REKLAMA

Chińska marka uderza w europejski rynek premium. Audi i Mercedes mają się jej bać

Muszę przyznać, że trzy razy czytałem informację źródłową, bo nie dowierzałem w to, co widzą moje oczy. Chińska marka dumnie rusza na podbój Europy, twierdząc, że jest tak premium jak Audi i Mercedes. Czy to na pewno ten sam Seres, który uciekł z Polski, bo nikt nie chciał tego kupować?

seres
REKLAMA

Seres miał mieć sensowną ofertę dla wszystkich tych, którzy szukali rozsądnie wycenionego elektrycznego crossovera. Twarzą marki był znany prezenter Maciej Orłoś, który współpracę z Seresem przypłacił zerwaniem dwóch innych współprac, ale istniał cień szansy na to, że jego decyzja biznesowa okaże się słuszna. Mikołaj jeździł Seresem 3 i miał całkiem pozytywne doświadczenia. Pochwalił samochód za osiągi i wykończenie, przy czym zaznaczył, że to standardy koreańskich samochodów generację wstecz, czyli poprawnie, ale bez polotu. Nie podobała mu się zbyt wysoka cena i duża głośność. W ostatnim akapicie zastanawiał się, czy cena na poziomie 187 tys. zł nie jest lekką przesadą. Po dwóch latach okazało się, że w istocie była przesadzona.

REKLAMA

Sprzedaż Seresa w Polsce była na tyle fatalna, że w marcu tego roku firma wycofała się z naszego kraju. W 2023 r. sprzedało się 15 sztuk, a od rozpoczęcia sprzedaży w 2021 r. nabywców znalazło 171 aut. Nie udało się również wprowadzić na polski rynek większego modelu oznaczonego jako 5. I tak zakończyła się chińska inwazja na Polskę. Jednak niczym zespół R w Pokemonach Seres po porażce postanowił powrócić. Tym razem idzie na nowy rynek.

Więcej o marce Seres przeczytacie w:

Seres twierdzi, że teraz jest premium

I to tak premium, że Audi i Mercedes nie mogą spać spokojnie. Na europejskie salony mają wjechać trzy modele - 5, 7 i 9. Będą występować w wersjach elektrycznych oraz z range extenderami. Jak czytam prasówkę, to trochę kisnę ze śmiechu. Model 5 będzie miał akumulatory o pojemności 76 kWh, zasięg około 500 km na jednym ładowaniu w wersji z jednym silnikiem i 450 w wersji z dwoma. Słabsza wersja będzie miała 272 KM i 7,1 s, a mocniejsza 496 KM i czas do setki około 4,5 s. Obie wersje obsługują ładowanie z mocą zaledwie do 100 kW. Patrz mnie na usta - premium.

Seres 5 występuje również w wersji z 1,5-litrowym silnikiem spalinowym, który pełni rolę range extendera. Patrzę na zdjęcie tego samochodu i mam wrażenie, że widzę Porsche Macan z innymi światłami, ale jakby coś to jest to rywal dla Tesli Y.

Wyżej w gamie będzie sytuowany model 7, który występuje wyłącznie z wspomnianym range extenderem, a układ ma dwie wersje mocy: 267 KM i 439 KM. Ma być szybko, wygodnie i premium. Na szczycie gamy znajduje się model 9, ale o nim praktycznie nic nie wiadomo.

REKLAMA

Siłą Seresa ma być niewykorzystany popyt na zaawansowane usługi cyfrowe. A z marketingowego na polski - będzie można aktualizować oprogramowanie samochodu online. WOW, co za wspaniała sprawa. Znamy ją od kilku lat, ale może źle się to tłumaczy na mandaryński, więc Seres myśli, że to coś naprawdę nowego. W końcu jeżeli przedstawiciel marki mówi, że rozmowa z samochodem to coś rewolucyjnego, to polecam mu wsiąść do dowolnego nowego Mercedesa i powiedzieć głośno, że zimno mu w pewną część ciała. Wtedy zadzieje się magia. Powiewem premium ma być również brak fizycznych przycisków.

Tak tylko z dobroci serca powiem, że jeżeli musisz wszystkim mówić, że jesteś premium, to niestety nie jesteś. Coś jak z brodą wikinga w pewnym rysunkowym kawale.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA