Rozbił się kolekcjoner konstruktor. Trzy sądowe zakazy nie powstrzymały pasji do motoryzacji
Czy jest jakiś limit w posiadaniu sądowych zakazów prowadzenia pojazdów? Bo ten człowiek miał trzy, a i tak się rozbił niezarejestrowaną samoróbką. Taka w nim drzemie motoryzacyjna pasja.
Warto nie doprowadzać do sądowych zakazów prowadzenia pojazdów, to na pewno. I nauczyć się jeździć tym, co samemu się wytworzyło, pewnie też by się przydało. Jednak 32-latek z Zamościa wygląda na szczęśliwego konstruktora pojazdów i bez tych umiejętności. Szkoda, że kolekcję sądowych zakazów ma większą niż czterokołowców samoróbek.
Pojazd niedopuszczony do ruchu miał wypadek
Zamojska policja informuje o zdarzeniu z pogranicza zrób to sam, grup wsparcia i enduro. Mieszkaniec Zamościa poruszał się niezarejestrowanym pojazdem w kierunku Wiosłowca. Na drodze asfaltowej gwałtownie skręcił na nieutwardzone pobocze. Zbyt gwałtownie, żyzna ziemia nie przyjęła go, okazując się surową matką. Przyjęła go za to ziemista skarpa, w którą koncertowo przydzwonił. Zjechał też na położone niżej pole i wywrócił pojazd, co raczej nie było trudne.
Doznał obrażeń, zabrali go do szpitala i będą mu badać krew, żeby sprawdzić, czy na pewno był trzeźwy. Przypuszczam, że wątpię. Mógł trochę nie szanować przepisów, bo okazało się, że miał orzeczone trzy sądowe zakazy prowadzenia pojazdów mechanicznych. Jego pojazd był mechaniczny, ale nie był zarejestrowany i nie miał ubezpieczenia. A dało się to zrobić. To znaczy zarejestrować, bo legalnie jeździć już nie. No nie z trzema zakazami.
Czym jeździć po sądowym zakazie prowadzenia pojazdów mechanicznych?
Niczym mechanicznym, czyli niczym co posiada silnik dowolnego rodzaju, niezależnie, czy jest spalinowy, czy elektryczny. Od tego jest ten zakaz, heloł. Tymczasem kierowcy wciąż próbują wsiadać na coś z silnikiem, ale głównie to mogą pojeździć konno lub zaprzęgiem konnym. Ci, którzy stracą uprawnienia, na przykład za przekroczenie prędkości, próbują wsiadać na motorowery, ale błędnie sądzą, że nie trzeba w tym przypadku uprawnień. Trzeba, jeśli 18-lat skończyło się po 2013 roku. Sądowy zakaz to jednak inna bajka i nie rozwiąże jej ani motorower, ani pojazd typu SAM.
Czterokołowiec ze zdjęć to na pewno pojazd mechaniczny, nie za piękny, ale działa, skoro dało się nim rozbić. Da się taki pojazd zarejestrować, choć na pewno byłoby to bardzo trudne. W sytuacji kierowcy za wiele by to nie zmieniło, to nic dziwnego, że się nie starał. Nie mógł jeździć z tablicami, ani bez nich.
Żeby zarejestrować to cudo, musiałby uzyskać dla niego homologację. Takie prawo obowiązuje już od prawie 10 lat. Przed czerwcem 2013 roku auto stworzone w jednym egzemplarzu nie musiałoby przechodzić żmudnej drogi, która raczej dla większości ich właścicieli jest nie do przebycia.
Z homologacją na pewno by się nie rozbił
Taka homologacja mogłaby go uratować, pojazd z papierkiem i pieczątką od razu staje się bezpieczny. Przynajmniej dopóki nie wsiądzie na niego ktoś z trzema sądowymi zakazami prowadzenia pojazdów mechanicznych. Ci rozbiliby się nawet przypięci pasami do łóżka w izbie wytrzeźwień.
Kolejne wypadki z udziałem kierowców, którzy posiadali taki zakaz dowodzą, że jest umiarkowanie skuteczny. Ciekawe jaki jest polski rekord w sądowych zakazach przypadających na jednego kierowcę? Na pewno da się więcej niż trzy. Wydawałoby się trzy to już wystarczająco dużo, żeby zakończyć czyjąś przygodę z wolnością, a jednak niektóre sądy dalej próbują nawracać w ten sposób. A kierowcy z zakazami się cieszą i jeżdżą sobie nawet na niezarejestrowanej samoróbce.