REKLAMA

To już 10 lat odkąd Volvo zostało kupione przez Geely. Sceptycy się zdziweely

Jak to, Chińczycy kupują europejską markę z taką historią? Gdy Geely kupowało Volvo, nie brakowało sceptyków, którzy twierdzili że szwedzkie auta stracą swój charakter i staną się chińskimi produktami z lepszym logo.

volvo xc90 2020 test
REKLAMA
REKLAMA

Obawy te nie były bezpodstawne. W końcu w historii motoryzacji już wiele razy zdarzało się, że jakiś koncern odkupował markę po to, żeby ją potem rozpuścić we własnej korporacyjnej zupie. Oj, czy napisałem „Saab”? Przepraszam, nie chciałem odbiegać od tematu.

O do licha, dałem zdjęcie Saaba? Przepraszam, chodziło mi o Volvo

10 lat temu Volvo nie było w najlepszej kondycji

Być może przyczyniły się do tego rządy Forda, który był właścicielem Volvo od 1999 do 2010 r. Szwedom nie wiodło się wtedy najlepiej. Przędli jakoś, ale potem przyszedł kryzys lat 2008-2009, który spowodował ogromne przetasowania na rynku motoryzacyjnym. Nie przetrwały go liczne marki amerykańskie, nie dał rady Saab (oj, znowu napisałem Saab), a Ford podjął decyzję o pozbyciu się tego, co wcześniej bez większego pomysłu nakupował, w tym Volvo i Astona Martina. W tamtym czasie Volvo sprzedawało ok. 330-340 tys. aut rocznie, co stawiało je raczej w pozycji marki niszowej. Może nie aż tak niszowej jak Alfa Romeo, ale na pewno nie była to liczba pozwalająca walczyć o silną pozycję w segmencie premium.

To nawet nie jest Volvo

Zresztą w 2010 r. Geely też nie było jeszcze tak wielkim koncernem jakim jest teraz. Jednak jak na producenta, który zaczął wytwarzanie aut osobowych zaledwie w 1998 r., i tak radziło sobie wspaniale. Na zakup Volvo Chińczycy wyłożyli 1,8 mld dolarów. Co śmieszne, Ford kupił Volvo za 6 miliardów, a sprzedał za 1,8 – sami widzicie, tak to jest z samochodami. Kupisz Volvo za sześć, przez 11 lat inwestujesz żeby działało, a potem jak przychodzi do sprzedaży to dają niecałe dwa i trzeba brać. Ach ta utrata wartości.

Żadne z pesymistycznych przewidywań nie sprawdziły się

Volvo nie zaczęło nagle budować chińskich samochodów z własnym logo na masce. Chińczycy zdali się na europejskie zarządzanie i pozwolili działać. Przyjęto ciekawą ścieżkę – zamiast korzystać ile wlezie z podzespołów kupowanych zewnętrznie (przecież wszyscy tak robią), Volvo postanowiło skupić się na opracowaniu własnych platform i silników. Porzucono jednostki 5- i 6-cylindrowe i uznano, że górną granicą pojemności będą dwa litry. Wszystko po to, żeby lepiej przygotować się do nadchodzących wielkimi krokami europejskich limitów emisji CO2. Zamiast wielu cylindrów i wielu litrów – turbodoładowanie, a nawet połączenie doładowania mechanicznego z turbo (czyli coś, na czym potknął się Volkswagen w silniku 1.4 TSI Twincharger). Oczywiście tak postąpiło wielu producentów, ale żaden z „wielkiej niemieckiej trójki” z segmentu premium nie miał tyle odwagi, żeby powiedzieć „czas wielkich V6 i V8 minął, trzeba to zrozumieć”. Zwolennicy ciężarowych pojemności skokowych znowu wieścili upadek szwedzko-chińskiej marki, tymczasem przyszły kolejne wzrosty sprzedaży. Oczywiście nie przyszły same, tylko im pomożono pomognięto były skutkiem konsekwentnego wprowadzania nowych modeli, całkowicie zrywających ze starą stylizacją, starymi platformami Forda i starymi silnikami.

premia wrakowa złomowanie samochodu
Ford z czasów, gdy był właścicielem Volvo

Najbardziej zszokowało nowe XC90 II

Ma już 5 lat – aż trudno uwierzyć. Był to pierwszy model opracowany w całości już pod chińskim zarządem, ponadto trzeba było na niego czekać aż 12 lat (tyle czasu robiono pierwszą generację). To w nim zadebiutowało nowe wnętrze z pionowym ekranem, odpalaniem przez przekręcenie pokrętła i automatycznym hamowaniem w warunkach miejskich. Było też pierwszym samochodem z nową gamą silników o pojemności maksymalnie dwóch litrów. To prawda, że wczesne egzemplarze trochę dawały popalić problemami z elektroniką, ale nikt nie jest doskonały.

Następne lata to konsekwentne wprowadzanie nowych modeli na platformie SPA – S90/V90, XC60, XC40, a ostatnio też nowe S60 i V60. Trochę brakuje w gamie Volvo jakiegoś małego samochodu – bazujący jeszcze na Focusie kompaktowy hatchback V40 już pożegnał się z gamą. Ostatnio natomiast wróciły do łask silniki z nieparzystą liczbą cylindrów, tyle że zamiast 5 są ich 3, a pojemność wynosi 1,5 l (ha, czyli jednak nie wszystko ma 2 litry!). To dlatego, że w Chinach tyle właśnie wynosi pojemność podatkowa, zatem dzięki temu można było wmontować silnik Volvo do Geely i połączyć to co najlepsze w obu markach – niską cenę i ponoć niezłą jakość Geely z technologią Volvo.

geely binyue pro

Sądzę, że dla wielu producentów jest to nieuchronna droga

REKLAMA

Volvo było pierwszą dużą marką europejską, która weszła w skład chińskiego koncernu. Spodziewam się, że takich przejęć będzie więcej. Może nawet dojść do sytuacji, gdzie któryś z dużych niemieckich producentów uzna, że lepiej mu będzie z chińskim zarządcą, który nie będzie specjalnie się wtrącać, a tylko liczyć po cichu zyski. Te akurat w przypadku Volvo wzrosły z 1,6 do 14,3 mld szwedzkich koron rocznie. A przecież w tym wszystkim chodzi głównie o zyskowność.

samochody geely
Takie rzeczy produkowało kiedyś Geely. Wkrótce później przejęło Volvo.
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA