Austriacki pomysł na elektryki: ograniczenia prędkości ich nie dotyczą
Jak zachęcić ludzi do jeżdżenia samochodami elektrycznymi? Same ekologiczne hasła to za mało, dlatego rządy prześcigają się w wymyślaniu kolejnych udogodnień dla posiadaczy elektryków. Na dość ciekawy, ale zarazem nieco kontrowersyjny pomysł, wpadli Austriacy.

O co chodzi?
Otóż samochody elektryczne w Austrii pojadą szybciej niż te z silnikami spalinowymi.
Do tej pory posiadacze samochodów elektrycznych w Austrii mogli poruszać się buspasami oraz parkować za darmo. Wszystko w ramach propagowania ekologicznego transportu wolnego od spalin. Ale w imię czystego powietrza rząd austriacki postanowił pójść o krok dalej. Ograniczenia prędkości w strefie IG-L nie będą dotyczyć elektryków.
To właśnie do setki muszą zwolnić kierowcy samochodów z silnikami spalinowymi. A także z hybrydami, bo ich zmiany nie będą dotyczyć.
Czym jest IG-L?
To symbol, który może się pojawić na elektronicznej tablicy stojącej obok autostrady. Oczywiście zaraz obok ograniczenia prędkości. Oznacza on, że poziom zanieczyszczeń unoszących się właśnie w powietrzu jest bardzo wysoki, a co za tym idzie – należy zwolnić.
Nowa regulacja obejmie łącznie 440 kilometrów dróg, na których może wystąpić ograniczenie IG-L. A dodajmy, że w Austrii kary za złamanie tego zakazu są nawet większe niż za zwykłe przekroczenie prędkości.
Cel: więcej samochodów elektrycznych na ulicach.
Oczywiście wszystkie ułatwienia dla aut elektrycznych mają jeden cel – sprawienie, by coraz więcej kierowców przesiadało się do pojazdów, które nie emitują spalin. Póki co statystyki dotyczące elektryfikacji transportu w Austrii nie są zbyt optymistyczne, a elektryków na ulicach nie przybywa tak szybko, jak chciałby tego rząd.
A jak to wygląda u nas? Cóż, podobno bije u nas serce europejskiej elektromobilności, jednak w pierwszej połowie 2018 r. w Polsce sprzedano tylko 279 elektrycznych aut. Nawet najlepsze udogodnienia nie zmienią szybko tego wyniku. Zwłaszcza w obliczu zapowiadanych podwyżek cen energii.