REKLAMA

„Frog” usłyszał wyrok. Opowiem Wam, co będzie dalej

Po ponad 5 latach od głośnego rajdu wyścigowego po Warszawie, podejrzany Robert N. usłyszał wyrok sądu.

wyrok dla froga
REKLAMA
REKLAMA

Wyrok brzmi: półtora roku więzienia, osiem lat zakazu prowadzenia pojazdów. Dotyczy on drugiej sprawy, tj. z 2018 r., czyli złamania zakazu prowadzenia pojazdów orzeczonego już wcześniej. Robert N. jawnie go lekceważył, na tyle jawnie, że dał się złapać podczas prowadzenia pojazdu i nastąpił tzw. przypał. Można więc dyskutować, czy po opuszczeniu murów więzienia będzie respektował ośmioletni ban na kierownicę. Oczywiście nie wykluczam pełnej resocjalizacji...

To wszystko niesłychanie długo trwa

Nie będę się zagłębiał w wywody o polskich sądach i ich nierychłym działaniu, bo nie jestem specjalistą, ale nawet jako niespecjalista widzę, że temat pana Froga powraca od 2014 r. i przez cały ten okres ten młody miłośnik motoryzacji pozostawał na wolności, choć dowód winy w postaci filmu wydawał się ewidentny. Teraz niby ma trafić za kratki, ale...

Po pierwsze, wyrok jest nieprawomocny, a więc teraz czas na apelację. Apelacja może oczywiście trwać odpowiednio długo, na przykład kolejne dwa lata. Po dwóch latach (dane szacunkowe) sąd apelacyjny nie podtrzyma wyroku z niższej instancji, tylko zwróci uwagę na rażące błędy proceduralne, jakie popełniono w trakcie pierwszej sprawy. Trzeba będzie więc zacząć proces od nowa, tyle że w międzyczasie świadkowie pozapominają już jak było, co się działo i o co chodziło. Wreszcie, na przykład w 2025 r. zapadnie prawomocny wyrok, nieco mniej dotkliwy dla podejrzanego – może tylko rok więzienia zamiast 1,5 roku.

Wtedy może okazać się, że podejrzany wyjechał z kraju i nie wiadomo gdzie przebywa. Myślicie, że zmyślam? A gdzież tam, przypomnijmy sobie prawomocny wyrok dla oszusta Rafała, który podawał się za bojownika o prawa mniejszości, pogromcę faszystów i nazistów, a w rzeczywistości zajmował się przekrętami finansowymi. Nie odbywa on zasądzonej kary pozbawienia wolności, ponieważ uciekł do Norwegii, gdzie poprosił o azyl, podając się za prześladowaną osobę biseksualną. Szapo ba!

REKLAMA

W końcu wszystko się rozmyje

Wszyscy zapomną, podejrzany wróci z długich zagranicznych wakacji i będzie dalej jeździł samochodem, ale ponieważ będzie coraz starszy, to już mu się nie będzie chciało gnieść „dwieście po mieście” i problem rozwiąże się sam. Był czas popularności, media wywindowały tego człowieka niemal do postaci wzorca dla młodzieży, a dobrzy adwokaci pomogli mu przejść przez bagno prawie że suchą nogą. Jeszcze nie, ale już prawie. W przyszłości może nawet pan Robert napisze książkę, wystąpi w pytaniu na śniadanie, a z czasem może zostać nawet ekspertem od bezpieczeństwa ruchu drogowego.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA