REKLAMA

Czerwone, głośne i wściekłe. Nowe Audi SQ5 nie bierze jeńców

Na test trafiło do mnie nowe Audi SQ5, ktore postanowiło pokazać mi, że nawet SUV może być samochodem do szybkiego przemieszczania się. Trochę się nim zmęczyłem, ale to świadczy tylko o mnie.

Czerwone, głośne i wściekłe. Nowe Audi SQ5 nie bierze jeńców
REKLAMA

Nowe Audi SQ5 ma pod maską silnik V6 o pojemności 3 l, który generuje 367 KM mocy, 550 Nm momentu obrotowego. Napęd to quattro ultra, a za zmianę biegów odpowiada 7-stopniowa skrzynia S-Tronic, którą producent w tym modelu zestroił dosyć agresywnie. Nie będziemy rozwodzić się nad wyglądem testowanego egzemplarza - mnie zachwycił kolorem i srebrnymi wstawkami, ale mój znajomy, który ma poprzednią generację SQ5 stwierdził, że jego jest ladniejsza. Sami więc musicie ocenić czy wąskie światła, monstrualny grill i liczne przetłoczenia, które producent podkreśla, są dla was odpowiednie. Od cywilnej wersji nowe SQ5 rozróżnicie właśnie po grillu, szerszych wlotach powietrza, a z tyłu po czterech sporych końcówkach wydechu. Co ważne - nie ma zimnego wydechu, czy też jak mówią ludzie kultury - fejków. Rury są prawdziwe i tak powinno być zawsze. Tutaj należą się ukłony producentowi, bo Audi SQ5 po odpalaniu buczy, ryczy i wydaje z siebie różne odgłosy, które są po prostu przyjemne dla ucha.

REKLAMA

Dla porządku dodam tylko, że sygnaturę świetlną z przodu i z tyłu można zmieniać, ale to zabawa na kilka minut podczas pierwszej konfiguracji, bo później przestaniecie czuć potrzebę zaglądania w te rejony menu pokładowego. Jak zwykle topowe reflektory Matrix niszczą system i sprawiają, że jazda w nocy to czysta przyjemność.

Nowe Audi SQ5 powstało w formule - biedy nie ma

Z zewnątrz jest bogato, podobnie jak i w środku. Mamy trzy ekrany, z których ten dla pasażera naprawdę nie ma większego sensu. Jeździłem przez miesiąc różnymi modelami Audi wykorzystującymi to rozwiązanie i serio - dopłaciłbym tylko do tego, żeby nie mieć brzydkiej atrapy. Ekran pasażera jest wielofunkcyjny, można z jego poziomu przeglądać stan auta, sterować multimediami, a nawet pograć sobie w gry. Tylko po co to robić, skoro to samo jest na głównym ekranie, do którego pasażer i tak ma dobry dostęp, mimo tego, że jest lekko zakrzywiony w stronę kierowcy. Jest to dla mnie zagadką, ale najwidoczniej Audi uznało, że tak będzie dobrze.

Sama obsługa samochodu wymaga chwili przyzwyczajenia, a później będziecie śmigać po menu, jakby jutra miało nie być. Opcje poukładane są logicznie, jakość wyświetlaczy jest obłędna, podobnie jak ich prędkość działania, ale jest jeden minus - prawie zerowe możliwości konfiguracji wyświetlacza kierowcy. Brakuje mi bardziej agresywnej grafiki w trybie Dynamic. Powiem tak - nawet tani producenci pozwalają na więcej. Jeździłem ostatnio Renault 4 i tam miałem spore możliwości personalizacji.

Dowiedziałem się jednak, że to kwestia oprogramowania i od tego czasu mam nadzieję, że producent zmieni swoje podejście w tej kwestii i doda nowe fonty zegarów. Co ciekawe - już od jakiegoś czasu możecie w sklepie Audi, dostępnym z poziomu samochodu i aplikacji, kupić tapety i motywy graficzne na główny wyświetlacz i na wyświetlacz pasażera, więc kto wie, może za jakiś czas przyjdzie pora na tarcze zegarów.

Fotele Audi SQ5 są cudowne. Dobrze podtrzymują boki, a do tego są wygodne. Nie zmęczycie się na nich, ale to nie jest najwyższy poziom komfortu, jaki możecie znaleźć w Audi, bo te mają za zadanie utrzymać wasze ciało, gdy zaczną na nie działać różne magiczne siły podczas przyspieszania i skręcania. W testowanym egzemplarzu możecie włączyć masaż, ale to raczej delikatne smyranie, niż porządna regeneracja. Jak będziecie konfigurować swój samochód, to pamiętajcie o zaznaczeniu opcji wentylacji, naprawdę robi to różnicę. Standardowo nie podoba mi się piano black, ale na szczęście jest go niewiele w środku.

Jak z miejscem? Nikt nie narzekał, a różne osoby były w tym samochodzie i pod względem wieku, jak i rozmiarów. Wiadomo, że najgorzej ma pasażer na środku, ale to już standard w każdym samochodzie. Audi SQ5 jest sporym autem, więc miejsca jest pod dostatkiem, zarówno na głowę, jak i nogi. W środku jest jasno za sprawą panoramicznego dachu, który nie ma klasycznej rolety, tylko jego zaciemnienie jest sterowane elektronicznie. Bagażnik ma taką samą pojemność jak w zwykłym Audi Q5, czyli 520/1473 l. Polubicie pneumatyczne zawieszenie za funkcje ułatwiania wysiadania i załadunku - auto się w takich przypadkach obniża.

Dobra, koniec nudy, czas na najważniejsze - silnik i zawieszenie

To jak chodzi trzylitrowa jednostka V6 to coś pięknego. Budzi się do życia z bulgotem, wchodzenie na obroty jest przyjemne i aż chce się go kręcić. Nie bawcie się w tryb Comfort, od razu wybierajcie Dynamic, bo przecież nie po to kupuje się takie auto, żeby jeździć nim w ciszy. Ma być was słychać, a i wy ucieszycie się z dźwięków w kabinie. Same odgłosy to efekt klapek, tłumika i delikatnego wzmocnienia głośnikami.

Audi SQ5 występuje wyłącznie w układzie Mild Hybrid Electric Vehicle plus, czyli jak podaje Audi - MHEV+. O co się rozchodzi? W przeciwieństwie do tradycyjnej miękkiej hybrydy, SQ5 jest w stanie przejechać odrobinę na samym prądzie (o ile samochód nie jest w trybie Dynamic). Dzieje się to np. podczas parkowania, czy podjeżdżania w korku. Nie liczcie na jakieś spektakularne oszczędności na paliwie, ale zawsze możecie pochwalić się wśród znajomych, że macie ekologiczne auto. W pewnym stopniu, ale jednak. A jak jesteśmy przy tym, to ile spala Audi SQ5? Ile wlejecie. Podczas jazdy po mieście zobaczycie około 14 l, tryb mieszany to jakieś 11-12 l, a w trasie jak nie będziecie szaleć i mocno się pilnować, to nawet zejdziecie poniżej 10 l. Tylko co to za życie? Dlatego jeżeli wybieracie samochód, który ma być oszczędny, to idźcie po Q5 w dieslu.

Układ MHEV+ pozwala autu lepiej się rozpędzać, szybciej reagować na gaz, a dzięki temu praktycznie nie ma laga, który był utrapieniem w szybkich Audi. Jest lepiej niż w poprzedniku. Samo prowadzenie jest naprawdę przyjemne. Audi odrobiło lekcje i to auto nie prowadzi się tylko dobrze jak na SUV-a, ale w ogóle jak na samochód o sportowym zacięciu. Swoje dokłada napęd Quattro Ultra - w telegraficznym skrócie - to układ napędu, w którym samochód na bieżąco analizuje sytuację na drodze i wasze zamiary, prędkość, skręt kierownicy i warunki pogodowe, żeby inteligentnie zarządzać dołączaniem tylnej osi i regulowaniem przepływów pomiędzy osiami. Dzięki temu, jak się uprzecie, to możecie tym SUV-em wchodzić w naprawdę ciasne zakręty z naprawdę dużą prędkością. Jest wręcz zaskakujące, jak dobrze to auto trzyma się drogi. Latem nie było sytuacji, w której poczułbym jakiekolwiek zagrożenie. I to jest piękne. To pełna kontrola i przewidywalność.

Wyłączcie jednak asystenta pasa ruchu, bo jest zbyt nadreaktywny i potrafi mocno szarpnąć kierownicą, bo za wszelką cenę chce się utrzymać na środku pasa. Na szczęście w Audi można przypisać sobie skróty do szybkiego wyłączania zbędnych opcji i możemy przed każdą jazdą wyłączyć niepotrzebnych asystentów. Polecam serdecznie to robić.

Audi SQ5 mnie zmęczyło. I tak codziennie, a ja to pokochałem

Wiecie co jest najlepsze i najgorsze? To jakie ten samochód daje odczucia. Jest głośny, nawet w trybie Comfort słychać, że to mocny zawodnik, a do tego jest zestrojony sportowo i sprawia, że wolna jazda mu nie pasuje. Podświadomie czułem, że męczy się na krajówkach z niskim limitem prędkości, że wręcz się wyrywa do wciśnięcia gazu, że chce się pobawić. Czułem jak ten samochód łączy się ze mną i prowokuje - no dalej, przejedziesz tu szybciej, mocniej, nie bój się. Prowokował moje dzieci. Tato, a wciśniesz mocno gaz? Takie słowa najczęściej padały z ust mojej pięcioletniej córki, a 10-latka cieszyła się jak wciskało ją w fotel. I nawet nie musiałem zbytnio przekraczać ograniczeń. Reakcja na gaz w trybie Dynamic jest brutalna, piorunująca i natychmiastowa. Czułem to całym sobą. Auto rozpędza się do setki w 4,5 s, więc byłem jednym z najszybszych na drodze, ale jednocześnie robi to tak, że ciągle chciałem więcej i więcej. A moje dzieci były zachwycone, wiedziałem, że rodzi się w nich ta miłość do motoryzacji, która jest we mnie. To zamiłowanie do przyspieszenia, do czucia na sobie sił odśrodkowych, dośrodkowych i tych, które nawet nie wiem, jak nazwać. To coś, co kształtuje człowieka i sprawia, że na sam dźwięk dobrego silnika przechodzą ciarki.

A po długiej jeździe miałem dość. Czułem się wyczerpany, ale nie tak jak po całym dniu pracy, tylko raczej jak po meczu z kolegami, albo po kilkugodzinnym spacerze z ukochaną. Mówiłem w domu, że mnie ten samochód zmęczył, że mam dość tej narowistości, że będę jeździł w łagodniejszym trybie Comfort. Mówiłem sobie, że to buczenie i przegazówki już mnie nie cieszą, że za dużo tego. A później znów wsiadałem do tego samochodu, który budził się do życia z ochoczym rykiem (zapamiętuje ostatnie ustawienia, więc równie dobrze możecie kończyć jazdę w trybie Comfort, żeby nie budzić sąsiadów) i znów cieszyłem się jak dziecko. Miałem uśmiech na twarzy przy dociśnięciu w zakręcie, skakałem z radości, gdy mogłem dynamicznie pojechać po autostradzie. Czułem, że fotel kierowcy jest stworzony dla mnie, że trzymanie boczne jest perfekcyjne. Wiedziałem, że auto wiele mi wybaczy, mogłem pozwolić sobie na radość.

I czasem sobie myślałem, że bez sensu dopłacać do SQ5, że po co to komu. Ale wiem, że gdybym miał jeździć Audi Q5, to chciałbym, żeby z przodu pojawiła się litera S, bo czuję, że to jest właśnie to. Dzikie, wściekłe, ale jednocześnie urzekające. Czasy takiej motoryzacji odchodzą. Powiecie, że przecież to SUV, że nie da się tym szybko jeździć, że to niewygodne, że lepiej kupić kombi. A ja wam przytaknę, kupcie sobie kombi z niewysilonym dieslem pod maską, a później wieczorami narzekajcie, że nie ma już dobrych samochodów, że Unia wszystko zniszczyła. I wtedy poczujecie szacunek do takich aut jak Audi SQ5, gdzie producent próbował wycisnąć maksimum z tego, na co pozwalają mu okoliczności. Ma miękką hybrydę, ma start-stop, którego nie da się ręcznie wyłączyć, a część dźwięku nie płynie z rury, tylko głośników. Jest również czasem zbyt twarde, a czasem spalanie potrafi przerazić. Tylko co z tego, skoro tak cieszy kierowcę? Wystarczy włączyć tryb Dynamic i auto nie zgaśnie na światłach, a wasze uszy będą kochać ten dźwięk. To śpiew odchodzących silników spalinowych. Następna generacja, o ile powstanie będzie hybrydą plug-in i wtedy już nic nie będzie takie samo. Cieszcie się z takiego Audi, dopóki jest na rynku, bo zaprawdę powiadam wam - takich aut już prawie nie robią.

REKLAMA

A cenę jakąś to ma?

Ma i to dosyć wysoką. Cena bazowej odmiany to 368 tys. zł, a odmiana testowana miała opcji na 100 tys. zł i ostatecznie kosztowowała 475 tys. zł. Powiecie, że drogo. Zgodzę się z wami, ale pamiętajcie, że takie wrażenia, jakie daje Audi SQ5 nie mogą być tanie, bo jest to fizycznie niemożliwe. I to jest trochę smutne, bo nie jest dostępne dla przeciętnego entuzjasty motoryzacji. Ale warto do niego aspirować, jak mówią bieda kołczowie z Instagrama.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-08-23T14:52:50+02:00
Aktualizacja: 2025-08-23T10:04:55+02:00
Aktualizacja: 2025-08-23T08:58:47+02:00
Aktualizacja: 2025-08-22T18:36:11+02:00
Aktualizacja: 2025-08-22T13:03:04+02:00
Aktualizacja: 2025-08-21T19:28:33+02:00
Aktualizacja: 2025-08-21T17:57:04+02:00
Aktualizacja: 2025-08-21T16:48:46+02:00
Aktualizacja: 2025-08-21T10:57:02+02:00
Aktualizacja: 2025-08-20T19:52:45+02:00
Aktualizacja: 2025-08-19T18:16:14+02:00
Aktualizacja: 2025-08-19T10:06:35+02:00
Aktualizacja: 2025-08-18T19:18:07+02:00
Aktualizacja: 2025-08-18T15:41:18+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA