Jest kraj w Europie, gdzie przez cały rok ukradziono tylko cztery Dacie Duster. To Polska
Złodzieje nie są zainteresowani tym samym, co nabywcy indywidualni. Ciekawostką jednak pozostaje to, jak bardzo w Polsce kradzieże samochodów nie opłacają się w ogóle.
SAMAR podał dane z Centralnej Ewidencji Pojazdów dotyczące wyrejestrowania z powodu kradzieży w roku 2022. Są one mocno zaskakujące dla kogoś, kto żył w latach 90. W Polsce skończyły się właściwie kradzieże samochodów. Przez cały rok 2022 ukradziono tylko 6157 aut, czyli ginęło średnio 17 samochodów dziennie – w całej Polsce. Jeszcze 24 lata temu dziennie w Polsce kradziono prawie 195 samochodów dziennie.
Złodziejski biznes nie zna żadnych innych zasad poza pieniędzmi
Robi się to, co się opłaca. A że kraść samochodów się nieszczególnie opłaca, to się tego nie robi. To dość ryzykowny sport, spore ryzyko wpadki, dużo rzeczy może pójść nie tak. Trzeba być szczególnie uzależnionym od adrenaliny, żeby w to wejść. Do tego mamy jeszcze konieczne inwestycje – kiedyś do kradzieży aut trzeba było mieć łamak, teraz ma się walizkę z elektroniką, która bynajmniej nie kosztuje 5 zł. Znacznie wzrosło ryzyko złapania z powodu powszechności urządzeń do śledzenia oraz monitoringu ulicznego. Potem trzeba jeszcze kradzione fanty skutecznie upłynniać, co też nie zawsze jest łatwe. Dlatego kradzione są tylko pojazdy, co do których wiadomo że mają drogie i niezbyt łatwo dostępne części. Kiedyś kradło się tylko to, co było łatwe, jak Fiat 126p czy Cinquecento, dziś złodzieje są specjalistami od konkretnej marki, np. Lexusa.
W Polsce kradnie się samochody dalekowschodnie
Ostatnio mylnie napisałem, że szczególnie zagrożone kradzieżą są Mazdy, ale to już przeszłość. Mazdy wypadły z listy zainteresowań złodziei i na pytanie dlaczego, mogę jedynie odpowiedzieć: nie wiem, choć się domyślam. W Warszawie giną głównie Toyoty – Corolle, RAV4 i Yarisy, a oprócz tego Fiaty Ducato. Auta dostawcze szturmem wskoczyły na listę najchętniej kradzionych samochodów. Trudno mi było w to uwierzyć, dopóki pewnego dnia podczas wieczornych zdjęć (zresztą Toyoty Yaris) byłem świadkiem bezczelnej kradzieży Fiata Ducato. Zadzwoniłem na policję, ale nie wiem, czy to coś dało – przyjęto zgłoszenie i to tyle.
Coraz mniej kradnie się Audi, za to niesłychanie popularny jest Jeep Grand Cherokee, podobno auto łatwe do „podjęcia”. Najpopularniejszym wśród złodziei samochodem roku 2022 został... Hyundai Tucson. Najczęściej kradnie się zaś rocznik 2019. Właściwie nic starszego niż rok 2015 nie budzi zainteresowania złodziei. Samochodów 10-letnich skradziono w Polsce tylko 170. Dla złodzieja taki wóz to już stary grat, a rynek części używanych dawno zapełniają elementy wymontowane z pojazdów rozbitych na zachodzie.
Co czwarty samochód ginie w Warszawie
Ogólnie województwo mazowieckie rządzi w tej niechlubnej statystyce, a jedno na cztery auta jest kradzione w stolicy. Dla odmiany problem kradzieży samochodów nie istnieje praktycznie na Podkarpaciu. W ciągu całego roku 2022 skradziono tam 55 aut – najwyraźniej złodzieje nie są zainteresowani starymi Passatami i Audi. Na Podkarpacie po prostu nie dotarły jeszcze samochody z rocznika 2019.
Spokojnie nie mogą spać właściciele aut dziwnych. Jeśli w Polsce w 2022 r. skradziono kilkanaście sztuk Maserati, to znaczy, że wśród złodziei są również koneserzy. Koneserów wśród złodziei nie znajduje tylko bestseller wśród klientów indywidualnych – Dacia Duster. W całym 2022 r. ukradziono tylko 4 sztuki. Być może złodzieje przegrali jakiś zakład albo było bardzo ciemno i myśleli, że to Toyota.
Czytaj również: