Wyjątkowe okazje nie istnieją, ale łatwo dać się na nie nabrać. Ktoś wystawił Poloneza za 1000 zł w moim imieniu
Nieznana mi osoba wystawiła fałszywe ogłoszenie z Polonezem Atu na grupie facebookowej posługującej się moim znakiem towarowym, podając mój numer telefonu. Dowcip udał się o tyle, że ponad 100 osób próbowało się do mnie bezskutecznie dodzwonić.
Na pewno nie raz natykaliście się w internecie na ogłoszenia motoryzacyjne z gatunku „zbyt dobre, by było prawdziwe. I jestem przekonany, że tak faktycznie było – dane auto było zbyt tanie, by było dobre, lub w ogóle oferta z daleka cuchnęła fejkiem. Wydawałoby się, że to wiedza ogólna, ale kiedy społeczeństwo widzi ogłoszenie z tanim pojazdem w dobrym stanie, wszelkie przejawy rozsądku gasną, a zaczyna się wyścig z czasem o potencjalne zyski. Bo oczywiście żadnemu z dzwoniących nie chodziło o żaden samochód, tylko o możliwość odsprzedania go drożej.
Chodziło o Poloneza Atu za 1000 zł
Sama treść ogłoszenia już zapala czerwoną lampkę – dlaczego ktoś miałby wystawiać anons w imieniu starszego pana, który chce za auto 1000 zł, zamiast samemu je kupić? Wszystko, co ma napisane „ogłoszenie grzecznościowe”, powinno momentalnie odwodzić od pomysłu zadzwonienia do danego sprzedającego. „Grzecznościowe” oznacza „nie jestem właścicielem przedmiotu, który wystawiam na sprzedaż, więc pieniądze owszem chcę, ale żadnej odpowiedzialności ponosić nie zamierzam”.
Z opisu wynikało, że jedyną usterką pojazdu na ten moment jest rozładowany akumulator
A właściciel chce oddać auto w dobre ręce. Potem był podany mój służbowy numer telefonu w postaci słownej (jest to ważne, bo ma znaczenie przy puencie tego całego pranka).
W ciągu godziny dzwoniło do mnie 107 osób, ok. 33 napisało SMS-a. Nie wątpię, że autor dowcipu liczył na sytuację, w której ja odbiorę te 107 połączeń i będę krzyczał na ludzi, że nie sprzedaję żadnego Poloneza, a on będzie sobie to wizualizował i pękał ze śmiechu. Niestety – telefon mam stale wyciszony i zasadniczo go nie odbieram, więc o całej sprawie dowiedziałem się z dużym opóźnieniem. Zobaczyłem po prostu komunikat „107 nieodebranych połączeń” i tyle. Zacząłem nawet czytać SMS-y, ale większość była tej samej treści, jawnie sugerująca, że samochód ma być obiektem handlu. Miło było znaleźć wśród dzwoniących numerów nawet znajome osoby.
Próba była o tyle słaba, że dowcipny zamieszczający skorzystał ze zdjęć z istniejącego już ogłoszenia
Według opisu Polonez stał w Czosnowie, ale po wyszukaniu zdjęć narzędziem „Google grafika” pokazywało się ogłoszenie z województwa zachodniopomorskiego. Polonez miał tablice ZK, ale na zdjęciach w fałszywym ogłoszeniu były zakryte. Czyli kolejna ważna rzecz: zakryte tablice w ogłoszeniu = przeważnie wkręt.
Ale najważniejsze to oczywiście: żadne okazje tego typu nie istnieją, bo jeśli istnieją, to są poza internetem i o nich nie wiecie. Ja też kupiłem niejedno auto w ten sposób, od znajomego starszego pana. Tyle że oni nigdy nie wystawiali tych aut na fejsie, ja je sobie wychodziłem, dogadałem, zaklepałem i w końcu były moje. Smutne też, że prawie wszyscy, którzy zainteresowali się ogłoszeniem, wcale nie chcieli Poloneza Atu – chcieli go tanio kupić i ożenić drożej innemu frajerowi. Przynajmniej tyle zdążyłem „dowiedzieć się” z SMS-ów.
Na koniec nastąpiło rozwiązanie tej historii
Napisał do mnie sam autor fałszywego ogłoszenia. Niesamowite, bo sądziłem, że napisze coś w rodzaju „sorki mordo, chciałem się zabawić”. Jednak jego wiadomość sugeruje, że Polonez istniał naprawdę i cała historia nie jest zmyślona, a numer podano przypadkowo źle. Tak, to czysty przypadek, że podano źle numer, który ktoś musiał napisać słownie w rodzaju „dziewięć siedem pięć cztery...”.
Trochę się pośmialiśmy, a teraz na poważnie
Bardzo rzadko przeglądam ogłoszenia na grupach facebookowych, czy nawet na Facebook Marketplace. A dlaczego? Bo są darmowe. A darmowe ogłoszenia są nic nie warte, bo każdy może wpisać tam cokolwiek. Dlatego na portalach ogłoszeniowych wymagających opłacenia ogłoszenia zyskuje się wiarygodność. Nikt nie wystawiłby Poloneza na OLX dla beki, bo kosztuje 60,99 zł. No i najważniejsze: jeśli widzicie niesamowicie atrakcyjne ogłoszenie i macie jeden procent podejrzeń, że to kit –