REKLAMA

Kupiłem sobie auto na LPG. Teraz boję się je tankować i dzwonię po obsługę

Jak to, żeby CHŁOP NIE UMIAŁ ZATANKOWAĆ GAZU? No jakoś samodzielne tankowanie LPG mi nie wychodzi. Widocznie ja i pistolet nie dogadujemy się ze sobą.

chińskie samochody z lpg
REKLAMA
REKLAMA

Nigdy nie potrzebowałem instalacji gazowej w samochodzie, ponieważ pokonywałem małe przebiegi. A kiedy pokonywałem duże – bardziej opłacał się diesel, stąd też miałem w życiu kilka bardzo oszczędnych diesli, i kilka trochę mniej oszczędnych. Od jakiegoś czasu jednak pracuję z domu, jeżdżę mało i zużycie paliwa nieprzesadnie mi przeszkadza. Jednak w związku z pewnymi życiowymi zmianami, kupiłem sobie samochód na LPG. Konkretnie jest to Citroen Jumper.

Tak, robili Ducato/Jumpera/Boxera z silnikiem benzynowym

Nie, nie można było go u nas kupić. Wychodził na kraje skandynawskie, podobno też jakieś sztuki sprzedano w Holandii. Mój Jumper ma dwulitrowy silnik benzynowy, do którego ktoś względnie niedawno dołożył LPG, a potem go sprzedał. Uznałem, że nie znajdę lepszego busa z silnikiem benzynowym niż to, więc kupiłem, uznając że nowy gaz jest lepszy niż stary gaz i że z czasem się przyzwyczaję. Przekonało mnie, że w środku nic nie cuchnęło przeszywającym smrodem LPG. Dodam, że z mojego poprzedniego samochodu z LPG instalację wymontowałem, ponieważ skończyła się homologacja na butlę, a ja nie miałem zamiaru jej wymieniać.

Przyszła wreszcie pora na tankowanie LPG

Po raz pierwszy miałem wsadzić pistolet do metalowego króćca. Wcześniej pracownik pokazał mi, jak to robić i jak tankować gaz, trzymając wciśnięty grzybek na dystrybutorze. Drżącymi rękami odkręciłem kurek i stwierdziłem, że na dystrybutorze są dwa pistolety: żółty i niebieski. Pierwsza panika. Czym one się różnią? Dlaczego są dwa? Pewnie jeden jest do jednego systemu, a drugi do drugiego. Ale zaraz, na dystrybutorze napisali, że nie wolno tankować samemu z przejściówką. Ale ja nie mam przejściówki. O co tu chodzi? Dobra, wezmę niebieski.

Niebieski nie pasował. Nie chciał wejść w gniazdo tankowania. Wziąłem żółty. Też nie chciał. Panika milion. Nie umiem zatankować samochodu i będę musiał jeździć na benzynie. To znaczy nie to żeby mi to przeszkadzało, miałem benzynowego busa VW T4 2.5, który wciągał 14-15 l benzyny na 100 km i jakoś wyżyłem, ale no nie po to jest ten gaz, żebym nie uczył się nowych rzeczy. Miałem moment zawahania przed wezwaniem pracownika, bo spodziewałem się, że będzie ze mnie turlał bekę. Chyba słusznie.

Wyszło na jaw, że nie poradziłem sobie z systemem podwójnej dźwigni przy pistolecie

REKLAMA

Trzeba ją najpierw odepchnąć w stronę pojazdu, a potem dopiero zaciągnąć do siebie przy wkładaniu. Nie powiem, żebym już to umiał. Obawiam się, że jeszcze parę razy sobie nie poradzę i znowu obsługa będzie ze mnie śmieszkować. Podobnie jak panicznie obawiam się wszelkich awarii związanych z jazdą na gazie, choć przejechałem na nim razie 400 kilometrów. Mam nadzieję, że niska cena gazu zrekompensuje mi te wszystkie niedogodności. Na razie jednak zastanawiam się, gdzie wozić koło zapasowe. Powstaje jednak pytanie, czy słuszną decyzją było aby samodzielne tankowanie LPG było legalne, choć przez tyle lat pozostawało zabronione? Moim zdaniem tak – bo inaczej jak takie gazowe fajtłapy jak ja miałyby się czegoś nowego nauczyć?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA