REKLAMA

Rekompensaty dla mieszkańców Krakowa za SCT pewne jak śnieg w maju. Już widzę te dopłaty dla właścicieli diesli

Dzieje strefy czystego transportu w Krakowie robią się coraz bardziej zagmatwane. Rekompensaty dla mieszkańców to nie żart.

poparcie dla sct
REKLAMA
REKLAMA

Sporo się ostatnio dzieje w sprawie strefy czystego transportu w Krakowie. Najgłośniejsze było odrzucenie przez Wojewódzki Sąd Administracyjny uchwały w sprawie jej utworzenia. Nie oznacza to, że strefy nie będzie, ale to zdarzenie nie pozostawało w próżni. Tam się cały czas coś dzieje. Oto kilka ostatnich wydarzeń, mam nadzieję, że żadnego nie pominąłem:

  • WSA odrzucił uchwałę o SCT z przyczyn formalnych, nie podważył sensu istnienia strefy, ale wśród innych przyczyn wskazał, że nieprecyzyjnie określono jej granice
  • 55 organizacji pozarządowych zaapelowało o naprawę tego stanu rzeczy
  • lekarze też apelowali
  • władze miasta zapowiedziały, że nie będą się odwoływać od wyroku, tylko przygotują nową uchwałę
  • w tym tygodniu odrzucono obywatelski projekt uchwały, który dotyczył odrzucenia uchwały o utworzeniu SCT
  • a także inny projekt, który przewidywał, że zasady SCT nie dotyczyłyby mieszkańców, którzy zarejestrowali samochód przed 1 marca 2023 r.
  • przyjęto za to petycję, by rząd jakoś zrekompensował mieszkańcom wprowadzenie SCT.

Odrzucenie uchwały przez WSA spowoduje, że przepisy dotyczące SCT mogą wejść w życie dopiero w 2025 r. Pierwsze obostrzenia miały obowiązywać już od lipca tego roku. Najprawdopodobniej będzie je przyjmować Rada Miasta w nowym składzie, bo na wiosnę czekają nas wybory samorządowe. Wypadałoby też przeprowadzić od nowa proces konsultacji społecznych, skoro ma powstać całkiem nowy projekt uchwały.

Sąd wykazał się rozsądkiem, chociaż on

Zastanawiające jest to, że to sąd musiał wskazać tak oczywiste sprawy, jak nieprecyzyjne określenie granic strefy, albo to, że kierowcom przybywającym do miasta należałoby unaocznić, gdzie mogą pozostawić samochody, na przykład na parkingu P+R. Tak prozaiczne sprawy jakoś umykały w procesie prac nad SCT. Podobnie jak umknęła sprawa wsparcia kierowców, których nie stać na wymianę samochodu. O dziwo radni w sprawie petycji zagłosowali jednomyślnie.

Krakowska SCT:

Czuć pieniądze

To zupełny przypadek, że zbliżają się wybory samorządowe. Z pewności radni dostrzegali ten problem już wcześniej, tylko zapomnieli się odnieść. A już zupełny przypadek to wieści o odblokowaniu pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy. To w nim jest zapisany obowiązek tworzenia stref czystego transportu. Wprawdzie żadne szczegóły nie są w nim określone, ale i tak można wskazać winnego. Radni przyklepują projekt, że strefa będzie rozciągać się na całe miasto — to Bruksela im kazała, choć niczego takiego im nie kazała robić. Mimo że sąd nic nie mówił o ograniczeniu prawa własności, tylko wytknął podstawowe błędy w planowaniu, nagle mieszkańcy stali się pokrzywdzeni.

W Krakowie tych tzw. pokrzywdzonych będzie wyjątkowo dużo, bo wymyślono tam jedną z najbardziej radykalnych stref czystego transportu w Europie. Wprawdzie jej zasady znacznie złagodzono, ale wciąż pomysł, by obejmowała całe miasto, jest dość wyjątkowy. Tylko czy tym wstrętnym trucicielom należy coś w ogóle rekompensować?

Jedni truciciele dostali pieniądze, a drudzy nie

Do wymiany starych urządzeń grzewczych w Krakowie się dopłaca. Ci truciciele, którzy lata temu kupili swoje urządzenia, otrzymują wsparcie z publicznych pieniędzy, mimo że nowy piec nie kosztuje tyle, co nowy samochód. Truciciele samochodowi na żadne dopłaty nie mogą liczyć, chyba że zdecydują się na nowy samochód elektryczny, czyli dotyczy to zdecydowanej mniejszości z nich. Nie jest to dopłata lokalna i pobierając ją, nie trzeba rezygnować z samochodu spalinowego.

Może to i dobrze, że nikt kierowcom nie dopłaci, bo okoliczni dealerzy samochodowi nie byliby w stanie ogarnąć tego zapotrzebowania idącego w przeciągu kilku lat w setki tysięcy sztuk. Mało sensowne byłoby też dopłacanie do zakupu samochodów używanych, które w ciągu kilku lat przestałyby mieć prawo wjazdu do strefy. O co więc apelują krakowscy radni, o dopłaty do samochodów? Chyba sami nie wiedzą, o co.

Uchwała w sprawie rekompensat za SCT w Krakowie

Uchwała w sprawie rekompensat dla mieszkańców nie jest przesadnie długa. Muszę poczynić zaznaczenie, iż nie wiem, czy odnalazłem dobrą. Ta, o której piszę, skierowana do parlamentu i premiera, wpłynęła do kancelarii jeszcze w listopadzie zeszłego roku. Chyba radni nie czekaliby tak długo z taką ważną kwestią? No nie wiem, pewnie złą znalazłem, ale na wszelki wypadek napiszę, co zawiera, albo wkleję w całości.

Myślę, że restauratorzy są tu najbardziej poszkodowaną grupą społeczną. Los ich będzie zły i okrutny, prawie jak nadchodzące trudne czasy dla właścicieli piekarni. Uderzający jest tu brak jakichkolwiek konkretów.

REKLAMA

Poziom odklejenia w całości prac nad SCT jest dla mnie nie do pojęcia. Z jednej strony mamy aktywistów, którzy mówią o trującym dwutlenku węgla, który przecież wszyscy wydychamy. Z drugiej zaś ktoś chce rekompensaty za 20-letniego diesla bez filtra cząstek stałych. Na to wszystko wchodzą wyliczenia, ile dzieci zostanie uratowanych — widziałem symulacje, że ponad 400 - i pomysł, żeby SCT obejmowała calutkie miasto. Oczywiście nikt nigdy potem nie powie, ile dzieci nie zachorowało, tylko ponownie to oszacuje. Nikt nie wysuwa żadnych rozsądnych pomysłów, które systematycznie ograniczałyby ruch samochodowy w mieście. Jeśli komuś się wydaje, że powstanie jakiś fundusz, do którego da się dokleić łatkę, że płaci ludzim ze starymi dieslami, to chyba nie docenia złej prasy tych jednostek napędowych.

Mogę od razu odpowiedzieć radnym Krakowa, co się wydarzy, czy dostaną finansowe wsparcie dla swoich mieszkańców. Nie, bo trzeba byłoby przygotować taki program dostępny dla wszystkich gmin, które mogą tworzyć SCT.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA