REKLAMA

Wchodzisz na Copart, a tam Syrena. W jakim jest stanie? W stanie Nowy Jork

Na polskim fanpage „Gringo Import” znalazłem informację, że na amerykańskim portalu aukcyjnym Copart pojawiła się Syrena. Wydało mi się to trochę mało prawdopodobne, ale sprawdziłem i rzeczywiście, to prawda. Historia musi być fascynująca.

syrena
REKLAMA

To przecież nie tak, że w Stanach Zjednoczonych czy Kanadzie nie ma polskich samochodów. Jest ich tam naprawdę dużo. Wprawdzie przyjęły one nieco wynaturzoną formę tuningową, ale nieprzesadnie to komukolwiek przeszkadza. Chicagowska polonia, w której znajduje się paru zamożnych biznesmenów, z chęcią importuje z Polski rozmaite wozy z czasów PRL i nawet urządza sobie ich zloty w Chicago. Auta mają często jaskrawe kolory, niefabryczne felgi i dużo gadżetów z PRL.

REKLAMA

Było kwestią czasu, aby któryś z tych samochodów uległ uszkodzeniu i trafił na aukcję ubezpieczeniową

Dziwnym zrządzeniem losu jest to Syrena. Taka zwykła, najmniej ciekawa 105-tka z 1978 r. w równie mało ciekawym brudnożółtym kolorze. Dlaczego trafiła na aukcję Copart? Z opisu wynika, że doszło do jej zalania. Nie bardzo wiem w jaki sposób zalanie może zaszkodzić Syrenie, skoro układ elektryczny i tak nigdy w niej nie działa, a rdzewieje samoistnie nawet jeśli stoi na suchym asfalcie, ale najwyraźniej doszło tu do jakiejś motoryzacyjnej katastrofy i cenny polski zabytek został odkupiony przez ubezpieczyciela. Ciekawa to musi być historia, w której polski miłośnik królowej poboczy w Stanach Zjednoczonych zniechęca się do tego wozu po jakimś niezbyt istotnym zalaniu i żąda wypłaty odszkodowania, a samochodu pozbywa się na rzecz ubezpieczyciela.

Nie znamy wysokości odszkodowania, stawiam że było to 57 dolarów i 50 centów

Być może zmyśliłem tę wartość, ale podobnym poziomem kreatywności wykazał się ktoś, kto wystawiał Syrenę na licytację. Każdy samochód ma podaną szacunkową wartość, którą teoretycznie powinien osiągnąć na koniec aukcji. Dla Syreny określoną ją na 57 tys. dolarów, a to ponad 200 tys. zł. Chciałbym zobaczyć tego kolekcjonera, który rzutem na taśmę przebija 55 tys. dolarów za Syrenę, daje 57 i cieszy się zakupem tak wyjątkowego pojazdu.

Ogólnie opis tej Syreny jest mocno odważny. Czy ma silnik? Tak. No nie wiem, ja tam widzę pod maską jakieś kawałki mechaniki, ale czy nazwanie tego silnikiem jest uzasadnione, to bym dyskutował. Podobnie jak umieszczenie Syreny na Copart w kategorii „samochody osobowe”. Tak, wiem – te dowcipy już są dość stare, ale nadarza się świetna okazja, żeby je sobie przypomnieć.

syrena

Syrena nie ma jeszcze przypisanej daty licytacji

Na razie to pojazd podlegający tylko ewentualnym oględzinom. Copart poinformuje o dacie licytacji później, więc warto zapisać sobie ten link i za kilka dni sprawdzić, czy aukcja na Syrenę już się rozpoczęła. Pewnie poważni kolekcjonerzy z zamożnych krajów już ostrzą sobie na nią zęby. Oczywiście można się śmiać, ale samochody z krajów demokracji ludowej mają w USA całkiem słone ceny. Trudno kupić ładną Ładę poniżej 10 tys. dolarów. Niedawno widziałem amerykańskie ogłoszenie na Żuka w stanie Illinois za 11 tys. dolarów, a bardzo ładny Maluch wystawiony za 12 500 szybko się sprzedał. Wierzę więc, że Syrena osiągnie również całkiem znaczną kwotę. Być może w tej „estymacji” przesunął się przecinek i tak naprawdę chodzi o 5750 dolarów. Tyle za Syrenę w Stanach na pewno ktoś da. Świrów to tam akurat nie brakuje. Tylko niech ktoś powie nabywcy, że nie wystarczy lać samej benzyny.

REKLAMA

Zdjęcia: Copart

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA