

REKLAMA

60 km/h rowerem

Zaczęło się niewinnie. Na początku widzimy, jak kierowca skręcający w ulicę Nowohucką spotyka rowerzystę przejeżdżającego z impetem po przejeździe przez jezdnię. Choć niektórzy nie lubią takiego zachowania, to trzeba przyznać, że żaden przepis nie został przez niego złamany - na przejeździe będącym przedłużeniem drogi dla rowerów, nie trzeba schodzić z jednośladu.

Dalej znowu spotykamy się z rowerzystą jadącym drogą dla rowerów. Jego zapał do szybkiej jazdy nie zelżał - na swoim dwukołowym, elektrycznym rumaku jechał podobnym tempem, co samochód z którego go nagrano, a w pewnym momencie nawet znacznie mu „odskakując”.

Według licznika wyświetlającego się na nagraniu z kamerki, nagrywający kierowca jechał z prędkością nieco ponad 50 km/h. Rowerzysta ewidentnie jechał znacznie szybciej - na oko jakieś 60 km/h, jeśli nie więcej.

Więcej głupot rowerzystów zobaczysz tutaj:

Czy coś mu za to grozi?

Teoretycznie, na drogach dla rowerów nie mamy żadnego ograniczenia. Choć dokładna prędkość naszego pirata nie została zarejestrowana, to jeśli wierzyć nagraniu z samochodu, rowerzysta przekroczył prędkość dozwoloną prawie trzykrotnie.

Osiągnięta przez niego prędkość koliduje to z fabrycznymi ustawieniami rowerów elektrycznych - żaden bowiem nie może oferować wsparcia elektrycznego powyżej prędkości 25 km/h. Jednak każde ograniczenie można obejść i po odrobinie szperania przy swoim środku transportu, z łatwością można nim osiągać znacznie wyższe prędkości. Warto dodać, że już sama jazda bez kręcenia pedałami (tzw. „na manetce”) nie jest dozwolona.

REKLAMA

Trudno też uznać, czy znak widoczny dla samochodów, w przypadku rowerzysty znajdujący się po jego lewej stronie, dotyczy też siedzącego na jednośladzie. Jeśli tak, to mogło nie dojść do przekroczenia prędkości - a przynajmniej trudno uznać, czy rowerzysta pokonał barierę 70 km/h, czy nie, bo takie ograniczenie prędkości obowiązuje na tym odcinku. Ograniczenia prędkości dla rowerzystów to nie do końca oczywista sprawa.

Można za to stwierdzić, że ten użytkownik drogi nie jest rowerzystą - na nagraniu widać, że do napędu swojego pojazdu nie używa siły mięśni. A nawet nie jest użytkownikiem motoroweru - przy prędkości powyżej 60 km/h, znacznie przekracza dozwoloną prawnie dla tego typu pojazdów prędkość 45 km/h. Można zatem uznać, że porusza się motocyklem elektrycznym po drodze dla rowerów - i to motocyklem bez rejestracji i szans na homologację. Za jazdę motocyklem po drodze dla rowerów ze stwierdzeniem stwarzania zagrożenia dla rowerzystów grozi mandat do 3 tys. zł oraz aż do 15 punktów karnych. Natomiast za brak homologacji pojazdu grozi kolejne 500 zł. Droga zabawa, panie łżerowerzysto.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA