Miałem wyjątkowo intensywne kilka tygodni, w trakcie których przetestowałem całą masę różnych samochodów. Wiem już jakie auto zostawiłbym sobie do miasta.

Wściekłe, czerwone i szybkie Audi SQ5, nieziemsko komfortowe Audi A6, hybrydowe Audi A5, A może francuska elegancja spod znaku DS7? Cudowne auta, ale do każdego znalazłbym jakiś zarzut na nie. A może równie dobry Opel Frontera albo majestatyczne Volvo EX90? Nic bardziej mylnego, ale jesteśmy coraz bliżej. Znalazłem coś lepszego i gdybym mógł pozwolić sobie na kilka samochodów w garażu, to z pewnością jedno z miejsc zająłby niepozorny hatchback, który z niewiadomych względów nazwany jest crossoverem, więc takiej nomenklatury będę się trzymał. To Renault 4, który pokazał mi, że samochód elektryczny jest idealny do miasta, ale na trasie nadal nie jest ideałem.
Samochód do miast musi być elektryczny
Nie ma innego wyjścia i już tłumaczę dlaczego. Po pierwsze - jest praktycznie bezemisyjny w miejscu, w którym jest użytkowany. Wyróżnia się na tle śmierdzących starych diesli, które ruszają w oparach czarnego dymu, przy czym zaznaczam, że nie mam nic do dobrych i sprawnych diesli. Nie mówiąc już o smrodzie, który zostawiają po sobie auta działające na LPG. Do tego jest względnie cichy i ochoczo rusza do jazdy. Jednak największe przewagi znajdziemy w trakcie użytkowania. Parkowanie w strefach płatnego parkowania jest darmowe, co przekłada się na oszczędności. W moim Lublinie doba parkingu to koszt już 31 zł więc na jeździe przez tydzień zaoszczędziłem 155 zł. Kosmos. Wymiarów nie biorę pod uwagę, bo stoję na stanowisku, że jak się chce zaparkować, to rozmiar nie ma znaczenia.

Dodajmy do tego możliwość jazdy buspasami. O matko, co to jest za życie, radość, taniec i śpiew. Śmigałem nimi w największe korki, jakby jutra miało nie być. Dzięki temu realnie skracałem czas jazdy na powtarzalnym odcinku. Coś pięknego, a dodajmy do tego fakt, że Lublin ma niewiele buspasów, więc w bardziej rozwiniętych ośrodkach miejskich będzie tylko lepiej. Śmigałem również w Warszawie buspasami i tu już oszczędności do kilkanaście minut codziennie. Czasu straconego w korku nic nam nie zwróci, więc mamy kolejny plus.
Powiecie, ale co z ładowaniem? A ja na to, a co ma być? Niestety skończyły się czasy darmowego ładowania, ale i tak jest to coś wspaniałego. Parkowałem przy galerii handlowej, podpinałem samochód, udawałem się na zakupy, a po powrocie samochód już był mocno podładowany. Mam szczęście i w moim boksie garażowym mam zwykłe gniazdko, do którego podpinałem samochód, Renault 4 przyjmowało maksymalną moc, czyli 2,3 kW przez godzinę ładowania. Po 10 godzinach miałem uzupełnione 23 kWh energii w 52 kWh baterii, a że zużycie w mieście tego samochodu to około 12 kWh na 100 km, więc jedna noc przekładała się na prawie 200 km zasięgu. I to robiło się w czasie, gdy smacznie spałem. Ładowarkę mam nawet pod siłownią, więc to już w ogóle kosmos.

Powiecie, ale co z trasą? Odpowiem - tu już nie jest tak kolorowo, bo jak ma się pecha, jak ja ostatnio, to zasięg niknie w oczach. Trafiłem na niekorzystne warunki atmosferyczne - mocny wiatr i jazda pod górkę, więc zużycie było dużo wyższe i pełna bateria wystarczyłaby na jakieś 250 km trasy. Nie jest komfortowy wynik, więc w trasy nie byłby to dobry samochód. Dlatego, jeżeli miałbym kupić sobie samochód elektryczny do miasta, to pewnie Renault 4 byłoby wysoko na liście potencjalnych aut. Na trasy miałbym prawilny samochód spalinowy i życie byłoby piękne.
To kup Teslę Model 3 jak chcesz mieć najlepszy samochód elektryczny
Wiem, że wszystkie niedogodności bohatersko rozwiązuje Tesla Model 3, ale mam z nią problem - nie podoba mi się. Odrzuca mnie jej stylistyka, chociaż wiem, że to benchmark samochodu elektrycznego i najlepsze, co w tym zakresie wymyślono. Niestety nie mógłbym jeździć samochodem, do którego nie czuję chemii. Takie Renault 4 ze swoją retro stylistyką jest o wiele przyjemniejsze, ale i tak tego nie zrozumiecie, bo wolicie samochody spalinowe do miasta. Szkoda, ale przejdzie to wam kiedyś.
Więcej o samochodach przeczytacie w: